Triumf zakopiańczyków w Lotos Grand Prix

Grzegorz Miętus i Krzysztof Leja ze Startu Krokiew Zakopane oraz Joanna Gawron z Wisły Zakopane zostali podwójnymi zwycięzcami Lotos Grand Prix, nieoficjalnych mistrzostw świata dzieci i młodzieży w skokach narciarskich

Do stolicy polskich Tatr przyjechało 105 skoczków z 11 krajów. Polską kadrę wyłoniono z najlepszych zawodników cyklu Lotos Cup. W gronie trzynastolatków wygrał Leja. W niedzielę skoczył na odległość 65 i 65,5 metra. - Chciałem pokazać, na co mnie stać, choć pogoda była bardzo zmienna. W sobotę spóźniłem skok, zatrzymało mnie na progu i byłem średnio zadowolony - przyznał Leja.

Mieszkaniec Kaniówki, wsi położonej między Podczerwonem a Czarnym Dunajcem, na nartach jeździ od najmłodszych lat. - Dziadek Józef był kolegą mojego trenera, który kiedyś zapytał go, czy ma jakiegoś wnuka do sportu. Potem bardzo pomagali mi rodzice, jeżdżący ze mną na zawody - opowiadał Leja.

Miętus w lutym cieszył się z brązowego medalu, wywalczonego drużynowo podczas mistrzostw świata juniorów w Szczyrbskim Jeziorze. Był też piąty w Pucharze Kontynentalnym w Zakopanem. Wczoraj w stolicy Tatr wygrał z przewagą 20 pkt nad rywalami. W czwartek wystartuje w PK w Pragelato. - Będę się starał gonić braci Kotów. Na razie czeka mnie ciężka praca w szkole. Mam strasznie dużo zaległości, szczególnie z fizyki - mówił Miętus.

Kazimierz Długopolski, trener złotych medalistów LGP cieszył się z sukcesów podopiecznych. Nie ukrywał jednak irytacji, kiedy pytano się go o następców Adama Małysza. - Nie ma współpracy między trenerami klubowymi, a kadrą polskich skoczków. Nie rozumiem, dlaczego prezes Apoloniusz Tajner nic nie robi w tym zakresie. W takiej sytuacji na drugiego Adama będziemy czekać bardzo długo - uważa Długopolski.

Zresztą przez dwa dni na skoczni nie pojawił się żaden przedstawiciel Polskiego Związku Narciarskiego.

Joanna Gawron regularnie ćwiczy od czterech lat. Na koncie ma już wyjazdy na PK do Niemiec i Słowenii. - Nie boję się skakać, choć swego czasu złamałam nogę na skoczni - wspomina.

Spore zainteresowanie wzbudził Vasja Bajc. Słoweniec pracował z reprezentacjami Hiszpanii, Japonii, Szwecji, Holandii, Czech i własnego kraju. Największe sukcesy święcił jednak jako trener Jakuba Jandy. Trzy lata temu Czech triumfował w Turnieju Czterech Skoczni i Pucharze Świata. Bajc od dwóch lat prowadzi kadrę tureckich skoczków. Za dwa lata Turcja będzie gospodarzem Uniwersjady. - Nie mamy żadnych tradycji w skokach, nie posiadamy skoczni. To nie egzotyka, a raczej kraj na dorobku - zaznaczył Słoweniec.

Copyright © Agora SA