Kuźniecowa obawia się Radwańskiej ?
Djoković kilkanaście dni temu w Madrycie miał piłki meczowe w półfinale z Rafaelem Nadalem. Na kortach ziemnych spisywał się w tym sezonie znakomicie - przegrał z Nadalem finały w Rzymie i Monte Carlo. Bukmacherzy stawiali jego szansę na zwycięstwo w Paryżu na trzecim miejscu, tuż za głównym faworytem Nadalem i na równi, a czasem nawet wyżej, od Rogera Federera.
Djoković w półfinale French Open mógł zmierzyć się właśnie ze Szwajcarem i wielu fachowców wieściło Federerowi porażkę.
Wszystkie typy, plany i przewidywania rozbił jednak w drobny mak niedoceniany Kohlschreiber (ATP 31), który w sobotnie popołudnie pokonał Serba na korcie numer jeden.
Niemiec zagrał bardzo solidnie, ale Serb pomógł mu własnymi błędami (38 niewymuszonych). Na początku każdego z setów wydawało się, że Djoković ma inicjatywę (w pierwszym prowadził nawet 4:1), ale potem gasł w oczach. Być może miał rację Wojciech Fibak, który przewidywał w rozmowie z "Gazetą", że Serb gra za dużo turniejów. Poza Monte Carlo, Rzymem i Madrytem musiał bowiem wystąpić także w Belgradzie, imprezie zorganizowanej specjalnie dla niego przez jego rodzinę. Wygrał (w finale z Łukaszem Kubotem), ale do Paryża przyjechał z Madrytu bardzo zmęczony.
- Jeden z najlepszych meczów jaki zagrałem w życiu. Wiem, że Novak nie był może na swoim normalnym poziomie, ale ja ze swojej gry jestem zadowolony. Dyktowałem warunki na korcie. Wygrałem wszystkie ważne piłki - powiedział na konferencji Kohlschreiber.
Djoković stwierdził, że miał zły dzień. - Rywal grał bardzo sprytnie, wykorzystywał wszystkie okazje, a ja nie umiałem nic zrobić. Czekałem na jakąś odmianę, czekałem, ale się nie doczekałem - wzruszył ramionami Serb.
Radwańska w Sport.pl: Plan minimum wykonany ?