Saganowski: U Beenhakkera czuję się jak piąte koło u wozu

Ostatnio czuję się u Leo Beenhakkera jak piąte koło u wozu. Wiedziałem, że nigdy nie będę dla niego ważną postacią powoływaną na każdy mecz - mówi w wywiadzie dla Gazety Sport i Sport.pl piłkarz Aalborga, Marek Saganowski.

ZCzuba.tv: Gol Saganowskiego walczy z pornografią ?

- Największy żal miałem w sierpniu, kiedy nie zostałem powołany na mecz z Ukrainą - mówi dalej napastnik, który w styczniu wraca do drugoligowego Southampton. - Pomyślałem, że to niesprawiedliwe. Byłem w niewielkim gronie tych, którzy zostali pochwaleni za grę w Austrii, ale jako jedyny wypadłem z drużyny. Leo Beenhakker powoływał mnie zwykle wtedy, kiedy komuś coś się stało. Byłem zapchajdziurą.

Przed meczami ze Słowenią i San Marino Saganowski przyjechał na zgrupowanie za kontuzjowanego Pawła Brożka. We Wrocławiu wszedł z ławki i bramki nie strzelił, w Serravalle zagrał od początku i też gola nie było. - Teoretycznie San Marino to był idealny rywal, ale wolałbym zagrać i błysnąć z Portugalią albo Czechami - tłumaczy zawodnik. - Przed wyjazdem na mundial do Niemiec strzeliłem gola Wyspom Owczym, a trener Janas i tak mnie nie powołał. Bo liczą się gole tylko przeciwko najlepszym. Co do Słowenii, to - jak spojrzę wstecz - to nigdy nie byłem "jokerem". Może trzy razy w życiu trafiłem do siatki, wchodząc na boisko z ławki rezerwowych. Ale się nie obrażam. Zawsze byłem i jestem do dyspozycji selekcjonera.

Saganowski strzelił w Lidze Mistrzów ?

Cały wywiad w poniedziałek w Gazecie Sport i Sport.pl.

Piłka nożna: Cashback 55 PLN od BetClick.com - poleca Mateusz Borek ? - reklama

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.