Kamila Stepaniuk: Ogromną niespodzianką był słaby występ Chorwatki Blanki Vlasić, która odpadła z walki o medal na tej samej wysokości co ja, czyli 192 cm. Ja po pokonaniu tej wysokości poczułam, że już swój plan wykonałam. W pierwszym skoku na 196 cm poprzeczkę strąciłam lekko nogą. Gdybym to pokonała, byłabym czwarta, ale ósme miejsce i tak jest dobre. O tym marzyłam.
- Sama bardzo mocno się zdziwiłam, jak byłam spokojna i opanowana. W eliminacjach bardzo swobodnie pokonałam 189 cm. Dopiero w finale, gdy przygotowywałam się do skoków na 196 cm, pojawiły się oznaki lekkiego zdenerwowania.
- Cały czas trzeba doskonalić technikę, ale najbardziej muszę poprawić rozbieg. Moją najsłabszą stroną jest bieganie i ten element muszę ustabilizować na wysokim poziomie.
- Były cztery zgrupowania, ale mieliśmy sezon halowy potraktować ulgowo, a nastawić się na starty letnie. A tu przyszły takie wyniki, że nie wiem, co będzie w startach na stadionie. Najważniejsze, że ustabilizowałam swoje skoki na 190 cm, trzy razy w tym roku na oficjalnych zawodach zdołałam zaliczyć 192 cm.
- Teraz odpoczywam, a pod koniec marca mamy już pierwsze zgrupowanie. Mam nadzieję, że zaliczę dwa obozy klimatyczne, jeden w Madrycie i jak się uda to na Wyspach Kanaryjskich. Pierwszy start planuję na trzeciego maja. No i będę się przygotowywać do mistrzostw świata w Berlinie. Minimum na mistrzostwa to 195 cm, a więc znowu trzeba będzie pobić rekord życiowy. Wcześniej jest uniwersjada, gdzie powalczę o medal.