Powrót "galaktycznego" prezesa do Realu. Fakty czy fikcja?

Czy Florentino Perez znów pokieruje Realem Madryt? Na pewno po raz kolejny obieca kibicom największe hity transferowe. Nie tylko piłkarzy.

Saviola chce odejść z Realu ?

Ramon Calderon był oburzony, gdy niedawno na meczu charytatywnym jego wielki poprzednik pozował do zdjęć w towarzystwie Ronaldo i Zidane'a. Florentino Perez bronił się, że zaprosili go jego byli piłkarze. Wyczuwając intencje Pereza, by wrócić do piłkarskiego Białego Domu, Calderon przypomniał, iż Florentino był jedynym prezesem Realu, który opuścił klub w połowie sezonu. - Gdy czasy były najcięższe, uciekł jak szczur z tonącego okrętu - przekonywał. Minęło kilka tygodni i w tym sam momencie Calderon wypadł za burtę po największej w historii klubu aferze. Dziennik "Marca" ujawnił oszustwa, których się dopuścił, by na zebraniu akcjonariuszy uzyskać dla siebie wotum zaufania.

Calderon we łzach żegnał królewski klub. Wybory nowego prezesa trzeba przyspieszyć o rok. W ten sposób droga Pereza do powrotu stała się krótsza. Prasa w Hiszpanii nie ma wątpliwości, że wygra, obiecując kibicom najbardziej fantastyczne transfery. "Biały rekin wraca" - ogłasza "Don Balon".

Perez został prezesem Realu w 2000 roku. Wygrał wybory, bo obiecał fanom, że wydrze z Barcelony Luisa Figo uznawanego wtedy za najlepszego piłkarza świata. Potem stworzył drużynę z Zidane'em, Ronaldo i Beckhamem, nazywaną powszechnie galaktyczną, która zdobyła dla klubu siedem trofeów. Ale od 2003 roku zaczęła popadać w głęboki kryzys. Perez sześć razy zmieniał trenera, aż w 2006 roku podał się do dymisji. Symbol klubu Emilio Butragueno uważa jednak, że Perez zrobił dla Realu więcej niż jakikolwiek prezes dla jakiegokolwiek klubu w historii piłki. Z ankiet wynika, że podobnie myśli 80 proc. socios, którzy będą głosować w nadchodzących wyborach.

Jeśli spełniłaby się choć jedną czwarta plotek, jakich pełno w gazetach, doszłoby do transferowego trzęsienia ziemi. Pojawiają się fantastyczne teorie. Ponoć Cristiano Ronaldo odrzucił pół roku temu ofertę "Królewskich", bo ma umowę z Perezem i pojawi się w Madrycie razem z nim. Kartą przetargową Pereza ma być też Kaka, który właśnie z tego powodu odrzucił 19 mln euro rocznej pensji w Manchesterze City.

Żeby dziennikarze nie byli gołosłowni, piłkarz Milanu Emerson mówi, że Kaka marzy o Madrycie, a portugalski stoper Realu Pepe zapewnia, że jego rodak Ronaldo pali się do przeprowadzki na Santiago Bernabeu. Włoch Arrigo Sacchi, dyrektor sportowy Realu za pierwszej kadencji Pereza, stwierdził w hiszpańskim radiu, że Florentino sięgnie po wielką trójkę - Kaka, Ronaldo, Messi. W końcu dlaczego nie mieliby grać u najwspanialszego prezesa, w najlepszym klubie świata? Na deser padają jeszcze nazwiska Fernanda Torresa i Xabiego Alonso (Liverpool), Cesca Fabregasa (Arsenal), Davida Villi (Valencia) i kilku innych.

Perez to jeden z najbogatszych przedsiębiorców w Hiszpanii, ale nowa drużyna kosztowałaby fortunę. Jeśli Manchester City dawał Milanowi 130 mln euro za Kakę, to Włosi zażądają do Realu niewiele mniej. Latem Valencia nie oddała królewskim Villi za 55 mln, a MU Ronaldo za 80 mln. Klauzula odejścia z Barcelony w kontrakcie Messiego to 150 mln euro. Plotki są tak głośne, że o Argentyńczyka zapytano już nawet prezesa Barcy Joana Laportę, który zapewnił, że powtórka "sprawy Figo" z 2000 roku jest wykluczona.

Dziś Real ma pół miliarda euro długu. A do kosztów operacji trzeba liczyć nie tylko miliony na transfery. Tym wszystkim gwiazdom Perez musiałby zapewnić ośmiocyfrowe pensje i, co jest podstawowym warunkiem, nakłonić do odejścia. Każdy z nich jest przecież symbolem swojego obecnego klubu. Messi już ogłosił, że nie opuści Barcelony za nic na świecie, potwierdził to jego ojciec i menedżer. Spekulacji to jednak nie ucina.

Kto ma być trenerem superdrużyny? Arsene Wenger. To także brzmi nielogicznie, bo pracujący w Arsenalu Francuz był zawsze przeciwny koncepcjom galaktycznym. Wierzył w wychowanków, sprowadzał i wprowadzał w futbol nastolatków.

W gazetach jest już także czarna lista Pereza. Ma się pozbyć z Realu Dudka, Salgado, Cannavaro, Savioli, Marcelo, Drenthe, Metzeldera i Javi Garcii. Perez nie przedłuży kontraktu z Polakiem, bo rezerwowym Casillasa zostanie wychowanek Codina.

Perez wybrał już ponoć także dyrektora sportowego. Zinedine Zidane ma zająć miejsce znienawidzonego Predraga Mijatovicia, który przez ostatnie trzy lata wydał na transfery 290 mln euro, a podczas ostatnich wakacji skompromitował się fiaskiem w zakupie Cristiano Ronaldo.

Ile w tym wszystkim prawdy? Perez milczy. Spekulacje będą pewnie trwać do lipca, kiedy socios wybiorą nowego prezesa. Rywalem Pereza ma być Manuel Sanchis - kandydat dla tych, którzy chcieliby nowego wizerunku klubu. Były piłkarz chce przywrócenia normalności, by Real stał się znów takim klubem, jakim był przed okresem galaktycznym. Wielką siłą sportową, a nie marketingową. Tylko czy marzenia Sanchisa są realne?

Gdy niechętny Realowi dziennik "El Mundo Deportivo" zapytał czytelników, czy Perez znów będzie w Madrycie prezesem, niemal 80 proc. odpowiedziało "tak". Najwięksi rywale "Królewskich" obawiają się więc, że opowieść o Białym Rekinie, to jednak niezupełnie to samo co bajka o żelaznym wilku.

Wyniki i tabelę z ostatniej kolejki ligi hiszpańskiej - znajdziesz tutaj ?

Copyright © Agora SA