Dziecięce igrzyska: Nie Poznań się stara, a Polska

- To nie są igrzyska dla dzieci. To idea wykorzystania olimpizmu do edukacji dzieci i młodzieży. Tak należy je traktować - mówił w Lozannie o Igrzyskach Olimpijskich Dzieci i Młodzieży dyrektor wykonawczy MKOl, Gilbert Felli. Poznań stara się o organizację tej imprezy w 2014 r.

- Poznaję to miejsce - mówi wiceprezydent Poznania Maciej Frankiewicz po przyjeździe do Lozanny, dokąd wysłannicy miasta udali się na warsztaty w sprawie organizacji igrzysk olimpijskich. - Tu po raz pierwszy staraliśmy się o mistrzostwa świata w wioślarstwie. Wiele lat musiało upłynąć, zanim otrzymaliśmy prawo ich organizacji. Wymagało to pracy, cierpliwości i wiele zachodu.

Z igrzyskami jest podobnie. W 2007 r. w "Gazecie Wyborczej" wpadliśmy na pomysł, aby Poznań rozpoczął starania o zupełnie nową imprezę, Igrzyska Olimpijskie Dzieci i Młodzieży, czyli dla tych w wieku 14-18 lat. Niby podobne do Uniwersjady, ale jednak zupełnie inne.

Nie chodzi tylko o prestiż i fakt, że ta impreza ma w nazwie magiczne słowo "olimpijskie" i używa pięciu kółek - jednego z najbardziej rozpoznawalnych symboli na świecie. Wystarczy pojechać do Lozanny, aby przekonać się, że różnice między tymi igrzyskami a Uniwersjadą są znacznie głębsze.

Nasza flaga w Lozannie

W Lozannie, gdzie mieści się siedziba Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, wreszcie powiewa biało-czerwona flaga. I nie jest to flaga miasta Lozanny, która właśnie takie ma barwy. Tu wiesza się flagi państw, które kandydują do organizacji igrzysk olimpijskich. Tylko raz w dziejach była tam flaga Polski - gdy o zimowe igrzyska starało się Zakopane. Teraz jest znów, w związku ze staraniami o igrzyska dzieci i młodzieży.

Właśnie - flaga Polski. Nie barwy Poznania, ale właśnie polskie barwy narodowe. Z punktu widzenia Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego to właśnie państwo, a nie miasto ubiega się o imprezę.

Z poznańską kandydaturą rywalizują: Chiny, Indonezja, Turcja, Maroko i Meksyk. Zrezygnowała np. Rosja, która chciała wystawić Moskwę. - Rosjanie doszli do wniosku, że to impreza dla mniejszych miast, a nie gigantów, które ze swym rozmachem i przepychem mogą starać się o duże igrzyska olimpijskie - uważa wiceprezydent Maciej Frankiewicz.

Chiny wskazały już miasto Nankin, Indonezja wystawia stolicę Dżakartę, Maroko kilka dni temu postawiło także na stolicę - Rabat. Meksyk i Turcja jeszcze się nie zdecydowały. - Rozważamy kandydatury Monterrey i Guadalajary. Decyzję podejmiemy w przyszłym tygodniu - wyjaśnia Enrique Villaran de la Mora, szef marketingu Meksykańskiego Komitetu Olimpijskiego, który do Lozanny przywiózł przedstawicieli obu miast. - My wystawimy albo Stambuł, albo mniejszy Izmir, który niedawno organizował Uniwersjadę - tłumaczy Nese Gundogan, sekretarz generalny Tureckiego Komitetu Olimpijskiego. Decyzja także w przyszłym tygodniu.

Z Poznaniem sytuacja była odwrotna. Mówi Gilbert Felli, dyrektor wykonawczy MKOl: - To było niesamowite. Wystarczyło, że tylko ogłosiliśmy, że zbieramy oferty na edycję 2014 r. Natychmiast wpłynęła kandydatura Poznania. Jako pierwsza.

Kandydaturę Poznania poparł i zgłosił PKOl. - Ciągle mamy jednak problem, aby przekonać władze w Warszawie, że to, iż Poznań stara się o igrzyska, znaczy, że stara się o nie Polska. To sprawa narodowa, a nie lokalna - mówi wiceprezydent Frankiewicz.

Dajcie wszystkim wizy!

W wypadku Igrzysk Olimpijskich Dzieci i Młodzieży kwestia gwarancji rządowych wygląda zupełnie inaczej niż w wypadku Uniwersjady. Władze FISU, które organizują Uniwersjadę wymagają kaucji w wysokości 20 mln euro. Kaucja przepada, gdy miasto otrzyma organizację igrzysk. To w praktyce opłata na rzecz FISU. Właśnie z jej zebraniem miał problem Poznań i dlatego zrezygnował ze starań o Uniwersjadę 2015 r.

MKOl nie wymaga żadnych kaucji. Przeciwnie, sam płaci za wiele rzeczy, np. zakwaterowanie zawodników. Wymaga jednak gwarancji np. dotyczących pokrycia budżetu igrzysk, a także drobniejszych spraw. Kandydaci otrzymali obszerne skoroszyty z instrukcjami, w których wskazano im, iż zagwarantowane muszą być choćby kwestie bezpłatnych wiz. - Sportowcy z żadnego kraju nie mogą być dyskryminowani wizami np. dlatego, że kraj organizujący igrzyska ma z ich ojczyzną kiepskie stosunki - tłumaczy Gilbert Felli.

