Mariusz Lewandowski: Mam dość telefonów od menedżerów

Mam dość telefonów od menedżerów i gadki typu: "Słuchaj, jest propozycja stąd i stąd. Jedziesz?" - mówi "Gazecie" Mariusz Lewandowski

Tuż przed Nowym Rokiem strona Sky Sports napisała, że Wigan chce kupić reprezentanta Polski z Szachtara Donieck za 3,5 miliona funtów.

- Nie zajmuję się pierdołami. Ani na polską, ani na ukraińską komórkę nikt z Anglii do mnie nie dzwonił - mówi nam Lewandowski, który od paru miesięcy przegrywa w Szachtarze rywalizację z Czechem Tomaszem Hübschmanem i chętnie opuściłby Ukrainę. Problem w tym, że jego klub żąda minimum pięciu milionów euro. Poza tym 29-letni pomocnik ma bardzo wysoki kontrakt.

Kadrowicz Leo Beenhakkera kończy urlop w Polsce. 7 stycznia ma wrócić do Doniecka. - Mam dość telefonów od menedżerów i gadki typu: "Słuchaj, jest propozycja stąd i stąd. Jedziesz?" - mówi Lewandowski. - Przed Euro też już niby miałem odejść, też niby była oferta, a do transferu nie doszło [mówiło się o odejściu do Evertonu]. Dlatego teraz czekam cierpliwie, aż kontrahent dogada się z Szachtarem. Jeśli mój klub powie "tak", niech zainteresowani zadzwonią do mnie i zobaczymy, czy dojdziemy do porozumienia. Ja wiem, jak się podpisuje kontrakty, gdyby doszło do konkretów, poproszę też o pomoc prawników. Ofertami czy rzekomym "zainteresowaniem" już przestałem sobie zawracać głowę.

Copyright © Agora SA