Farmutil Piła wreszcie wygrał mecz

Jest pierwsze zwycięstwo Farmutilu Piła w Lidze Mistrzyń. Wicemistrzynie Polski wygrały z Dela Martinus Amstelven 3:1 i zachowały jeszcze teoretyczne szanse na wyjście z grupy.

Dotychczasowe mecze pilanek w tej edycji Ligi Mistrzów były dobre. Ale co z tego, skoro wszystkie trzy podopieczne trenera Jerzego Maltaka przegrały. I musiały wygrać z Amstelven, by zachować choć cień szans na awans.

I wygrały z Holenderkami, które w pierwszym secie grały fatalnie. Zupełnie nie funkcjonowało w nim przyjęcie, co bardzo ułatwiało robotę zawodniczkom Farmutilu. Partię od asa serwisowego zaczęła Agnieszka Bednarek, po chwili świetnym blokiem punkt zdobyła Alena Hendzel. Na pierwszą przerwę techniczną zawodniczki zeszły przy prowadzeniu Piły 8:5, a mogło być jeszcze lepiej, bo po zdecydowanie autowej zagrywce Holenderek sędziowie nie wiedzieć czemu pokazali asa. Po chwili dwie zagrywki Bednarek na libero Myrthe Schoot spowodowały, że trener Holenderek poprosił o czas. Niewiele wskórał - świetna gra pilanek w serwisie i bloki Hendzel sprawiły, że przewaga zrobiła się olbrzymia - aż 16:9 przy drugiej przerwie technicznej. Chwilę później trener Amstelven wziął drugi czas, w czasie którego... nie powiedział swoim zawodniczkom ani słowa. Set skończył się tym, co było jego znakiem firmowym - niechlujną zagrywką Holenderek, posłaną daleko w aut.

Drugi set bardziej był już wyrównany, ale tylko mniej więcej do stanu 15:15. Potem znów lepsza zagrywka pilanek spodowała, że Holenderki miały olbrzymie problemy z wyprowadzeniem jakiejś zaskakującej akcji. Efekt był tak, że Farmutil zdobywał punkty seriami, bez większych problemów. Trener Matlak nie miał powodów, by podnosić głos. - Dziewczyny, wykorzystujcie wszystko, co się da - mobilizował swoje zawodniczki.

Trzecią partię Holenderki zaczęły już dużo lepiej i przy stanie 11:8 zmusiły Matlaka do wzięcia czasu. Na parkiet zamiast Micheli Teixeiry weszła Edyta Kucharska - to spowodowało podwyższenie pilskiego bloku i zaczęło sprawiać kłopoty rywalkom. Z trzech punktów przewagi zrobił się jeden, ale nie na długo - po chwili znów Holenderki wygrywały trzema punktami. - One już grają. A wy musicie grać lepiej niż one - strofował już nieco głośniej Matlak. Pilanki przebudziły się - w końcu świetny blok Henzel i Agnieszki Kosmatki doprowadził do remisu 19:19. Pilanki po raz pierwszy w tej partii prowadziły 22:21 po niesamowitej akcji - trzy razy broniły piłkę, za trzecim razem samodzielnie blokowała Teixeira. I dała radę! Farmutil miał dwie piłki meczowe, przy jednej z nich Teixeira odbijając piłkę nogą, obiła dach hali, ale tego seta pilanki nie zdołały wygrać. Rywalki wykorzystały pierwszego meczbola - Henzel zaatakowała w aut. - Wygrywałyśmy 2:0 i pojawiło się rozluźnienie - tłumaczyła po meczu Milena Sadurek. - I ono nas uśpiło. Zaczęłyśmy popełniać niepotrzebne błędy i przegrałyśmy seta.

W czwartym tylko przez chwilę było nerwowo. - Piła prowadziła już 8:3, by potem stracić pięć punktów z rzędu i... dwa czasy trenera Matlaka - Obudźcie się! - nawoływał szkoleniowiec. Zdenerwowany Matlak zdjął z boiska nawet rozgrywającą Milenę Sadurek i na jej miejsce wpuścił Ewę Kasprów. Poskutkowało, bo punkty zaczęły zdobywać już nie tylko Holenderki. A wręcz przeciwnie - znów lepsza zagrywka i nieco więcej zdecydowania w ataku spowodowały, że pilanki wygrały tę partię łatwiutko.

Farmutil Piła - Dela Martinus Amstelveen 3:1

Sety: 25:12, 25:18, 25:27, 25:17

Farmutil: Kosmatka, Hendzel, Kaczorowska, Sadurek, Teixeira, Bednarek oraz Maj (libero), Kucharska, Szczygielska, Kasprów

Dela Martinus: Weisz, Grothues, Wensink, Bujis, Grunthuisen, de Kruijf oraz Schoot (libero), Werveij, Hoevenars, Oosterweld

Copyright © Agora SA