Cudowny finisz i złoty medal Kowalczyk ?
- Całą robotę odwaliła za mnie Kristin Steira, która pociągnęła stawkę. Ja tylko trzymałam się jej cienia. Było bardzo ciężko, w pewnych momentach myślałam, że nie dam już rady, a im bliżej było mety, tym bardziej wierzyłam, że jest do ogrania na finiszu - wyznała Robertowi Błońskiemu, korespondentowi Sport.pl w Libercu Kowalczyk.
Justyna Kowalczyk zdobyła złoty medal w biegu łączonym na 15 kilometrów podczas MŚ w narciarstwie klasycznym w Libercu. Polka cały bieg znajdowała się w czołówce, a dzięki świetnemu finiszowi tuż przed metą wyprzedziła Norweżkę Kristin Steirę. Trzecia była Finka Aino Kaisa Saarinen.
- 750 m przed metą był ostatni podbieg. Zrównałam się z Norweżką, ale jej nie wyprzedzałam. Chciałem tylko, żeby nas Aino Kajsa Saarinen nie doścignęła, a potem państwo już wszystko widzieli. Jest to najszczęśliwszym dzień w moim sportowym życiu - powiedziała Polka
To drugi medal Polki na tych mistrzostwach. Wcześniej Polka zdobyła brąz na dystansie 10 km. Sukces Kowalczyk oglądnęła na żywo grupa polskich kibiców.
- Co do warunków, to nie lubię takich jak dziś. Mimo to, fajnie mi się biegło. Wcześniej kibice mnie paraliżowali, dziś sprawili, że pofrunęłam. Zaśpiewali mi już Mazurka Dąbrowskiego, chociaż medal dostanę dopiero wieczorem - cieszy się Kowalczyk.
Na ostatnich metrach Polkę wspierał trener Aleksander Wierietielny.
- Kiedy dobiegałam do mety, to wzdłuż trasy biegł trener i krzyczał: Justysiu, Justysiu, biegnij biegnij! Nie oglądaj się, nie może być tak jak podczas Igrzysk! No i pomogło - mówi Polka.
Józef Łuszczek, który przed ponad 30 laty również zdobył dwa medale na MŚ przepowiedział po biegu początek kowalczykomanii. Sama zawodniczka wypowiada się na ten temat z rezerwą.
- Mam ciężką dyscyplinę, więc na bycie gwiazdą nie będę miała za dużo czasu. Przede mną jeszcze sztafeta i bieg na 30 km - uśmiecha się Kowalczyk.
Podążała jak cień, a finisz...-
">czytaj relację z biegu ?