Generał Rapacki: Piłka nożna dla prawdziwych kibiców

Wnoszenie rac, rzucanie przedmiotów na boisko i zakrywanie twarzy będzie od sierpnia przestępstwem - grzywna dla kibola może wynieść dziesiątki tysięcy złotych. Jeśli na stadionie dojdzie do zadymy z winy klubu, zapłaci prawie pół miliona - mówi Adam Rapacki, wiceminister spraw wewnętrznych, autor ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych

Jakub Ciastoń, Michał Szadkowski: Niemal rok temu, po zadymach na finale Pucharu Polski, mówił pan, że wyeliminuje chuliganów ze stadionów dzięki nowej ustawie o bezpieczeństwie imprez masowych.

Adam Rapacki: Ustawa wchodzi w życie od nowego sezonu. Najważniejsze, że dzięki nowym przepisom, które wprowadzają pełny system identyfikacji kibiców, wreszcie wyeliminujemy ich anonimowość. Do tej pory nie było m.in. wymogu zdjęć, co często utrudniało identyfikację chuliganów. Teraz w ekstraklasie do zakupu biletu potrzebna będzie karta magnetyczna z wizerunkiem, imieniem i nazwiskiem oraz numerem PESEL. Dzięki temu będziemy wiedzieli, czy kibic jest objęty zakazem stadionowym.

Kibole często zasłaniają twarze.

- Według nowej ustawy zasłanianie twarzy jest łamaniem prawa. Ważny jest też przepis nakazujący przypisanie kibica do konkretnego miejsca na stadionie. Miejsca będą wyłącznie numerowane. Na stadionach oprócz służb porządkowych mają pojawić się stewardzi i służby informacyjne, którzy będą pomagać kibicom, ale także monitorować, co dzieje się na trybunach. Wprowadzamy też ostrzejsze wymogi monitoringu. Zapis z kamer będzie musiał być dokładniejszy niż dotychczas.

Tych, którzy do przepisów nie będą się stosować, czekają znacznie surowsze kary. Minimalna grzywna za wykroczenie będzie wynosiła 2 tys. zł, maksymalna 5 tys. Kolejna zmiana to klasyfikacja chuligańskich wybryków. Część czynów, które dotąd były traktowane jako wykroczenia, przykładowo wnoszenie na stadion rac, rzucanie przedmiotów na boisko, czy właśnie zakrywanie twarzy, teraz będą przestępstwem. Grzywny mogą wynosić już dziesiątki tysięcy złotych.

Wiele z tych przepisów funkcjonuje dziś, a kibole nic sobie z nich nie robią. Na mecz Ruch Chorzów - Górnik Zabrze wniesiono 300 rac.

- Z jednej strony brakuje konsekwencji, bo chuligani świetnie się maskują, ale obecnie kary są tak niskie, że nikogo nie odstraszają. Od sierpnia sądy będą orzekać zakazy stadionowe z obowiązkiem stawiania się w czasie meczu na policji. Jeśli osoba się na niej nie stawi, z automatu zostaje o tym zawiadomiona prokuratura.

Ale przecież tak jest teraz!

- Ale trudno jest to wyegzekwować. Z nową ustawą to się zmieni.

Na czym ma polegać tzw. zakaz klubowy?

- Jeżeli kibol złamie regulamin stadionu, klub sam może zabronić mu wejścia. Zasada jest prosta - jeśli ktoś przychodzi do mojego mieszkania i pluje na dywan, następnym razem mogę go już nie zaprosić.

Stowarzyszenia kibiców twierdzą, że kluby będą tego przepisu nadużywać.

- Ustawa daje takie uprawnienia klubom, bo to one będą ponosić odpowiedzialność za bezpieczną organizację imprezy. Jeśli będą zadymy, ucierpi klub, kary mogą sięgać setek tysięcy złotych. Kluby muszą więc dysponować narzędziami, by móc np. zabronić wstępu na stadion chuliganom. Zakaz klubowy to nie jest polski wymysł, takie rozwiązania świetnie sprawdziły się w Niemczech czy Holandii. Kibice nie muszą się obawiać, że kluby będą nadużywały tego uprawnienia, bo od zakazu klubowego będzie można się odwołać do Komisji Ligi. Z drugiej strony pamiętajmy, że w interesie klubu leży to, aby na stadiony przychodziło jak najwięcej prawdziwych kibiców. Oni nie muszą się niczego obawiać.

Jednym z członków Komisji Ligi jest Filip Jańczuk z Ogólnopolskiego Związku Stowarzyszeń Kibiców, prawnik "Wiary Lecha". To właśnie OZSK protestuje przeciwko temu rozwiązaniu.

