Pogoń Ruda Śląska - Anwil Włocławek 74:87

Pogoń Ruda Śląska - Anwil Włocławek 74:87

Kwarty: 16:19, 15:16, 24:20, 19:32.

Gracz meczu: Matt Santangelo

niebiańska ostatnia kwarta, która uratowała Anwil

Pogoń: Lofton 16 (1), Frankowski 11 (1), Smith 10, Szcześniak 9 (1), Chromicz 8 oraz Broda 15 (3), Sroka 4, Pluta 1.

Anwil: Santangelo 20 (3), O'Bannon 19, Nordgaard 11, Silobad 8, Savanović 7 (1) oraz Anzulović 10 (2), Prawica 6 (2), Henjak 6, Griszczuk 0.

Koszykarze Pogoni Ruda Śląska omal nie sprawili kolejnej sensacji. Tym razem jednak się nie udało, bo Anwil Włocławek uratował w czwartej kwarcie Matt Santangelo.

25-letni rozgrywający pochodzi z amerykańskiego Portland, ostatni sezon spędził najpierw w greckich Salonikach, a potem we włoskim Pallacanestro Cantu. Santangelo jest potomkiem włoskich emigrantów, poza amerykańskim ma też nadal paszport Italii. Po włosku jego nazwisko oznacza "anioł" i w sobotni wieczór w Rudzie Śląskiej maleńki koszykarz był rzeczywiście prawdziwym aniołem stróżem swej drużyny.

Przez dużą część meczu wydawało się, że głośno dopingowani przez swoich kibiców gospodarze sprawią kolejną niespodziankę i pokonają kandydujący do mistrzostwa Anwil. Choć Ed O'Bannon dwoił się i troił (aż 19 zbiórek, 19 punktów, tylko jedna pomyłka przy siedmiu rzutach z gry), to jeszcze na początku ostatniej kwarty gospodarze mieli trzy punkty przewagi (61:58 po rzucie Rodericka Smitha). W rudzkim zespole nieoczekiwanie przy słabszej dyspozycji asów w rzutach z dystansu (Lewis Lofton 1 z 6, Paweł Szcześniak 1 z 9, Mirosław Frankowski 1 z 4) pierwsze skrzypce grał rezerwowy Radosław Broda. "Beton", bo tak nazywają go koledzy z racji mocnych nerwów i twardej gry, poderwał swój zespół najpierw w drugiej, a potem w trzeciej kwarcie. Trafiał z daleka, także spod kosza, zbierał piłki po niecelnych rzutach. Prowadzenie gospodarzy na początku ostatniej kwarty to w głównej mierze jego zasługa.

Wtedy jednak na nieszczęście gospodarzy ciężar gry Anwilu wziął na siebie Santangelo. W ostatniej kwarcie zdobył aż 13 punktów, trafiając za trzy punkty w decydujących momentach spotkania. - Mój zespół mogę pochwalić wyłącznie za ostatnie pięć minut - mówił po meczu trener Anwilu Aleksandar Petrović.

Copyright © Agora SA