Zawodowy sędzia chce oczyścić środowisko: Albo oni, albo my

Mam już dość tej podłej atmosfery, parszywej korupcji. Mam dość, gdy moja mama, rodzina i bliscy coraz częściej są pytani, czy może przypadkiem ja też coś gdzieś kiedyś. Poinformowałem już Grzegorza Latę, że jeśli do rundy wiosennej PZPN nie wykurzy nieuczciwych arbitrów, zrezygnuję z sędziowania w Polsce - zapowiada Rafał Rostkowski, zawodowy arbiter.

Awantura na wigilii w PZPN. Klocek ucisza rozmowy o korupcji ?

Artur Brzozowski: Dlaczego chce pan rezygnować z sędziowania w Polsce?

Rafał Rostkowski: Moje środowisko jest w takim stanie, że leczenie już nie wystarczy, potrzebne są amputacje. Lojalnie uprzedziłem prezesa, że jeśli PZPN nie sprawi, że nieuczciwi i niewiarygodni sędziowie sami zrezygnują, to polska piłka straci uczciwych arbitrów, którzy mają dość piłki ubrudzonej śmierdzącym błotem. Czy można sobie wyobrazić większy dramat tego środowiska niż strata uczciwych arbitrów? Chyba nie.

Ja mam już absolutnie dosyć. Nie zasłużyłem i nie życzę sobie być kojarzonym z jakąkolwiek grupą o tak fatalnej reputacji. Mam dość tej podłej atmosfery, parszywej korupcji i tego, że moja mama, rodzina i bliscy są coraz częściej pytani przez znajomych czy sąsiadów, czy może przypadkiem ja też coś gdzieś kiedyś... Rozumiem ich wątpliwości. Na ich miejscu też bym się zastanawiał.

Jest pan sędzią od 1988 r. Był pan liniowym Michała Listkiewicza, a ostatnio zatrzymanego dwa tygodnie temu Grzegorza G. Przez tyle lat nie przeszkadzała korupcja?

- Przeszkadzała, czasem bardzo. Dopóki sędziowałem w niższych ligach, z przejawami korupcji prawie się nie spotykałem. Może dlatego, że najpierw byłem za młody, a potem więcej osób kojarzyło mnie już jako dziennikarza i pewnie bały się próbować ze mną czegoś złego.

Z korupcją zderzyłem się dopiero w 1995 r., kiedy jako sędzia główny awansowałem do drugiej ligi. Tam niektórzy nie mieli żadnych skrupułów. Przed co drugim, co trzecim meczem zdarzało się, że działacze badali, czy jestem podatny na korupcję, i zadawali różne głupie pytanie. Pamiętam mecz, w którym drużyna walcząca o awans grała z broniącą się przed spadkiem, obie mnie podchodziły. Wyrzuciłem ich z szatni. Ale po meczu znowu przyszedł działacz tej słabszej drużyny, która zresztą wyraźnie przegrała, i powiedział: "Panie, ale pan nas przestraszył! Myśleliśmy przed meczem, że skoro pan od nas nie chce pieniędzy, to pewnie wziął pan już od rywala. Ale skoro pan tak dobrze sędziował, to należą się panu pieniądze za uczciwość". I próbował mi wcisnąć reklamówkę.

W następnym sezonie działacze klubowi dali mi spokój. Ale przed jednym meczem obserwator zasugerował mi, jak mam sędziować, tzn. której drużynie pomagać. Myślałem, że się przesłyszałem albo że może sprawdza, czy jestem uczciwy. Sędziowałem normalnie, a po meczu obserwator powiedział: "Sędziował pan tak, jak pan chciał. Teraz ja postawię panu ocenę, jaką będę chciał. Chyba że coś od pana dostanę?". Zaniemówiłem. Napisałem sześć stron raportu o zachowaniu tego pana, ale niewiele to pomogło. Przez tę jedną ocenę zostałem zdegradowany z drugiej ligi. Miałem wtedy 25 lat i wiele lat na ewentualny powrót do tej ligi, ale stwierdziłem, że jeśli dalej mam się męczyć z korupcją, to już wolę zostać sędzią asystentem.

Dziś jest pan asystentem międzynarodowym. W sędziowskiej trójce Grzegorza G.

- Z Grzegorzem zaczęliśmy współpracować dopiero dwa lata temu. Stworzyliśmy z Maciejem Wierzbowskim trójkę reprezentacyjną, bo wszyscy mieliśmy ambitny cel i uznaliśmy, że w jednym zespole będziemy mieć większe szanse. Kolejne wspólne sukcesy to potwierdzały. Nie wiem, co wcześniej robił Grzegorz, ale wciąż trudno mi uwierzyć, że tak majętny człowiek mógłby się skusić na pieniądze z tak obrzydliwego źródła jak korupcja.

O korupcji w futbolu wiedział pan od lat, dlaczego dopiero teraz ma pan tego dość?

