Trudno bowiem nazwać to, co działo się w niedzielę na korcie grą w tenisa. Wiatr znad pustyni był tak mocny, że nie tylko zrywał kapelusze z głów, ale nawet przewracał krzesła sędziów. Na korcie pojawiały się foliowe torby zwiewane z trybun, a tenisistki przed serwisami musiały czekać, aż podmuchy staną się lżejsze. Inaczej nie byłyby w stanie w ogóle zaserwować. W jednej z akcji przy siatce piłkę zwiało tak daleko, że Ivanović... zmieniła ustawienie z forhendu na bekhend, żeby w nią trafić.
Na takim polu minowym zdecydowanie lepiej poruszała się rozstawiona z czwórką Zwonariewa, która uderzała piłki lżej od Serbki (nr 5). Okazało się to jednak zbawienne, bo znacznie częściej trafiała w kort. Ivanović popełniła aż 46 niewymuszonych błędów. To dziewiąty tytuł w karierze Rosjanki, ale najważniejszy. Za zwycięstwo odebrała czek na 700 tys. dol.
Wiera Zwonariewa (Rosja, 4) - Ana Ivanovic (Serbia, 5) 7:6 (7-5), 6:2
Radwańska wypada z dziesiątki WTA - czytaj tutaj ?