W myśl nowych przepisów budżety w Formule 1 mają zostać ograniczone do 40 mln funtów. Zespoły, które nie zdecydują się na cięcie kosztów nie będą mogły skorzystać z różnych przywilejów. Takie ograniczenie nie podoba się prezesowi Ferrari Luce di Montezemolo. - Ta sytuacja sprawi, że mistrzostwa świata będą zasadniczo niesprawiedliwe, a być może nawet stronnicze - mówi Włoch .
Mosley nie zamierza jednak rezygnować z wprowadzenia zmian, nawet jeśli Ferrari zrezygnuje ze startów w F1. - - Ten sport przeżyje bez zespołu Ferrari - powiedział w wywiadzie dla "Financial Times".
- Myślę, że jeśli team przyjdzie do nas i powie "chcę wojny z FIA, ponieważ chcę wydawać o 100 mln funtów więcej niż FIA pozwala", odpowiemy jasno: "dlaczego nie możecie wydawać 40 mln, jeśli inne zespoły mogą? - kontynuuje Mosley.
Obniżenie kosztów to jeden z najważniejszych postulatów Mosleya. Z związku z kryzysem ekonomicznym szef FIA obawia się o zaplecze finansowe F1. - Załamanie systemu kredytowego jeszcze nie uderzyło w F1 - mówi Mosley. - Oczywiście straciliśmy Hondę, ale prawdziwe problemy zaczną się, gdy trzeba będzie renegocjować obecne kontrakty - ostrzega.
Magazyn F1: Czy deszcz czy upał i piach, Kubica przegrywa. Jak to znosi? Zmiany w F1 korzystne dla Kubicy - czytaj tutaj >