Od początku niedzielnego pojedynku przewagę mieli gospodarze, którzy po sześciu minutach prowadzili już 2:0. Najpierw do bramki gości trafił Andrzej Sapa, później po podaniu przez całe niemal boisko głową strzelił Tomasz Rabanda. Goście znani z waleczności nie odpuszczali i jeszcze przed przerwą zdołali doprowadzić do remisu. Niestety bramki dla Rekordu padały nie po ich dobrych zagraniach, ale po błędach obrony Mariossa.
Druga połowa zaczęła się dla gospodarzy bardzo udanie. W trzeciej minucie po wznowieniu gry pierwszą bramkę w barwach naszego zespołu strzelił były kapitan opolskiej Odry Marek Tracz. Marioss nie cieszył się jednak z prowadzenia zbyt długo, bo kilkadziesiąt sekund później wyrównał Jarosław Piwkowski. - Za szybko straciliśmy bramkę, a później już każdy zespół pilnował wyniku. Szkoda, że w pierwszej połowie nie wykorzystaliśmy okazji, było kilka słupków i poprzeczek - żałował kapitan Mariossa Tomasz Wróblewski.
Wynik remisowy nie jest dla naszego zespołu najgorszy. Marioss utrzymał się na pierwszym miejscu w tabeli, wciąż ma dwa punkty przewagi nad Rekordem i wydaje się być głównym faworytem do awansu do ekstraklasy. O tym czy tak się stanie zadecydują trzy ostatnie spotkania sezonu z zespołami: Inpulsem Siemianowice, Marexem Chorzów i Komartem Knurów, wszystkie wyjazdowe. Jeśli Marioss trzykrotnie wygra zapewni sobie awans do elity bez względu na wyniki pozostałych spotkań.
Marioss Gazownik Wawelno - Rekord Bielsko Biała 3:3 (2:2)
Bamki: Sapa, Rabanda, Tracz - Wolny, Szymański, Piwkowski
Marex Chorzów - Inpuls Siemianowice 6:5
Rodakowski Tychy - Remedium Pyskowice 4:7
Renex Grajów - Radan Gliwice 7:6
Heiro Futsal Rzeszów - AZS Katowice 7:8