Choć słowa Hoenessa szybko obiegły Europę, nikt do kupna wicemistrzów Anglii się nie rwie. Także dlatego, że nabywca musiałby spłacić dług klubu wobec Abramowicza, wynoszący ok. 800-900 mln euro.
Rosjanin, który na krachu finansowym stracił większość majątku, na razie rządzi więc w Chelsea w najlepsze. Po niedzielnej porażce 0:3 z Manchesterem United dał Luizowi Felipe Scolariemu osiem tygodni na poprawę gry drużyny.
- Porażka na Old Trafford wynikała z moich błędów. Muszę zmienić metody i zacząć od początku - mówił wczoraj trener Chelsea. W ciągu najbliższych sześciu tygodni londyńczycy zagrają mecze w lidze z Liverpoolem i Aston Villą oraz w Lidze Mistrzów z Juventusem. Po nich zdecyduje się przyszłość Brazylijczyka.
Abramowicz jest wściekły, bo dawno jego zespół nie grał tak słabo. Z ostatnich 11 meczów wygrał ledwie 3. W III rundzie Pucharu Anglii tylko zremisował z trzecioligowym Southend United 1:1. Co najbardziej boli kibiców, słynąca ze świetnie zorganizowanej defensywy Chelsea w trzech ostatnich pojedynkach straciła pięć goli po stałych fragmentach gry. - W każdym meczu popełniamy ten sam błąd. W każdym jeden z nas nie pilnuje rywala. Musimy to przemyśleć - mówi Ricardo Carvalho.
Na razie muszą wygrać z Southend. - Dla nich to mecz roku. A my musimy do tego meczu podejść tak jak oni - mówi Scolari.
Manchester United, pogromca Chelsea z niedzieli, zagra z kolei zaległy mecz z Wigan (transmisja w Canal+ Sport o 21). Jeśli wygra, awansuje na drugie miejsce i do liderującego Liverpoolu będzie tracił dwa punkty. 18 lutego mistrzowie Anglii grają ostatni zaległy mecz z Fulham.