Finałowy turniej Ligi Światowej zostanie rozegrany od 25 do 30 czerwca w Katowicach - zdecydowała Międzynarodowa Federacja Siatkówki (FIVB). Zgodnie uznano, że to dyplomatyczny sukces sekretarza generalnego PZPS Janusza Biesiady.
Biesiada zostaje prezesem PZPS. 58 delegatów głosowało za jego kandydaturą, dziewięciu było przeciw. - To właściwy człowiek na właściwym miejscu - komentowano.
Za długim, przykrytym zielonym suknem stołem w hotelu Marriott zasiedli Biesiada, prezes TVP Robert Kwiatkowski i członek zarządu głównego sponsora reprezentacji - firmy Polkomtel SA, właściciela sieci telefonii komórkowej Plus GSM - Jerzy Żmijewski. Uroczyście opowiadano o pogłębianiu wzajemnej współpracy. Zapowiedziano, że TVP pokaże występy polskich siatkarzy w LŚ.
Polscy siatkarze w finale Ligi Światowej mieli zagrać m.in. z Włochami. Mistrzów świata zastąpiła jednak znacznie słabsza Francja. Dlaczego? Bo jako gospodarz Polska została rozstawiona z numerem pierwszym. Janusz Biesiada uparcie zaprzeczał pogłoskom, jakoby użył swoich dyplomatycznych talentów, by skłonić światowe władze (FIVB) do zmiany regulaminu rozstawiania.
Niespodziewana decyzja władz związku - Ryszard Bosek przestaje być trenerem reprezentacji. Zastąpił go Waldemar Wspaniały. - Zespół nie grał dobrze, a winę za to ponosi sztab szkoleniowy. Musimy zacząć wygrywać z najlepszymi - komentował Janusz Biesiada. - Jestem teraz w Wiedniu. Zadzwonił do mnie prezes Biesiada i poinformował o tym, co postanowił zarząd. Nic więcej. Byłem zaskoczony. Teraz sam próbuję się do prezesa dodzwonić, ale nie mogę. Gdyby sytuacja była normalna, prezes Biesiada nie miałby cały czas wyłączonego telefonu - mówił Bosek, który z reprezentacją pracował przez rok.
Jeszcze kwadrans po zakończeniu meczu eliminacji MŚ w Łodzi z Francją Janusz Biesiada siedział załamany na swoim miejscu. Pozostali działacze sprawiali wrażenie, jakby wrócili z pogrzebu. Żeby zapewnić sobie awans do finałowego turnieju, Polacy musieli wygrać dwa sety. W sprzyjających okolicznościach wystarczało nawet wygranie jednej partii. Nie wygrali żadnej.
Po porażce z Francją w eliminacjach MŚ atmosfera była fatalna, odbyły się spotkania z zawodnikami, działaczami, których szczegółów nikt nie zdradzi - opowiadał "Gazecie" podczas ME w Ostrawie trener Wspaniały. Zapewnił, że ma pełne poparcie prezesa Biesiady, ale czuje się zaszczuty przez dziennikarzy.
"Przegląd Sportowy" sugeruje, że PZPS pod wodzą Janusza Biesiady - nie tylko prezesa związku, ale także szefa polskiej sekcji LŚ i członka zarządu Europejskiej Konfederacji Siatkówki (CEF) - jest w finansowym dołku. W związkowej kasie brakuje bowiem kilkuset tysięcy złotych.
Biesiada zwołał konferencje prasową. Usiadł samotnie naprzeciwko dziennikarzy i tłumaczył się z nieprawidłowości w PZPS. Ujawnił np., że poprzedni księgowy, który pod koniec 2000 roku zrezygnował z pracy w związku, zniknął gdzieś, pozostawiając po sobie - jak wyraził się szef PZPS - "dokumenty w potarganym stanie?h i z jego winy nie jest znany los związkowych 100 tys. zł. Przekonywał, że nic nie wskazuje na to, by ze sponsorowania siatkówki chciała wycofać się firma Polkomtel.
Prezydium zarządu Polskiego Związku Piłki Siatkowej zwróciło się do UKFiS o przeprowadzenie "kompleksowej kontroli finansowej w związku?h - poinformował wiceprezes Bogusław Adamski.
Janusz Biesiada zrezygnował z funkcji prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Życzył sobie tego sponsor polskiej siatkówki firma Polkomtel, właściciel sieci Plus GSM. Polkomtel zagroził, że zaprzestanie wspierać PZPS. - Nasi partnerzy, czyli związek i jego kierownictwo, zostali oskarżeni publicznie o niejasności finansowe. Taka sytuacja była dla nas nie do przyjęcia. Mamy swoich akcjonariuszy, którzy chcą wiedzieć, na co idą ich pieniądze. Zadaliśmy parę precyzyjnych pytań i nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Stąd taka reakcja - komentował rzecznik Plus GSM Leszek Kamiński.