- Z tego, co wiem, stowarzyszenia kibiców akceptują obecne rozwiązanie. Problem w niektórych przypadkach ma zupełnie inną naturę. W ostatnich latach część klubów bardzo blisko współpracuje z kibicami, umożliwiając im zarabianie na klubowych parkingach, gadżetach itd. Zdarzało się, że pseudostowarzyszenia wymuszały takie haracze, grożąc burdami na stadionie. W efekcie rosły w siłę i zamieniły się w dobrze funkcjonujące organizacje przestępcze, dopuszczając się nie tylko wymuszeń, ale także handlu narkotykami czy rozbojów. To zwykły bandytyzm, musi być traktowany jak przestępstwo.

O jakich klubach pan mówi?

- Sam walczyłem z taką organizacją, pracując w Krakowie. Tak jest w Wielkopolsce, w wielu klubach na Śląsku i innych miejscach.

Nie boi się pan w takim razie, że niektóre kluby nie będą zainteresowane wprowadzaniem zakazów, bo są za blisko związane z kibolami?

- Dajemy klubom narzędzie, oczywiście nie muszą z niego korzystać. Ale przypominam - jeśli na meczu dojdzie do awantur, a winny będzie klub, czeka go nawet 480 tys. zł kary.

Dlaczego policjant z takim stażem jak pan bronił piwa na stadionie, a kibice są przeciw?

- W Europie piwo na stadionach jest normalnością. Zresztą w Polsce też, tyle że nie na stadionach piłkarskich. Np. kibice na żużlu piją piwo i nie ma awantur. Podobnie na siatkówce, skokach narciarskich czy koszykówce. Specyficzna jest tylko piłka nożna, bo przyciąga chuliganów. Ale argumentacja, że piwo na stadionie zwiększy liczbę stadionowych burd, jest nietrafne. Awantury wywołują chuligani. Celem ustawy jest ich wyeliminowanie ze stadionów. A wbrew pozorom wcale nie ma ich aż tak dużo. Przecież na stadiony chodzą też prawdziwi fani piłki nożnej. Dziś mamy 1,2 tys. zakazów stadionowych, jeśli wszystkie będą przestrzegane, a do tego obejmą też pozostałych chuliganów, to moim zdaniem dojdziemy do ok. 3 tys. zakazów. Wówczas istnieje duże prawdopodobieństwo, że uda się powstrzymać tę grupę z dala od stadionów, co znacznie poprawi bezpieczeństwo. Na stadion mają przyjść normalni kibice. Także ci, którzy dziś się boją.

Nie dziwi pana, że rzecznik praw obywatelskich i posłowie PiS posłuchali stowarzyszeń kibiców i chcieli zmieniać ustawę właśnie pod dyktando kiboli? Szefem OZSK jest Krzysztof Markowicz z działu marketingu KKS Lech Poznań, który chciał dyscyplinować kibiców "masażem twarzy", a uchwalenie ustawy nazwał "pier..... o Szopenie".

- Powtórzę jeszcze raz, ta ustawa ma służyć prawdziwym kibicom. Chcemy wprowadzić na mecze rodziny, a wyrzucić bandytów. Zadziwiające, że ugrupowanie, które jeszcze niedawno wszystkich chciało wsadzać do więzień, nagle staje w obronie tych, którzy nie przestrzegają prawa.

PiS broni też 753 kiboli Legii zatrzymanych przed derbami z Polonią. Policja musiała się z tej akcji tłumaczyć przed sejmową komisją praw człowieka.

- Ci ludzie nie mieli biletów na mecz, a nawet możliwości ich nabycia. Wśród nich byli objęci zakazem stadionowym, m.in. za zadymy w Wilnie. Dążyli do starcia z kibolami Polonii. Gdyby policja nie zareagowała, doszłoby do znaczącego zakłócenia porządku i zagrożenia bezpieczeństwa. Zatrzymani obrzucili policjantów kamieniami i racami. Mieli przy sobie ochraniacze na zęby, kastety, nóż, kominiarki, race świetlne, widelce, łańcuchy rowerowe i gazy obezwładniające. 198 zatrzymanych złożyło zażalenie na akcję policji i tylko w jednym przypadku sąd uznał, że było bezzasadne. To smutne, że policja musiała się tłumaczyć z tej akcji już trzeci raz. Zapewne gdybyśmy nie podjęli żadnych działań, musielibyśmy się tłumaczyć, dlaczego dopuściliśmy do gigantycznej zadymy w centrum Warszawy.

Polska piłka ma wielką szansę - czytaj na blogu Michała Szadkowskiego ?