Szwy Lewandowskiego, ale reszta Lecha prawie zdrowa

Kontuzja Sławomira Peszki prawdopodobnie nie wykluczy go z rewanżu Lecha Poznań z Udinese Calcio. A Roberta Lewandowskiego - szwy na stopie. W środę poznaniacy wylatują do Włoch. Mecz - w czwartek wieczorem na Stadio Friuli

Koźmiński: Bez ułańskiej szarży ?

Peszko skręcił kostkę w niedzielnym sparingu z Koroną Kielce. W poniedziałek wydawało się, że pomocnik Lecha nie zagra w Udine. Ale wczoraj Peszko już ćwiczył. - Obrzęk schodzi, krwiak też. Czuję się coraz lepiej - mówił wczoraj piłkarz. - Pani doktor, która badała mnie w poniedziałek, wystraszyła wszystkich, ale na szczęście nie mnie i doktora Tomasza Piątka [klubowego lekarza]. Na pewno lecę do Włoch, robimy wszystko, żebym zagrał. Może nie od początku, ale chcę być do dyspozycji trenera.

Peszko w środę wyjdzie na wieczorny trening na stadionie w Udine. - Jeśli będzie taka poprawa jak z poniedziałku na wtorek, będę gotów do gry - mówi Peszko.

To świetna wiadomość dla trenera Franciszka Smudy. Ze zdrowym Peszką szkoleniowiec Lecha będzie miał wybór - postawić na niego, na Jakuba Wilka czy Roberta Lewandowskiego, który też przez ostatnie dni więcej się leczył, niż trenował. - Musiałem trochę się zastanawiać, zanim przypomniałem sobie sytuację, w której rywal z Udinese rozciął mi stopę - mówił we wtorek reprezentacyjny napastnik Lecha. - Mam założone szwy i ze szwami zagram w rewanżu. Ale to nie jest jakiś wielki problem. Przed wyjazdem trenowałem na maksa - dodał. Jeśli Lewandowski i Peszko będą w pełni sił, trener Smuda będzie miał pełen komfort - wszyscy piłkarze są zdrowi i żaden nie musi pauzować za kartki. Z pierwszej drużyny nie może zagrać tylko trzeci bramkarz Jasmin Burić, który nie jest zgłoszony do gier pucharowych.

Lechici do Włoch polecą w środę przed południem. Wieczorem będą trenować na Stadio Friuli. Jednego mogą być pewni - nie zagrają na zaśnieżonym boisku, bo w czwartek wieczorem w Udine ma być około 8 st. C. - Łatwiej zagra się nam i Włochom. Obie drużyny lubią techniczny futbol - uważa obrońca Lecha Marcin Kikut.

Wynik 2:2 z pierwszego meczu w Poznaniu oznacza, że by awansować, Lech we Włoszech musi strzelić gola, i to pewnie niejednego. - Na pewno nie możemy pozwolić sobie na stratę bramki. A nie zagramy na 1:0, bo to się może smutno skończyć - mówi Lewandowski. - Myślę, że jeszcze czymś nowym jesteśmy w stanie zaskoczyć Udinese - dodaje. Piłkarze Lecha liczą na to, że gola może im dać to, co skutkowało w meczach z CSKA Moskwa czy Feyenoordem Rotterdam - dobrze wykonany stały fragment gry przez Semira Stilicia, Rafała Murawskiego czy Tomasza Bandrowskiego.

W środę po przylocie do Włoch, poznaniacy obejrzą fragmenty weekendowego meczu Udinese z Torino przegranego przez rywali Lecha 0:1. - Chcemy pojechać do Włoch i stworzyć dobre widowisko. Zależy nam na tym, by ustrzec się błędów. Wiemy już, że Włosi każdy błąd są w stanie wykorzystać. Do poprawienia jest też skuteczność, bo pewnie nie będziemy mieli tam wiele sytuacji i by awansować, każdą będzie trzeba wykorzystać - uważa II trener Lecha Marek Bajor.

Wilk: Musimy zagrać spokojnie ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.