Warta Poznań może nie zagrać w I lidze!

- Mamy problem, żeby wystartować w rozgrywkach. Potrzeba 400 tys. zł - mówił trener Warty Poznań Bogusław Baniak po sparingowym meczu z Nielbą Wągrowiec (1:1). A pierwsza liga rusza już w sobotę.

Po pierwszych 45 min Warta prowadziła z drugoligową Nielbą 1:0. Już w 10. min długim podaniem popisał się Tomasz Bekas, jeden z obrońców z Wągrowca skiksował, a Krzysztof Sikora strzelił obok Jacka Wosickiego. Poznaniacy mieli w dotychczasowych spotkaniach problem z wykorzystywaniem podobnych sytuacji, a tu proszę - pierwsza szansa i gol. Ten fakt ich jednak specjalnie nie ucieszył. - Pogratulujcie koledze, a nie stoicie na boisku jak te barany - krzyknął zza linii Baniak i jego piłkarze potruchtali w kierunku strzelca. Potem trener krzyczał coraz mniej, aż w końcówce meczu kompletnie ucichł. Odezwał się dopiero po spotkaniu, zdenerwowany po tym, jak Bekas, w zamieszaniu podbramkowym strzelił samobójczą bramkę. Wcześniej Warta mogła podwyższyć prowadzenie - najbliższy tego był Filip Burkhardt, który trafił piłką w poprzeczkę.

Na niespełna tydzień przed wznowieniem rozgrywek ligowych przyszłość zespołu stoi pod wielkim znakiem zapytania. - Sytuacja nie jest poważna, jest arcypoważna - mówi Baniak. Na sparingu pojawił się prezes sekcji piłki nożnej Warty Janusz Urbaniak. Rozmawiał z drużyną. - Mamy problem, żeby wystartować w rozgrywkach. Potrzeba 400 tys. zł - opowiada trener. Jutro przedstawiciele klubu spotkają się z władzami miasta, mają rozmawiać o ratowaniu klubu. Już dziś wiadomo jednak, że nawet jeśli Warta wystartuje w lidze, to przystąpi do rozgrywek po wyjątkowo trudnym okresie przygotowawczym. - Ja czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem - opowiada Baniak. - Nie chcę narzekać na tę sytuację, bo moją rolą jest prowadzić zespół, ale jeśli podsumować warunki, w których przygotowywaliśmy się do sezonu, to przechodzi ludzkie pojęcie - mówi. - Coraz trudniej, jako trenerowi, jest mi prowadzić zajęcia. Nie ma pieniędzy na odżywki, na odnowę biologiczną, na te wszystkie rzeczy, które się nazywają pierwszą ligą. Dziś po meczu powinniśmy jechać na odnowę. Takie rzeczy są w klubach trzeciej czy czwartej ligi!

W przedostatniej próbie przed sobotnim meczem z Podbeskidziem Bielsko-Biała (we wtorek będzie jeszcze sparing z juniorami Warty) nie zagrało kilku podstawowych graczy. Błażej Jankowski i Marcin Klatt oglądali spotkanie w cywilnych ubraniach. - Bez współpracy z masażystami i lekarzami nie wiem, na kogo mogę liczyć. U nas zawodnik sam przychodzi do mnie i mówi, że ma kontuzję. Ja to przyjmuję jako pewnik - opowiada Baniak. Klatt to podstawowy i jedyny napastnik w Warcie. Szykowany na jego zmiennika Serb Goran Antelj ma przyjechać do Polski w tym tygodniu. Jeszcze z Wartą nawet nie trenował Przeciwko Nielbie nie grał też Sergio Batata, a przedwcześnie boisko musieli opuścić Tomasz Magdziarz, Krzysztof Strugarek i Filip Burkhardt (ze skręconą kostką). Baniak: - Te urazy to efekt faktu, że tak wiele meczów i treningów mieliśmy tej zimy na boiskach ze sztuczną trawą. Tak przyzwyczaiłem się do tego łatania, życia z dnia na dzień, że zaczynam zapominać swój warsztat. No bo jak ja mogę zaplanować trening, jeśli mam do dyspozycji pół boiska, albo nie mogę wcale wyjść na trawiaste boisko?

Trener poznaniaków jest załamany. W pewnym momencie zastrzega jednak: - Tylko broń Boże, nie asekuruję się przed wynikami, które mogą być w rundzie wiosennej. Gdybyśmy mieli tylko narzekać, to lepiej nie grajmy wcale - mówi. - Jestem dumny z tych chłopców, że oni w tych warunkach wychodzą na trening, właściwie grają na wodzie mineralnej te sparingi. Rano spotykamy się i normalnie trenujemy, nie rozmawiamy o problemach, to jest dla mnie cenne. Tu jest grupa, która czegoś chce i nie narzeka, chce pociągnąć Wartę, choć wie, że jest źle. Ale są też tacy, którzy psychicznie już tego nie wytrzymują i nie wiem, czy mogę później na nich liczyć, czy taki zawodnik w meczu nogi mi nie odstawi, czy powalczy, czy wygra walkę w powietrzu - zastanawia się trener. - Ale my, Polacy mamy coś takiego polskiego, że czym jest biedniej, tym bardziej ambitnie. To im wmawiam. Może nie wycofamy się z rozgrywek, a wtedy będziemy walczyli i spróbujemy utrzymać pierwszą ligę. Choć spodziewam się, że będzie to trudniejsze niż przed rokiem. Zespół jest przygotowany motorycznie i taktycznie. Grajmy i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Ale tak dłużej być już nie może, ktoś musi w końcu spojrzeć na Drogę Dębińską, czy jakiś sponsor, czy miasto - uważa Baniak. Na koniec wspomina jeszcze mecz z Nielbą. - Ten samobój był niepotrzebny. Bo dla psychiki piłkarzy to 1:0 było bardzo fajne - mówi.

Warta Poznań - Nielba Wągrowiec 1:1 (1:0)

Bramki: 1:0 Sikora (10. Min, po podaniu Bekasa), 1:1 Bekas (89., sam.)

Warta: Radliński (46. Berczyński) - Wichtowski, Steinke, Strugarek (63. Pawlak), Otuszewski (46. Ignasiński) - Hinc (60. Ngamayama), Bekas - Magdziarz (46. Wan), Burkhardt (69. Mazurek), Sikora - Iwanicki.

Nielba: Wosicki (60. Wicher) - Gąsiorowski, Zieniuk, Bartkowiak, Jarzębowski - Halaburda, Riebandt (46. Witomski), Kotarski (46. Mikołajczak), Gryszczyński - Kalu, Maciejak (60. Figaszewski).