Sobotnie spotkanie w Kaliszu było ogromnie ważne dla obu ekip. Białostoczanki liczyły na wygraną i powiększenie przewagi nad strefą barażową do sześciu "oczek". Z kolei gospodynie konfrontacji w przypadku zwycięstwa mogły zrównać się z ekipą z Białegostoku punktami w tabeli.
- Myślę, że tak jak w pierwszym spotkaniu [wygrana białostoczanek 3:2 - red.] i tym razem możemy być świadkami pięciosetowego pojedynku, gdyż zmierzą się ze sobą dwa wyrównane zespoły - prorokował przed spotkaniem Mariusz Pieczonka, trener Calisii, który nie mógł w sobotę skorzystać z kontuzjowanej Eweliny Toborek i na środku siatki musiała zagrać nominalna przyjmująca Dominika Sieradzan.
Mimo problemów kadrowych gospodynie bardzo dobrze rozpoczęły spotkanie. Były skuteczne w ataku, dobrze ustawiały blok i szybko odskoczyły na cztery punkty. Na szczęście przyjezdne po chwili otrząsnęły się po nie najlepszym początku. Doprowadziły do remisu 11:11, a już na drugą przerwę techniczną schodziły, prowadząc 16:15. Potem trwała wyrównana walka, ale w końcówce seta więcej zimnej krwi zachowały podopieczne Dariusza Luksa i mogły cieszyć się z wygranej.
- Pierwszy set miał kluczowe znaczenie dla całego spotkania - uważa trener Pieczonka.
- Gdybyśmy wygrały pierwszą partię, może wynik byłby inny - wtóruje mu kapitan Calisii Anna Woźniakowska.
W drugiej odsłonie dominacja białostoczanek nie podlegała żadnej dyskusji. Nasze siatkarki dobrze spisywały się w bloku (tym elementem zdobyły dziewięć punktów w całym spotkaniu) ponadto wykorzystywały przewagę na środku siatki. Dominika Koczorowska (14 punktów w całym meczu) i Marlena Mieszała (7 "oczek") często były wykorzystywane przez białostockie rozgrywające. Kilkoma skutecznymi atakami popisała się również Agata Karczmarzewska-Pura, wybrana później najlepszą zawodniczką pojedynku. Przyjezdne prowadziły już 24:13, jednak wtedy zanadto się rozluźniły, rywalki zdobyły kilka punktów i set zakończył się wygraną białostoczanek dopiero 25:19.
Trzeci set miał już bardziej wyrównany przebieg, ale zakończył się tak jak poprzednie. Nasze zawodniczki po raz pierwszy w tym sezonie wygrały spotkanie, nie tracąc w nim seta.
- Cieszę się ze zdobytych trzech punktów i gratuluję mojemu zespołowi - mówi trener Luks. - Nie spodziewałem się łatwego meczu, bo siatkarki z Kalisza to doświadczone zawodniczki, wiele potrafią, ale tym razem nie odniosły upragnionego zwycięstwa.
Kolejny pojedynek w ekstraklasie nasze siatkarki rozegrają już w piątek. We własnej sali podejmą lidera rozgrywek, kroczącą od wygranej do wygranej ekipę Aluprofu Bielsko-Biała.
Calisia Kalisz - Pronar Zeto Astwa AZS Białystok 0:3
Sety: 24:26, 19:25, 22:25.
Calisia: Woźniakowska, Godos, Wojcieska, Chojnacka, Sierdzan, Tanaka, Kuehn-Jarek (libero) oraz Wawrzyniak.
AZS: Żebrowska, Mieszała, Karczmarzewska-Pura, Koczorowska, Truchanova, Muhlsteinova, Saad (libero) oraz Walawender, Manikowska, Szeszko.