Krzysztof Hołowczyc: Robert Kubica będzie walczył o wszystko

- Nie zgodzę się, że Robert Kubica jest ciułaczem punktowym. Potrzeba mu znakomitego samochodu, a pokaże siłę, jakiej nikt nie widział - mówi Krzysztof Hołowczyc, były rajdowy mistrz Europy i piąty kierowca tegorocznego Dakaru. Kierowca żałuje także, że zrezygnowano z pomysłu przyznawania tytułu mistrzowskiego zawodnikowi, który wygrał najwięcej wyścigów.

Po proteście Stowarzyszenia Zespołów Formuły 1 (FOTA), FIA postanowiła wycofać się z przepisu - tytuł dla zwycięzcy największej liczby wyścigów. To dobrze, że się z tego wycofano?

- Szkoda, naprawdę szkoda. Jestem zwolennikiem tego pomysłu. FIA poszukuje jakiegoś sposobu, żeby wyścigi były jeszcze bardziej widowiskowe. Zwycięzca powinien brać wszystko, drugi nic. Takie jest moje zdanie. Trzeba jednak pamiętać, że zespoły rzeczywiście planują wszystko z często wielomiesięcznym wyprzedzeniem i w tym sensie rozumiem, że protestują, bo wszystkich taka zmiana reguł zaskoczyła.

Taki pomysł naprawdę może uatrakcyjnić wyścigi?

- Nie ma prostej reguły. Wszystko zależy od zespołów, zawodników i tego, jak bardzo będzie ta stawka wyrównana. Dla szarego Kowalskiego, zwykłego początkującego kibica, zasada "zwycięzca bierze wszystko" może być logiczna i prosta. Wiadomo, kto więcej wygrywa, ten zdobywa tytuł.

Kubica mimo tych zmian miałby ciągle szanse na mistrzostwo? Jedni mówią, że jeździ równo i szybko, inni że jest ciułaczem punktów i nie będzie w stanie seryjnie wygrywać.

- Nie zgodzę się, że Robert jest ciułaczem punktowym. Ma stosunkowo równy styl jazdy, ale jest fighterem. Potrzeba mu znakomitego samochodu, a pokaże siłę, jakiej nikt nie widział. Jeśli BMW utrzyma progres, to Robert będzie walczył o wszystko.

Komu będzie pomagał KERS?

- Ciągle są problemy z KERS, ale uważam, że to fantastyczny pomysł. Mieć dodatkowo 60 koni mechanicznych do dyspozycji przy wyprzedzaniu, to przecież marzenie. Pomyślmy, jak widowiskowa będzie to gra, gdy kierowcy będą musieli zastanawiać się, czy rywal już na okrążeniu z KERS skorzystał, czy ma jeszcze jego zapas. To także pole do popisu dla taktyków zespołowych. Chodzi przecież o to, żeby systemu użyć w najlepszym momencie i najdogodniejszym miejscu.

Brawn GP będzie w tym roku czarnym koniem?

- Ross Brawn to wielki gracz F1, jeden z najlepszych strategów. Chyba nie będzie szans na wygrywanie zespołu Brawn, ale mogą namieszać i to nieraz. Wydaje mi się jednak, że zabraknie kilometrów testowych i danych z tych testów.

Niki Lauda powiedział, że McLaren kamufluje swoje możliwości. Zgadza się pan z nim?

- Wygląda na to, że są problemy w tej stajni, ale nie można nie wierzyć w profesjonalizm McLarena. To twardy zespół, tam nie ma możliwości, żeby kierowca robił to, na co ma ochotę, co musi się podoba. Decyduje zespół. Panują nad sytuacją i wyjdą na prostą, mają zbyt wiele lat praktyki, żeby popełniać jakieś proste błędy.

Gdyby mógł być pan kierowcą F1, to w jakim zespole chciałby pan jeździć?

Musiałbym być dużo niższy i lżejszy o jakieś 15 lub 20 kg, ale gdyby... to wybrałbym McLarena lub Ferrari. Z powodu tradycji, ogromnego profesjonalizmu i pozycji, jakie zajmują w świecie F1. Przepisy F1 o 'tytule za zwycięstwa' uderzą w Kubicę?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.