Adam Rapacki: Ustawa wchodzi w życie od nowego sezonu. Najważniejsze, że dzięki nowym przepisom, które wprowadzają pełny system identyfikacji kibiców, wreszcie wyeliminujemy ich anonimowość. Do tej pory nie było m.in. wymogu zdjęć, co często utrudniało identyfikację chuliganów. Teraz w ekstraklasie do zakupu biletu potrzebna będzie karta magnetyczna z wizerunkiem, imieniem i nazwiskiem oraz numerem PESEL. Dzięki temu będziemy wiedzieli, czy kibic jest objęty zakazem stadionowym.
- Według nowej ustawy zasłanianie twarzy jest łamaniem prawa. Ważny jest też przepis nakazujący przypisanie kibica do konkretnego miejsca na stadionie. Miejsca będą wyłącznie numerowane. Na stadionach oprócz służb porządkowych mają pojawić się stewardzi i służby informacyjne, którzy będą pomagać kibicom, ale także monitorować, co dzieje się na trybunach. Wprowadzamy też ostrzejsze wymogi monitoringu. Zapis z kamer będzie musiał być dokładniejszy niż dotychczas.
Tych, którzy do przepisów nie będą się stosować, czekają znacznie surowsze kary. Minimalna grzywna za wykroczenie będzie wynosiła 2 tys. zł, maksymalna 5 tys. Kolejna zmiana to klasyfikacja chuligańskich wybryków. Część czynów, które dotąd były traktowane jako wykroczenia, przykładowo wnoszenie na stadion rac, rzucanie przedmiotów na boisko, czy właśnie zakrywanie twarzy, teraz będą przestępstwem. Grzywny mogą wynosić już dziesiątki tysięcy złotych.
- Z jednej strony brakuje konsekwencji, bo chuligani świetnie się maskują, ale obecnie kary są tak niskie, że nikogo nie odstraszają. Od sierpnia sądy będą orzekać zakazy stadionowe z obowiązkiem stawiania się w czasie meczu na policji. Jeśli osoba się na niej nie stawi, z automatu zostaje o tym zawiadomiona prokuratura.
- Ale trudno jest to wyegzekwować. Z nową ustawą to się zmieni.
- Jeżeli kibol złamie regulamin stadionu, klub sam może zabronić mu wejścia. Zasada jest prosta - jeśli ktoś przychodzi do mojego mieszkania i pluje na dywan, następnym razem mogę go już nie zaprosić.
- Ustawa daje takie uprawnienia klubom, bo to one będą ponosić odpowiedzialność za bezpieczną organizację imprezy. Jeśli będą zadymy, ucierpi klub, kary mogą sięgać setek tysięcy złotych. Kluby muszą więc dysponować narzędziami, by móc np. zabronić wstępu na stadion chuliganom. Zakaz klubowy to nie jest polski wymysł, takie rozwiązania świetnie sprawdziły się w Niemczech czy Holandii. Kibice nie muszą się obawiać, że kluby będą nadużywały tego uprawnienia, bo od zakazu klubowego będzie można się odwołać do Komisji Ligi. Z drugiej strony pamiętajmy, że w interesie klubu leży to, aby na stadiony przychodziło jak najwięcej prawdziwych kibiców. Oni nie muszą się niczego obawiać.
- Z tego, co wiem, stowarzyszenia kibiców akceptują obecne rozwiązanie. Problem w niektórych przypadkach ma zupełnie inną naturę. W ostatnich latach część klubów bardzo blisko współpracuje z kibicami, umożliwiając im zarabianie na klubowych parkingach, gadżetach itd. Zdarzało się, że pseudostowarzyszenia wymuszały takie haracze, grożąc burdami na stadionie. W efekcie rosły w siłę i zamieniły się w dobrze funkcjonujące organizacje przestępcze, dopuszczając się nie tylko wymuszeń, ale także handlu narkotykami czy rozbojów. To zwykły bandytyzm, musi być traktowany jak przestępstwo.
- Sam walczyłem z taką organizacją, pracując w Krakowie. Tak jest w Wielkopolsce, w wielu klubach na Śląsku i innych miejscach.
- Dajemy klubom narzędzie, oczywiście nie muszą z niego korzystać. Ale przypominam - jeśli na meczu dojdzie do awantur, a winny będzie klub, czeka go nawet 480 tys. zł kary.
- W Europie piwo na stadionach jest normalnością. Zresztą w Polsce też, tyle że nie na stadionach piłkarskich. Np. kibice na żużlu piją piwo i nie ma awantur. Podobnie na siatkówce, skokach narciarskich czy koszykówce. Specyficzna jest tylko piłka nożna, bo przyciąga chuliganów. Ale argumentacja, że piwo na stadionie zwiększy liczbę stadionowych burd, jest nietrafne. Awantury wywołują chuligani. Celem ustawy jest ich wyeliminowanie ze stadionów. A wbrew pozorom wcale nie ma ich aż tak dużo. Przecież na stadiony chodzą też prawdziwi fani piłki nożnej. Dziś mamy 1,2 tys. zakazów stadionowych, jeśli wszystkie będą przestrzegane, a do tego obejmą też pozostałych chuliganów, to moim zdaniem dojdziemy do ok. 3 tys. zakazów. Wówczas istnieje duże prawdopodobieństwo, że uda się powstrzymać tę grupę z dala od stadionów, co znacznie poprawi bezpieczeństwo. Na stadion mają przyjść normalni kibice. Także ci, którzy dziś się boją.
- Powtórzę jeszcze raz, ta ustawa ma służyć prawdziwym kibicom. Chcemy wprowadzić na mecze rodziny, a wyrzucić bandytów. Zadziwiające, że ugrupowanie, które jeszcze niedawno wszystkich chciało wsadzać do więzień, nagle staje w obronie tych, którzy nie przestrzegają prawa.
- Ci ludzie nie mieli biletów na mecz, a nawet możliwości ich nabycia. Wśród nich byli objęci zakazem stadionowym, m.in. za zadymy w Wilnie. Dążyli do starcia z kibolami Polonii. Gdyby policja nie zareagowała, doszłoby do znaczącego zakłócenia porządku i zagrożenia bezpieczeństwa. Zatrzymani obrzucili policjantów kamieniami i racami. Mieli przy sobie ochraniacze na zęby, kastety, nóż, kominiarki, race świetlne, widelce, łańcuchy rowerowe i gazy obezwładniające. 198 zatrzymanych złożyło zażalenie na akcję policji i tylko w jednym przypadku sąd uznał, że było bezzasadne. To smutne, że policja musiała się tłumaczyć z tej akcji już trzeci raz. Zapewne gdybyśmy nie podjęli żadnych działań, musielibyśmy się tłumaczyć, dlaczego dopuściliśmy do gigantycznej zadymy w centrum Warszawy.
Polska piłka ma wielką szansę - czytaj na blogu Michała Szadkowskiego ?