- Wszelkie przykrości w dużym stopniu rekompensowała mi możliwość sędziowania meczów Ligi Mistrzów i nadzieja, że pojedziemy na mistrzostwa świata do RPA. Oficjalnie mówiliśmy z Maciejem i Grzegorzem tylko tyle, że do mundialu w 2010 r. droga jeszcze daleka, że czeka nas wiele pracy i tym podobne ogólniki, ale teraz już można bez zbędnej skromności powiedzieć całą prawdę. Nasze szanse były ogromne. Na finałowej liście sędziów FIFA znalazło się 14 trójek z Europy. Prawdopodobnie 12 pojedzie na mistrzostwa. Na dodatek niespodziewanie karierę zakończył wybitny sędzia Lubos Michel ze Słowacji. To sprawiło, że nasze szanse jeszcze bardziej wzrosły, bo dla FIFA bardzo ważne jest też kryterium geograficzno-polityczne, a to oznacza, że co najmniej jedna trójka z Europy Środkowo-Wschodniej raczej dostanie nominację.

Nie ma takiej możliwości, żebyśmy pojechali do RPA tylko we dwóch z Maciejem. FIFA traktowała nas jako zespół sędziowski. Jeden czy dwóch dobrych sędziów to za mało, żeby pojechać na mundial. To zupełnie tak jak w drużynie piłkarzy: jeden coś zawali, cierpią wszyscy. Sędzią międzynarodowym mogę być jeszcze dziewięć lat, ale w obecnych warunkach trudno mi to sobie wyobrazić.

Dla piłki nożnej poświęciłem wiele w życiu osobistym i zawodowym. Zanim wreszcie wprowadzono w Polsce zawodowstwo sędziów, cztery razy zmieniałem pracę, żeby móc łączyć ją z sędziowaniem na wysokim poziomie. Kocham ten sport, ale jeśli w polskiej piłce nie ma miejsca dla uczciwych sędziów, a jest miejsce dla bandytów, oszustów i naciągaczy, to ja się wypisuję.

Nie tylko ja. W niższych ligach sędziów już zaczyna brakować. Dwa-trzy lata temu w Polsce było blisko 11 tys. sędziów, teraz jest ich ok. 9 tys. Policja zatrzymała tylko (czy raczej aż) kilkudziesięciu, około dwóch tysięcy zrezygnowało z własnej woli. Szczególnie żal młodych, zdolnych i pełnych szczerej pasji uczciwych chłopców i dziewcząt, którzy marzenia muszą konfrontować z przykrą rzeczywistością.

Dlaczego inni sędziowie milczą? Nie zależy im, żeby było uczciwie? Nie zależy im na reputacji?

- Wielu odeszło po cichu, bo nie wierzyło, że korupcję można wyplenić. Zbyt wielu w naszym środowisku chce, żeby wszystko zostało po staremu. Wielu nie ma sił, odwagi lub wiedzy. Ja jeszcze wierzę, że można korupcję zwalczyć. Wszyscy musimy w końcu przyjąć i zrozumieć, że najlepsi sędziowie to ci, którzy są bezwzględnie uczciwi, chcą być wiarygodni i dbają o swoją reputację. Uczciwy i wiarygodny sędzia, nawet ten początkujący lub mało utalentowany, który myli się na boisku rekordowo często, jest dużo lepszym sędzią od takiego, który na boisku być może myli się bardzo rzadko, ale jest nieuczciwy lub choćby niewiarygodny.

Czy to prawda, że sędziowie obstawiają u bukmacherów wyniki meczów?

- Sędziowie i obserwatorzy. To niedopuszczalne, ale wielu z nich zupełnie nie rozumie, że każdy sędzia, który obstawia wyniki meczów u bukmachera, staje się niewiarygodny, a każdy sędzia, który obstawia wyniki meczów, które sam sędziuje lub które sędziują jego koledzy, stawia swoją uczciwość pod ogromnym znakiem zapytania. Ten znak jest tak wielki, że nie można go nie zauważać.

Dlatego jeszcze przed wznowieniem rundy wiosennej wszyscy sędziowie oprócz deklaracji i weksli antykorupcyjnych powinni złożyć oświadczenia wraz z zabezpieczającymi je wekslami, że nigdy nie obstawiali wyników meczów, które sami sędziowali, ani nie kontaktowali się w sprawie obstawianych przez siebie meczów z sędziami, którzy te mecze prowadzili. PZPN powinien natychmiast zakazać obstawiania jakichkolwiek meczów sędziom, obserwatorom, wszystkim członkom zarządu PZPN oraz innym osobom, które wykorzystując swoją funkcję w taki czy inny sposób, mogłyby wpływać na sędziów w celu ustawienia wyniku.

