Agnieszka Radwańska przegrała mecz o półfinał Indian Wells - relacja

Dramatyczny i... bardzo słaby mecz Agnieszki Radwańskiej. Anastazja Pawluczenkowa pokonała najlepsza polską tenisistkę i awansowała do półfinału turnieju w kalifornijskim Indian Wells (pula nagród 4,5 mln dol).

To był bardzo nieudany mecz Polki. Tym większa szkoda, że rywalka była absolutnie do ogrania. Radwańska nie potrafiła jednak przez całe spotkanie znaleźć sposobu na potwornie mocne i płaskie uderzenia 17-letniej Rosjanki. Tego obawiali się przed pojedynkiem wszyscy. Wojciech Fibak przekonywał: - Pawluczenkowa może być groźna, choć reprezentuje tenis czysto atletyczny. A ojciec i trener Robert Radwański przestrzegał: - Znamy Rosjankę i absolutnie nie możemy jej zlekceważyć.

Obaj mieli rację, choć o lekceważeniu nie było mowy. Wszak Indian Wells to turniej potężny, z 4,5 milionową pulą nagród, wreszcie w hierarchii samych tenisowych gwiazd plasowany bardzo wysoko. Poza siostrami Williams, które osiem lat temu obraziły się na organizatorów za gwizdy widowni (podejrzewającej Serenę i Venus o ustawienie wyniku), grają tu wszyscy najlepsi.

Rosjanka Pawluczenkowa jedną z tych gwiazd nie jest (jeszcze), ale takową przecież już tutaj wyeliminowała - Jelenę Janković. Nie była faworytką meczu z polską tenisistką. Jest 42. na świecie, z Radwańską przegrywała już wcześniej m.in. na Wimbledonie...

Tym razem jednak zrewanżowała się i odniosła życiowy sukces awansując do półfinału Indian Wells. Radwańska pokazała zaś wszystkie bolączki swojego tenisa - dość przeciętnie serwowała, popełniała dużo (choć nie tak wiele jak przeciwniczka) niewymuszonych błędów, wreszcie nie atakowała, oddając inicjatywę młodszej o dwa lata Rosjance. Dlatego tylko powtórzyła wynik z zeszłego roku Indian Wells, kiedy też awansowała do ćwierćfinału. Tym razem jednak oznacza to, że niemal na pewno opuści pierwszą dziesiątkę rankingu WTA, bo już w półfinale jest goniąca ją na liście Wiktoria Azarenka z Białorusi.

Tak relacjonowaliśmy na żywo:

I set

Od serwu zaczęła Agnieszka. I od razu przełamanie. Radwańskiej nie wyszło nawet popisowe zagranie - drop-shot. A rywalka od początku bardzo mocno i płasko atakowała. Sytuacja zmieniła się w drugim gemie, w którym Polka chętniej podchodziła do siatki i te "wycieczki" przyniosły skutek.

W trzecim gemie królował naprawdę super tenis! Radwańska dużo lepiej serwowała - mocno i celnie - zmusiła rywalkę do biegania, zaskoczyła skrótem i dwie przepiękne akcje zakończyła sukcesem. W kolejnym to Polka zaatakowała agresywnie i przy minimalnym błędzie Pawluczenkowej w ostatniej piłce przełamała rywalkę.

I wtedy załamanie: trzy gemy dla Rosjanki, która straszyła Agnieszkę mocnymi, "wściekłymi" uderzeniami. Radwańska nie miała odpowiedzi na mocne, głęboko bite piłki. Swoje podanie w siódmym gemie przegrała do zera!

Wtedy na korcie pojawił się ojciec i trener Robert Radwański. Miał kilka rad m.in "graj szerzej", i zakończył zdaniem: "A będzie dobrze!". Polka wygrała swoje podanie bez fajerwerków, a potem obroniła setbola (prosta piłka zepsuta przez przeciwniczkę) i przełamała!

Nerwy, nerwy, nerwy. I cała masa błędów z obu stron. Przy kolejnym podaniu Radwańskiej rywalka miała już 15-40, a potem po nieudanym skrócie przewagę, ale wyrzuciła dość proste piłki w out. Polka... zrewanżowała się tym samym i znów przegrywa w tym secie (5:6) i znów musi przełamać... Udało się. Znów z wielką pomocą nie potrafiącej trafić w kort Pawluczenkowej. Tie-break.

Zły w wykonaniu Radwańskiej. Znów nieudane skróty, ciągłe przebijanie przez sam środek, dające przeciwniczce możliwość mocnych uderzeń. Radwańska gra bardzo słabo, a Rosjanka popełnia błędy w ilościach hurtowych. Radwańska obroniła kolejnego setbola przy wyniku 7:8, jednak dwie kolejne akcje to popis Pawluczenkowej - ostra gra i atak dały jej zwycięstwo w I secie. Polka miała tylko 4 wygrane piłki (tzw. winnersy), tenisistki aż osiem razy się przełamywały serwis.

II set

Rosjanka zaczęła od zwycięstwa. Radwańska odpowiedziała wreszcie udaną partią, w której miała inicjatywę i to ona rozstawiała atak. Zaczęła wreszcie grać na boki, nie dając Rosjance okazji do kontry. Chyba najlepszy gem w wykonaniu Polki w tym meczu.

Na razie nie zmienił się jednak ogólny obraz gry, znany z pierwszego seta. Rosjanka wygrywa po atomowych atakach, Radwańska zbyt dużo kombinuje, a swoje podania wygrywa głównie dzięki kiksom rywalki. Mamy jednak wrażenie, że w tej niechlubnej statystyce stara się dogonić Pawluczenkową, która - jak tak dalej pójdzie - odniesie tutaj w Indian Wells życiowy sukces.

Obraz gry się nie zmienia - z jedna różnicą: tenisistki wygrywają swoje podania. Smutne, że Polka nie ma przy podaniu Rosjanki nawet cienia szans na przełamanie. Ostatniego, siódmego gema II seta przegrała do zera.

I stało się - pierwszy break przy serwisie Radwańskiej i to w fatalnym momencie - na 5:3. Rosjanka podaje, by wygrać mecz i awansować do półfinału...

Po raz kolejny....uffff. Seria błędów Pawluczenkowej i strata podania odrobiona.

Niestety. Polka przegrała w fatalnym stylu - po nieudanym koronnym wydawałoby się zagraniu, czyli skrócie.

Radwańska gra o półfinał - czytaj zapowiedź meczu ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.