Czy po wyeliminowaniu przez ukraińskiego Metalista włoskiej Sampdorii wypada nam hucznie fetować piłkarzy, którzy "faworytom" postawili twardy opór? Refleksja malkontenta - a może jednak zdroworozsądkowa? - mogłaby wyglądać tak: Jesienią Tottenham w rozpaczliwym stylu przegrywał z kim popadnie i ugniatał dno tabeli ligi angielskiej. Aż trafił na Wisłę Kraków. Wpadł na mistrza Polski, to wreszcie sobie coś wygrał. Wiosną włoskie kluby nie potrafiły wygrać żadnego międzynarodowego meczu - ani w Lidze Mistrzów, ani w Pucharze UEFA. Aż najsłabszy z nich - Udinese - trafił na Lecha Poznań. Wpadli Włosi na lidera naszej ligi, to wreszcie sobie coś wygrali - pisze Stec.
Cały komentarz na blogu Rafała Steca, który odkrył też, co łączy polską ligę z Kazachstanem - czytaj tutaj