Polskie tenisistki o krok od awansu do światowej elity!

Sukces polskich tenisistek. Po zwycięstwie nad Japonią po raz pierwszy awansowały do Grupy Światowej II Pucharu Federacji, czyli drużynowych mistrzostw świata.

To oznacza, że Polki są w gronie 16 najlepszych zespołów świata i już tylko krok dzieli je od awansu do ośmiozespołowej elity.

Z Japonią udało się wygrać mimo słabiutkiej postawy Urszuli Radwańskiej, która w kiepskim stylu przegrała oba mecze singlowe. - Nie lubię grać na kortach ziemnych, nie czułam dobrze tej nawierzchni, dlatego moja gra wyglądała tak, jak wyglądała - tłumaczyła młodsza z sióstr Radwańskich. Na szczęście na wysokości zadania stanęła Agnieszka Radwańska oraz grające w deblu Klaudia Jans i Alicja Rosolska. Nasza najlepsza singlistka bez większych kłopotów pokonała zarówno Akiko Morigami, jak i najwyżej notowaną z Japonek Ai Sugiyamę. W meczu z tą drugą Radwańska dokonała w I secie rzeczy prawie niemożliwej. Najpierw przy stanie 4:5 obroniła dwie piłki setowe, a potem wygrała tie-breaka, mimo że przegrywała w nim już 1:5! - To był decydujący moment meczu. Nabrałam ogromnej wiary we własne możliwości, z kolei Japonka trochę się podłamała. Dlatego w drugim secie było już łatwiej - podkreśliła 12. zawodniczka świata. Drugi set to już zupełna dominacja Polki. Dokładne piłki z głębi kortu grane pod końcową linię i skuteczne skróty sprawiały, że Sugyiama traciła kolejne gemy i chęci do gry. Radwańska zdecydowanie lepiej wytrzymywała również długie wymiany i wygrała 6:1.

Siostry Radwańskie wyszły na remis, więc o wszystkim decydował debel. Polskę reprezentowały w nim Klaudia Jans i Alicja Rosolska, które niedawno wygrały swój pierwszy turniej z cyklu WTA w hiszpańskiej Marbelli. To typowe deblistki, które praktycznie nie grają singla i w najbliższej przyszłości chcą iść śladem naszego eksportowego duetu męskiego Mariusz Fyrstenberg - Marcin Matkowski. Naprzeciwko stanęły Sugiyama - jedna z najbardziej utytułowanych deblistek świata - oraz Ayumi Morita. Obie Japonki miały w nogach mecze singlowe (Morita miała zaledwie pół godziny przerwy po meczu z Urszulą Radwańską), ale to one o wiele lepiej zaczęły mecz. Zestresowane rangą meczu Polki fatalnie serwowały (w I secie przegrały wszystkie swoje podania), psuły ogromną liczbę piłek i w kilkanaście minut przegrały seta do jednego. Jednak od drugiego seta w Polki wstąpił nowy duch. Zaczęły grać o wiele bardziej agresywnie, często kończyły akcje efektownymi wolejami, którymi błyszczała przede wszystkim najlepsza na korcie Jans. Od stanu 3:3 Polki wygrały siedem gemów z rzędu i dopiero przy stanie 4:0 w trzecim secie Japonki zerwały się ponownie do walki. Sił im jednak nie przybywało, a Polki niczym zawodowy morderca z zimną krwią dobiły rywalki, wygrywając seta 6:3 i zapewniając biało-czerwonym zwycięstwo w całym meczu 3:2.