Czyich gwarancji? - Nie wymagamy, aby koniecznie wystawił je prezydent, premier czy minister. To wy nas przekonajcie, że gwarancje, które dostarczacie, są wystarczające i złożyła je osoba o właściwych kompetencjach - mówił Felli i przekazał skoroszyt z wytycznymi, regulującymi nawet takie kwestie, jak godziny otwarcia stołówki w wiosce olimpijskiej dla sportowców.

To właśnie wioska olimpijska jest języczkiem u wagi w walce o igrzyska. - Zależy nam na tym, aby nie traktować tych igrzysk tylko jako wydarzenie sportowe. Powołaliśmy je do życia, aby wykorzystać ideę olimpizmu do wszechstronnej edukacji młodzieży - mówi Gilbert Felli. - Dlatego ważna jest wioska, która zintegruje sportowców, a także program kulturalno-oświatowy, który ma towarzyszyć igrzyskom. Traktujemy go wręcz na równi z samym sportem. Ważne są nawet odległości między arenami igrzysk, aby młodzi zawodnicy nie tracili czasu w autobusach.

Akurat Poznań rozegranie niemal połowy, bo 11 dyscyplin, proponuje w jednym miejscu - na Targach. - Zwróciliście nam na to uwagę w raporcie z poprzednich starań. Czy to źle? - pytał w Lozannie Łukasz Miadziołko, odpowiedzialny w Urzędzie Miasta za przygotowanie dokumentacji dla MKOl. - Nie, przeciwnie. My mamy tylko wątpliwości, czy budżet w wysokości 17,5 mln dolarów, który proponujecie, wystarczy do adaptacji tych wszystkich hal. Może się mylimy, ale zastanawia nas to - wyjaśniał Gilbert Felli.

Poznań pyta i notuje

MKOl ma na koncie także wiele afer związanych z nieuczciwością przy przyznawaniu organizacji igrzysk, ale organizuje te starania bez porównania bardziej profesjonalnie niż FIS. Zmurszałym działaczom sportu akademickiego nie przyszło nawet do głowy, by kandydatów zaprosić na warsztaty, omówić z nimi punkt po punkcie każdy detal związany z organizacją, wyjaśnić, odpowiedzieć na pytania. - Pytajcie nas o wszystko - zachęcał Essar Gabriel, szef Igrzysk Dzieci i Młodzieży, a potem podchodził jeszcze do każdego z osobna, by porozmawiać i wytłumaczyć. I Poznań pytał, notował, wyjaśniał, jak poprawić swój wniosek w porównaniu z tym, który nie dał zwycięstwa w ubieganiu się o pierwszą edycję igrzysk w 2010 r. Wtedy jednak konkurencja była miażdżąca - wygrał Singapur, startowały także m.in. Moskwa, Turyn, Bangkok czy Ateny. A czasu było mało - MKOl wybrał zatem ofertę najpewniejszą. Teraz konkurencja jest mniejsza, a MKOl ma więcej czasu na takie przygotowania i warsztaty.

Szanse Poznania wydają się w tej sytuacji znacznie większe, ale pod warunkiem, że w sprawę zaangażuje się także polski rząd. - Nikt nigdy w Polsce nie robił czegoś takiego. My łamiemy bariery polskich kompleksów, które nakazują nie wierzyć w siebie, rezygnować, uznawać, że jesteśmy gorsi niż zagranica. Nie jesteśmy. Jeśli polski rząd uzna walkę o igrzyska za sprawę ogólnokrajową, wygramy. Wystarczy tylko tyle - mówi wiceprezydent Frankiewicz.

Terminarz starań

1 kwietnia 2009 - kandydujące kraje muszą wybrać konkretne miasto; Polska już to zrobiła

4 września 2009 - termin dostarczenia dokumentacji wraz ze zdjęciami

październik 2009 - termin dopięcia budżetu igrzysk

październik-grudzień 2009 - analiza dokumentów przez Komisję Oceniającą MKOl; może ona odwiedzić miasto kandydujące, ale nie musi i raczej nie będzie tego robić: - Nie chcemy generować dodatkowych kosztów. To mają być tanie igrzyska - uśmiecha się Gilbert Felli

grudzień 2009, względnie styczeń 2010 - po raporcie Komisji Oceniającej Komitet Wykonawczy MKOl ogłosi listę finalistów; liczba finalistów nie jest określona - mogą się tam dostać nawet wszyscy kandydaci

luty 2010 - na sesji podczas Zimowych Igrzysk Vancouver 2010, członkowie MKOl wybiorą gospodarza igrzysk. Jest to ponad 100 elektorów z całego świata, wśród nich np.: książę Monako Albert, saudyjski książę Nawaf Bin Faisal Bin Fahd Bin Abdul Aziz, szejk Kataru Tamim, Nora - księżniczka Liechtensteinu, brytyjska księżniczka Anna, szef FIFA Sepp Blatter, słynni sportowcy Walerij Borzow, Siergiej Bubka, Frankie Fredercks, Jean-Claude Killy, Pernilla Wiberg czy Jan Żelezny. Jest też Irena Szewińska, ale ona - tak jak np. Marokańczyk Hicham El Guerrouj - głosować nie może, gdy stara się o igrzyska jej ojczyzna

Copyright © Agora SA