To był bardzo nieudany mecz Polki. Tym większa szkoda, że rywalka była absolutnie do ogrania. Radwańska nie potrafiła jednak przez całe spotkanie znaleźć sposobu na potwornie mocne i płaskie uderzenia 17-letniej Rosjanki. Tego obawiali się przed pojedynkiem wszyscy. Wojciech Fibak przekonywał: - Pawluczenkowa może być groźna, choć reprezentuje tenis czysto atletyczny. A ojciec i trener Robert Radwański przestrzegał: - Znamy Rosjankę i absolutnie nie możemy jej zlekceważyć.
Obaj mieli rację, choć o lekceważeniu nie było mowy. Wszak Indian Wells to turniej potężny, z 4,5 milionową pulą nagród, wreszcie w hierarchii samych tenisowych gwiazd plasowany bardzo wysoko. Poza siostrami Williams, które osiem lat temu obraziły się na organizatorów za gwizdy widowni (podejrzewającej Serenę i Venus o ustawienie wyniku), grają tu wszyscy najlepsi.
Rosjanka Pawluczenkowa jedną z tych gwiazd nie jest (jeszcze), ale takową przecież już tutaj wyeliminowała - Jelenę Janković. Nie była faworytką meczu z polską tenisistką. Jest 42. na świecie, z Radwańską przegrywała już wcześniej m.in. na Wimbledonie...
Tym razem jednak zrewanżowała się i odniosła życiowy sukces awansując do półfinału Indian Wells. Radwańska pokazała zaś wszystkie bolączki swojego tenisa - dość przeciętnie serwowała, popełniała dużo (choć nie tak wiele jak przeciwniczka) niewymuszonych błędów, wreszcie nie atakowała, oddając inicjatywę młodszej o dwa lata Rosjance. Dlatego tylko powtórzyła wynik z zeszłego roku Indian Wells, kiedy też awansowała do ćwierćfinału. Tym razem jednak oznacza to, że niemal na pewno opuści pierwszą dziesiątkę rankingu WTA, bo już w półfinale jest goniąca ją na liście Wiktoria Azarenka z Białorusi.
Od serwu zaczęła Agnieszka. I od razu przełamanie. Radwańskiej nie wyszło nawet popisowe zagranie - drop-shot. A rywalka od początku bardzo mocno i płasko atakowała. Sytuacja zmieniła się w drugim gemie, w którym Polka chętniej podchodziła do siatki i te "wycieczki" przyniosły skutek.
W trzecim gemie królował naprawdę super tenis! Radwańska dużo lepiej serwowała - mocno i celnie - zmusiła rywalkę do biegania, zaskoczyła skrótem i dwie przepiękne akcje zakończyła sukcesem. W kolejnym to Polka zaatakowała agresywnie i przy minimalnym błędzie Pawluczenkowej w ostatniej piłce przełamała rywalkę.
I wtedy załamanie: trzy gemy dla Rosjanki, która straszyła Agnieszkę mocnymi, "wściekłymi" uderzeniami. Radwańska nie miała odpowiedzi na mocne, głęboko bite piłki. Swoje podanie w siódmym gemie przegrała do zera!
Wtedy na korcie pojawił się ojciec i trener Robert Radwański. Miał kilka rad m.in "graj szerzej", i zakończył zdaniem: "A będzie dobrze!". Polka wygrała swoje podanie bez fajerwerków, a potem obroniła setbola (prosta piłka zepsuta przez przeciwniczkę) i przełamała!
Nerwy, nerwy, nerwy. I cała masa błędów z obu stron. Przy kolejnym podaniu Radwańskiej rywalka miała już 15-40, a potem po nieudanym skrócie przewagę, ale wyrzuciła dość proste piłki w out. Polka... zrewanżowała się tym samym i znów przegrywa w tym secie (5:6) i znów musi przełamać... Udało się. Znów z wielką pomocą nie potrafiącej trafić w kort Pawluczenkowej. Tie-break.
Zły w wykonaniu Radwańskiej. Znów nieudane skróty, ciągłe przebijanie przez sam środek, dające przeciwniczce możliwość mocnych uderzeń. Radwańska gra bardzo słabo, a Rosjanka popełnia błędy w ilościach hurtowych. Radwańska obroniła kolejnego setbola przy wyniku 7:8, jednak dwie kolejne akcje to popis Pawluczenkowej - ostra gra i atak dały jej zwycięstwo w I secie. Polka miała tylko 4 wygrane piłki (tzw. winnersy), tenisistki aż osiem razy się przełamywały serwis.
Rosjanka zaczęła od zwycięstwa. Radwańska odpowiedziała wreszcie udaną partią, w której miała inicjatywę i to ona rozstawiała atak. Zaczęła wreszcie grać na boki, nie dając Rosjance okazji do kontry. Chyba najlepszy gem w wykonaniu Polki w tym meczu.
Na razie nie zmienił się jednak ogólny obraz gry, znany z pierwszego seta. Rosjanka wygrywa po atomowych atakach, Radwańska zbyt dużo kombinuje, a swoje podania wygrywa głównie dzięki kiksom rywalki. Mamy jednak wrażenie, że w tej niechlubnej statystyce stara się dogonić Pawluczenkową, która - jak tak dalej pójdzie - odniesie tutaj w Indian Wells życiowy sukces.
Obraz gry się nie zmienia - z jedna różnicą: tenisistki wygrywają swoje podania. Smutne, że Polka nie ma przy podaniu Rosjanki nawet cienia szans na przełamanie. Ostatniego, siódmego gema II seta przegrała do zera.
I stało się - pierwszy break przy serwisie Radwańskiej i to w fatalnym momencie - na 5:3. Rosjanka podaje, by wygrać mecz i awansować do półfinału...
Po raz kolejny....uffff. Seria błędów Pawluczenkowej i strata podania odrobiona.
Niestety. Polka przegrała w fatalnym stylu - po nieudanym koronnym wydawałoby się zagraniu, czyli skrócie.
Radwańska gra o półfinał - czytaj zapowiedź meczu ?