F1: Dwóch szefów FIA

- Ostatnie decyzje FIA sprawiają wrażenie wzajemnie się torpedujących, jakby je wymyślały dwie inne osoby, dwa inne ciała, radykalnie nazywając mądre i głupie - komentuje ostatnie posunięcia Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA) dziennikarz Sport.pl Bartosz Raj.

Ostatnie decyzje FIA wzbudzają mieszane uczucia. Międzynarodowa Federacja Samochodowa podwyższyła minimalną wagę bolidu do 620 kg. Zdaniem dziennikarza Sport.pl jest to decyzja trafiona.

- Podwyższenie wagi bolidu pozwoli uniknąć w F1 syndromu skoczka, gdy kierowca ważący 60 kg może okazać się za ciężki - komentuje Bartosz Raj.

FIA potwierdziła również, że od następnego sezonu na torach F1 wprowadzony zostanie zakaz tankowania

- Jest to pomysł kontrowersyjny, wielu podnosi, że przez jego brak w trakcie wyścigu starty staną się nudniejsze. Moim zdaniem nic bardziej mylnego. Pozostaje wiele strategicznych fajerwerków do odpalenia. Pierwszy - opony. Czy wymienić jak najszybciej miękkie na twarde? A może jechać jak najdłużej na twardych i gdy bolid stanie się lżejszy (mniej degradujący opony) zmienić na miękkie i dojechać do mety? Kolejne - ile tego paliwa wlać? Ryzykować dojechanie do mety "na oparach", czy też z bezpiecznym zapasem? Sugerować kierowcy agresywną jazdę i atak, czy przeczekanie w równym (oszczędnościowym) tempie? Brak emocji? O nie! - uważa Bartosz Raj.

To jednak nie jedyne decyzje Międzynarodowej Organizacji Samochodowej. Kolejne, zdaniem dziennikarza Sport.pl, są całkiem inne i sprzeczne z tymi pierwszymi.

- Dwie pierwsze decyzje pozostawiłyby miłe wrażenie, gdyby nie odezwał się "ten drugi szef" i wymyślił regulacje budżetowe. 40 mln funtów na rok dla każdego z 13 zespołów, ale nie obowiązkowe cięcie kasy tylko dobrowolna zgoda i idące za nią przywileje. Np. brak ograniczenia wysokości obrotów silnika, możliwość sterowania ustawieniami skrzydeł bolidu... Śmierdzi ten pomysł z daleka próbą wypaczania wyników. "Nie idze ci, bo inni są bogatsi. A to sobie - proszę bardzo - zwiększ moc silnika i im dokop. W końcu sami są sobie winni, bo nie zgodzili się na 40 mln budżet". To bzdura kompletna, której nie mogę pojąć. Zagmatwanie, różnicowanie na starcie zespołów - dodaje Bartosz Raj.

Więcej o "dwóch szefach" w F1 przeczytaj tutaj ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.