Nowa ustawa ma rozbić beton w polskim sporcie
Michał Tomczak: Robert Zawłocki jest mądrym człowiekiem i bardzo dobrym prawnikiem. Wiedzę i ocenę związku piłkarskiego mamy bardzo zbliżoną. Jestem za każdą inicjatywą, która może naruszyć monopolistyczną pozycję PZPN.
- Akurat tu nie byłbym, niestety, taki pewny wielkich reform. Ci sami ponownie mogą wybrać tych samych. Ale wymiana działaczy to jedno, a drugie - kto wie, czy nie bardziej istotne - to możliwość wprowadzenia takich rozwiązań, by związek musiał działać według określonych przepisów. Przecież nie jest tak, że PZPN może robić, co chce. To nie jest stowarzyszenie hodowców motyli, które może sobie założyć każdy i których może być w Polsce tysiąc. Każde na równych prawach. Tylko PZPN organizuje rozgrywki ligowe, tylko on dostaje od państwa licencję na prowadzenie reprezentacji. Rozporządza dobrem narodowym, czerpie z tego olbrzymie dochody, więc musi przestrzegać przepisów państwowych i poddać się kontroli. Jestem za jak największą kontrolą poczynań związku, dlatego na przykład uważam, że wprowadzenie obowiązku publikowania sprawozdań finansowych i badania ksiąg rachunkowych to świetny pomysł.
- Niestety, nic nie wskórają. Po pierwsze, sprawy - a trzeba jeszcze doliczyć apelacje, wyrok musi być prawomocny - zakończą się pewnie za kilka lat. Po drugie, nawet jeżeli indywidualnie wygrają i, do czego będą mieli prawo, zaskarżą na tej podstawie PZPN do sądu w Warszawie, ten najprawdopodobniej stwierdzi, że liczba podważanych głosów jest zbyt mała, by mogły one mieć wpływ na wynik wyborów. By ewentualnie zjazd mógł zostać uznany za nieważny, źle wybranych delegatów musiałoby być tylu, by po odliczeniu ich głosów w ogóle zabrakło kworum. Czyli w przypadku zjazdu z 30 października - 57. Dokładnie tyle, ile dostał Grzegorz Lato.
- Sąd nie może wziąć takiego zeznania pod uwagę, ponieważ wybory były tajne. Nie ma obiektywnego dowodu na potwierdzenie lub odrzucenie tego, co mówi sam głosujący.
- Moim zdaniem nie. Właśnie dlatego, że nie ma wyroku sądowego w jakikolwiek sposób podważającego czy to cały zjazd PZPN, czy choćby jedną jego uchwałę. Do chwili wprowadzenia nowej ustawy widziałbym inną szansę naruszenia obecnych struktur związku.
- Mimo że statut PZPN nie przewiduje zawieszenia członków zarządu, w tej chwili dwóch jest właśnie zawieszonych. W rzeczywistości absencja pana Klocka może potrwać do końca kadencji, jak sądzę... Myślę, że w związku wymyślili taką dziwną konstrukcję, bo boją się ewentualnych wniosków do sądu o unieważnienie wszelkich czynności zarządu z powodu działania zarządu w niepełnym składzie. Dlatego zarząd jest pełny, z tym że częściowo zawieszony. To jest niezgodne z prawem, ale chroni przed konsekwencjami. To rodzaj nadużycia prawa. Z przyjętej przez PZPN reguły wynika, że gdyby zawieszono 17 z 18 członków zarządu, ten wciąż byłby kompletny...