O bijatyce członków polskiej kadry po hokejowych mistrzostwach świata w Toruniu pisaliśmy już wczoraj . Dzisiaj swoją wersją wydarzeń przedstawił Krzysztof Oliwa. Wywiad z byłym graczem NHL ukazał się we wtorkowym ''Super Expressie''.
- Po zakończonym turnieju postanowiliśmy zorganizować uroczyste pożegnanie. (...) O trzeciej w nocy właściciel [baru, w którym się bawiono - przyp. red.] mówi mi, że musieli wyrzucić [Krystiana] Dziubińskiego, bo wszczynał bójki przy barze. (...) Prosiłem [Dziubińskiego] żeby poszedł do hotelu, ale nie chciał mnie słuchać. No to dostał ode mnie z ''plaskacza'' - opowiada Oliwa.
Dziubiński skończył wieczór ze złamanym kciukiem i podbitym okiem, Oliwa twierdzi, że po ''plaskaczu'' odszedł w siną dal i musiał dostać gdzieś na mieście.
Drugą ''ofiarą'' Oliwy był Marcin Kolusz i jego nos. Jak wyglądała jego historia? Zaczęło się ponoć od tego, że w barze obrażał dziewczynę ex-hokeisty i ''obscenicznie przy niej tańczył''. Później akcja przeniosła się do hotelu. Pijany Kolusz miał dobijać się do pokoju trenera kadry i krzyczał, że chce się przespać z jego partnerką. Tego Oliwa nie zamierzał tolerować: - Dostał ode mnie dwa kopy w d... i lekko, z otwartej ręki, w łeb.
To Kolusza tylko rozsierdziło. - Pobiegł na górę, zawołał kilku innych hokeistów na pomoc i zeszli do mnie. Patrzę, a Kolusz wywija żelazkiem. I nie wyglądało na to, że chce coś wyprasować. - Tupnąłem nogą i uciekli - opowiada hokeista
Potem Kolusz podobno znów przyszedł do pokoju byłego gracza NHL chcąc się pojednać, zamiast jednak ''przepraszam'' wymknęło mu się ''czy twoja dziewczyna leży w łóżku naga?''. Tym razem Oliwa ''przegonił'' go ostatecznie.
O "wyczynach" Oliwy - czytaj też na Po Bandzie.pl ?