Weksle są konieczne, bo sama deklaracja jest nieskuteczna. Ludzie oświadczali na piśmie największe bzdury i nic im nie można było zrobić. A jeśli sędzia czy obserwator będzie miał świadomość, że na wekslu widnieje milion złotych i ten weksel zostanie zrealizowany przez PZPN lub Ekstraklasę SA już wtedy, gdy okaże się, że sędzia czy obserwator złamał zakaz i skłamał w oświadczeniu, to problem zostanie rozwiązany.

Nie boi się pan, że ten weksel pana zrujnuje?

- Każdy chyba pamięta, co robił w przeszłości. A co do samego weksla, trzeba przecież zakładać, że ani w PZPN, ani ewentualnie w Ekstraklasie weksel nie trafi nigdy w ręce osób niepowołanych, które zechciałyby ten papier zrealizować w sposób bezprawny.

Dlaczego sędziowie protestowali przeciwko wekslom?

- Po pierwsze, nie wszyscy protestowali. Po drugie, jedni uważali weksel za zbyt niebezpieczne narzędzie, grożące również uczciwym sędziom utratą majątku, gdyby weksel trafił w ręce osoby nieuczciwej. Inni protestowali, bo tego oczekiwali od nich koledzy, niektórzy sędziowie główni czy być może kilku przełożonych. A jeszcze inni być może dlatego, że pamiętając swoje grzeszki, zwyczajnie starali się minimalizować ryzyko przyszłych strat.

A pan ochoczo zgodził się podpisać?

- Nie ochoczo, bo podpisywanie weksla nie jest niczym przyjemnym, ale rozumiem, że środowisko sędziowskie jako grupa sięgnęło dna i w tej sytuacji musi zacząć się uwiarygodniać. Temu właśnie mają służyć weksle.

Co jeszcze by pan zmienił, żeby uzdrowić sędziowanie w Polsce?

- Trzeba zdecydowanie i szybko podążać drogą wyznaczoną przez FIFA i UEFA. W Hiszpanii, we Francji, w Anglii, w Niemczech, we Włoszech, ale też w Norwegii, a nawet pozornie egzotycznych piłkarsko USA czy Japonii organizacje sędziowskie pracują na takim poziomie, że nowe władze Kolegium Sędziów PZPN powinny czerpać przykłady garściami, zamiast tracić czas na podważanie sprawdzonych już wszędzie poza Polską pomysłów. Ale do tego wszystkiego trzeba znać angielski, trzeba się na tym naprawdę znać, trzeba mieć międzynarodowe kontakty. Trudno znaleźć odpowiedniego kandydata, który mógłby i chciałby zarazem dźwigać ciężar w takiej atmosferze. Szanowani ludzie wolą wykonywać szanowaną pracę.

Czy po przeczytaniu tego wywiadu sędziowie zgodzą się z panem, czy raczej zaprotestują?

- Szczerze mówiąc, przestało mnie interesować, kiedy niektórzy sędziowie głupimi wypowiedziami i zachowaniami jeszcze bardziej kompromitują całe środowisko. Dlaczego ludzie uczciwi i na poziomie sami rezygnują z sędziowania? Właśnie dlatego, że przez takich durniów opinia publiczna zaczęła traktować środowisko sędziowskie jako skorumpowane i na dodatek zwyczajnie niedouczone. Czy ktoś normalny i uczciwy chce być kojarzony z czymś takim?

A nie nie boi się pan zemsty środowiska?

- A co mi mogą zrobić? Zdegradować do drugiej ligi? Obrzucić błotem? Zastraszyć? Ktoś już próbował. Zgłosiłem to na policji. Mam gdzieś opinię podejrzanych typów, bo uczciwi wiedzą, że mam rację. Nie możemy dać się terroryzować ludziom, którzy myślą tylko o swoim interesie, a nie tym, co jest dobre dla uzdrowienia polskiej piłki.

Sędzia z USA szefem Kolegium Sędziów PZPN ?

Rafał Rostkowski

sędzia międzynarodowy, asystent FIFA od 2001 r. Prowadził ponad sto meczów międzynarodowych, w tym 48 w europejskich pucharach. Sędziował reprezentacji Francji, gdy była mistrzem świata i Europy, Grecji, gdy była mistrzem Europy, a także Anglii, Portugalii oraz Realowi, Barcelonie, Chelsea, Bayernowi, Lazio czy Celtic Glasgow. Prowadził finał mistrzostw Europy juniorów w 2005 r. i mecze mistrzostw świata juniorów w 2007 r. Od 2002 r. na przemian z Maciejem Wierzbowskim zajmuje pierwsze miejsce w rankingu polskich sędziów FIFA. W 2003 r. UEFA zamieściła na swojej stronie internetowej artykuł poświęcony Rostkowskiemu i kilku jego słusznym decyzjom w niezwykłych sytuacjach. Za październikowy mecz Ligi Mistrzów Steaua - Olympique Lyon (3:5) od obserwatora UEFA i instruktora FIFA otrzymał ocenę 9. To najwyższa ocena wystawiona polskiemu sędziemu w Lidze Mistrzów w XXI w.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.