Beniaminek z Hull napędził stracha liderowi

Hull City, który w tym sezonie zadebiutował w Premier League, był bliski sprawienia sensacji na Anfield Road. Goście prowadzili już 2:0, jednak Liverpoolowi udało się odrobić straty. W innych ciekawych spotkaniach Arsenal tylko zremisował z Middlesbrough. W barwach Boltonu 15 minut zaliczył Ebi Smolarek, jednak jego drużyna przegrała wysoko z Aston Villą.

Piłkarz Hull w areszcie ?

Liverpool przed spotkaniem z Hull był liderem i miał jeden punkt przewagi nad drugim zespołem w tabeli - londyńską Chelsea, która jutro zmierzy się na własnym boisku z West Hamem.

Podopiecznie Rafy Beniteza byli faworytami tego spotkania, jednak już w 12. minucie obrońcom "The Reds" urwał się Paul McShan i trafił do siatki Pepe Reiny. Asystę przy tej bramce zaliczył Marlon King, który po dośrodkowaniu Geovanniego przedłużył piłkę do McShana.

Liverpool rzucił się do odrabiania strat, jednak zamiast strzelić gola, stracił go. W 22. minucie piłkę do własnej bramki skierował obrońca "The Reds" Jamie Carragher.

Kolegom z zespołu, jak to się już wiele razy zdarzało, skórę uratował kapitan - Steven Gerard. W 24. minucie akcję rozpoczął Dirk Kuyt, podał piłkę do Alberta Riery, a ten skupiając na sobie obrońców podał do niepilnowanego Gerarda. Anglik ładnym uderzeniem pokonał bramkarza Hull.

W 32. minucie było już 2:2. I znów Dirk Kuyt ładnie podał piłkę głową w pole karne Hull, Benayoun przedłużył, odbijająca się futbolówka spadła pod nogi Gerarda, który uderzył silnie w górny róg bramki Myhilla.

Pomimo ataków drużyny Rafy Beniteza wynik spotkania nie uległ już zmianie, choć wydawało się, że kolejne bramki dla Liverpoolu będą tylko kwestią czasu. Remis z Hull nie jest dla "The Reds" czymś wymarzonym. Jeśli jutro Chelsea pokona West Ham, to nastąpi zmiana na pozycji lidera, na której zameldują się podopieczni Felipe Scolariego.

Kuszczak i Foster będą mocniej rywalizować o miejsce w bramce ManU?

Niedosyt Arsenalu

Piłkarze Arsenalu Londyn tylko zremisowali z Middlesbrough 1:1, choć po golu Emmanuela Adebayora to goście jako pierwsi objęli prowadzenie w meczu. Gospodarze szybko jednak rzucili się do odrabiania strat i jeszcze przed przerwą zdążyli wyrównać. Jak się później okazało druga połowa nie przyniosła już zmiany wyniku, a remis gospodarzom zapewnił Jeremie Aliadiere.

Bolton rozbity, 15 minut Smolarka

Znaczącej porażki z Aston Villą doznał Bolton z Euzebiuszem Smolarkiem w składzie. Goście przegrali aż 4:2, choć to właśnie im jako pierwszym udało się zdobyć bramkę. Chwilowe prowadzenie Boltonowi zapewnił w 17. minucie spotkania Johan Elmander. Później dwa gole zdobyli piłkarze Aston Villi i to oni schodzili do szatni ciesząc się prowadzeniem 2:1. Po powrocie na boisko kibice przy Villa Park obejrzeli jeszcze trzy gole. Najpierw do bramki Boltonu trafili Gabriel Agbonlahor (to był już jego drugi gol w meczu) oraz Ashley Young. Wynik dla Boltonu tuz przed końcowym gwizdkiem sędziego poprawił Kevin Davies, ale na więcej gości nie było już stać. Smolarek pojawił się na boisku w 75. minucie meczu, ale niczym szczególnym się nie wyróżnił.

Manchester nie wykorzystał szansy

W obliczu remisu Liverpoolu z Hull, piłkarze sir Alexa Fergusona stanęli przed wielką szansą odrobienia choć części strat do lideraPremier League. "Czerwone Diabły" nie wykorzystały jednak okazji i podobnie jak "The Reds" tylko zremisowali z Tottenhamem. Na White Heart Lane kibice w rzęsistym deszczu obserwowali nieskuteczne starania Manchesteru na objecie prowadzenia i zacięty opór, jaki stawiali londyńczycy na czele z bramkarzem Aurelio Gomezem.

I choć druga połowa zdominowana została przez Manchester, swoje okazje na zdobycie gola, zwłaszcza w pierwszej części meczu, mieli też gospodarze. Głównymi bohaterami byli jednak tego dnia bramkarze, którzy dzięki niesamowitym obronom niejednokrotnie ratowali swój zespół przed utratą gola. Świetnie w bramce spisywał się Ediwn van der Saar, nie do pokonania był Gomez. Ten drugi wykazał się szczególnie w ostatnich minutach meczu, kiedy dzięki świetnej paradzie bramkarskiej obronił rzut rożny wykonywany przez Ryana Giggsa.

To już kolejny dobry mecz w wykonaniu piłkarzy Tottenhamu, który pod wodzą nowego trenera wyraźnie odżył.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.