Rajd Dakar: Hegemonia Volkswagena

Po dwóch trudnych etapach - środowym i czwartkowym - organizatorzy postanowili pójść zawodnikom na rękę, skracając piątkowy odcinek specjalny z 419 do 243 km. Całe szczęście, bo etap i tak okazał się bardzo trudny. Na półmetku zawodów trzy pierwsze miejsca okupują kierowcy Volkswagena. Kolejną bolesną stratę zaliczył zespół Mitsubishi - z rajdu wycofał się dziewięciokrotny zwycięzca ?Dakaru? Stephane Peterhansel.

Zobacz serwis rajdu Dakar na Sport.pl ?

Francuski kierowca miał problemy z autem od samego startu. Przegrzewający się silnik w końcu zapalił się na 57. kilometrze i zawodnicy rzucili się, by stłumić ogień. Zamontowany w aucie centralny system gaśniczy nie wystarczył - silnik trzeba było zasypać piaskiem. Wydawało się to nieprawdopodobieństwem, ale załoga Mitsubishi kontynuowała dalej jazdę. Na 91. kilometrze sklasyfikowana była w drugiej dziesiątce ze stratą około 10 minut do lidera. Niestety później auto stanęło już na dobre, a Peterhansel musiał pogodzić się z myślą, że w tym roku nie uda mu się zwyciężyć "Dakaru" po raz dziesiąty. W dwudziestoletniej historii jego występów w rajdzie był to drugi przypadek, kiedy z rywalizacji eliminowały go awarie.

Piątkowy etap, choć skrócony, dał się zawodnikom mocno we znaki. Trasa była niezwykle różnorodna - obok dziur z wodą i błotnych kolein znajdowały się na niej odcinki sypkiego i pylistego piachu, tak zwanego fesh-feshu, który potrafił całkowicie zasypać auta. Na mecie wszystkie rajdówki, oblepione kurzem, wyglądały niczym pojazdy księżycowe.

Wykorzystując kłopoty rywali (dyskwalifikacja Al-Attiyaha z BMW, awarie i choroba Picarda w Mitsubishi), niepodzielne rządy w "Dakarze" objęły załogi Volkswagena. Etap piątkowy zwyciężył Carlos Sainz, powracając na fotel lidera. Na drugie miejsce spadł Giniel de Villiers, który ma jednak tylko 9 sekund straty do "El Matadora". Trzecią lokatę zajmuje Mark Miller. Dieter Depping, który miał niewielkie kłopoty techniczne, też jest wysoko i plasuje się na 9. miejscu w klasyfikacji generalnej.

Ostatnim Mohikaninem zespołu Mitsubishi pozostał na placu boju Nani Roma, który nie zamierza się poddawać. - W Mitsubishi mamy duży zespół ludzi, którzy ciężko pracują - mówi. - Mamy świetny samochód, choć to nowe auto, dlatego musimy nadal walczyć, dzień po dniu, i nie pozwolić odjechać Volkswagenom. Samochód jest coraz lepszy, a ja jestem profesjonalistą. Mitsubishi płaci mi za rywalizację, dlatego będę walczyć i jeśli VW chce wygrać ten rajd, musi się mocno starać, bo nie zamierzam się poddawać. Dużo pracowałem, przygotowując się do tych zawodów.

Racing Lancer Hiszpana jako jedyne Mitsubishi jak dotąd nie zaznało poważniejszej awarii. Ostatnio popsuły się w nim jedynie... wycieraczki. Roma choć będzie jechał samotnie, nie może czuć się pozbawiony wsparcia. Z tyłu nadal ubezpieczać go będą ciężarówki serwisowe, a w obozie czekać będą na niego cztery zastępy bezrobotnych mechaników. Niecałe pół godziny straty, jakie ma obecnie do Sainza, to nadal niewiele w obliczu ogromnej i niebezpiecznej Atacamy, z którą teraz zmierzą się zawodnicy.

Bardzo dobry występ w rajdzie zalicza Robby Gordon, jadący tylnonapędowym Hummerem z 7-litrowym silnikiem Chevroleta, który w piątek zajął trzecie miejsce, a w "generalce" plasuje się na piątym. - Na półmetku jestem całkiem zadowolony - mówi Amerykanin i dodaje bez ogródek: - Przyjechaliśmy tu, aby wygrać i nie odpuścimy aż do mety. Jedziemy najszybciej jak możemy, trudno być czegokolwiek pewnym: mnóstwo samochodów zaczyna rezygnować z dalszej jazdy. Wciąż więc mamy szansę. Volkswageny często się psują w ostatnim tygodniu rajdu...

Polscy kibice również mają powody do radości! Krzysztof Hołowczyc plasuje się na doskonałej 6. pozycji. - W piątek jechaliśmy bardzo spokojnie, bez zbędnego ryzyka, naszym priorytetem było dowiezienie wyniku do Chile, gdzie czeka nas dzień przerwy - mówił. - Serwis gruntownie przejrzy naszego Nissana i pewnie wiele elementów zostanie wymienionych na nowe. Wygląda na to, że w połowie rajdu jesteśmy na szóstym miejscu! Gdy ktoś mi powiedział to tydzień temu, na pewno bym mu nie uwierzył!

Zwycięzcą piątkowego etapu w klasie motocykli został Chilijczyk Francisco Lopez, który od razu został bohaterem narodowym. W "generalce" nadal prowadzi jednak ze sporą przewagą nad rywalami Hiszpan Marc Coma. Ponad 50 minut tracą do niego Amerykanin Jonah Street i Francuz David Fretigne. Po ogromnych problemach z oponami na pierwszych etapach, nieco lepiej zaczęło się powodzić Cyrilowi Despresowi, który awansował już na szóstą pozycję w klasyfikacji rajdu. - Nareszcie zacząłem dobrze jechać - mówił zwycięzca z lat 2005 i 2007. - Kiedy nie myślę już o moich problemach i kiedy omijają mnie kłopoty, od razu jest lepiej. Karty zostały rozdane w pierwszy dniach zawodów, a teraz mamy etapy, do których przywykliśmy, gdzie możemy atakować, co jest zasadą na rajdach cross-country. Problem tylko w tym, że gdy karty były rozdawane, nie miałem dobrej ręki...

Po świetnym początku Czachora polscy motocykliści przywykli już do miejsc w drugiej dziesiątce. Równo jedzie ostatnio Jakub Przygoński (w piątek był 15.), który w "generalce" jest 14. Jacek Czachor miewa trochę kłopotów (w piątek zaliczył m.in. bolesną wywrotkę) i wynikach ogólnych spadł na 17. miejsce. Motocyklista Hondy - Krzysztof Jarmuż nieustannie plasuje się w okolicach trzydziestego miejsca - na półmetku jest 34.

Znakomicie radzi sobie natomiast Rafał Sonik w klasie quadów i to mimo kłopotów z przegrzewającym się silnikiem jego Yamahy. Po piątkowym etapie, na którym zajął trzecią lokatę, awansował również do pierwszej trójki zawodników w klasyfikacji generalnej, w której nastąpiły zresztą spore zmiany. Christophe Declerck, który zajmował dotąd trzecie miejsce w piątek uszkodził zawieszenie i wycofał się z dalszej jazdy. Kłopoty techniczne wyeliminowały również z walki dotychczasowego lidera Joana Manuela Gonzaleza. Jego pozycję zajął dakarowy wyjadacz - Czech Josef Machacek, który już czterokrotnie zwyciężał w rajdzie.

Załogi ciężarowe w piątek miały dzień wolnego i trasą dojazdową przejechały do obozu w Chile. Długo nie było wiadomości o losach Polaków: Grzegorza Barana, Izy Szwagrzyk i Grzegorza Simona, którzy jednak - jak się okazało - pomyślnie ukończyli czwartkowy etap i zajmują obecnie 25. miejsce w klasyfikacji generalnej.

W sobotę zawodnicy odpoczywają przed drugim tygodniem zmagań, który z pewnością będzie jeszcze trudniejszy od pierwszego. Maszyny są już mocno wymęczone, sporo sił stracili już także rajdowcy. Teraz zaś muszą zmierzyć się z Atacamą...

Więcej off-roadowych informacji na TERENOWO.PL ?

Copyright © Agora SA