Przeczytaj, co o Barcelonie myśli Bernd Schuster
"Nie mamy szans wygrać na Camp Nou" - te słowa Bernda Schustera wypowiedziane po porażce z Sevillą 3:4 przepełniły czarę goryczy. Choć kapitan Realu Raul Gonzalez prostował, że Schuster wypowiedział je tylko po to, by przed meczem sezonu zdjąć presję z zawodników, hiszpańskie media od razu z pasją komentowały: "W Madrycie nie może pracować trener, który nie wierzy w zwycięstwa nad każdym rywalem, w szczególności nad tym z Barcelony".
We wtorek w południe Schuster został poinformowany, że nie pracuje już w Realu. Przyjął to bez komentarza - do tego zobowiązał się w kontrakcie. Prasa nie ma jednak wątpliwości, że ekscentryczny Niemiec "rozliczy" się jeszcze z prezesem Ramonem Calderonem i dyrektorem sportowym klubu Predragiem Mijatoviciem.
Zwłaszcza że u kibiców poparcie miał spore, zaledwie 51 proc. z nich winiło go za słabe wyniki Realu, który traci do lidera z Barcelony aż 9 pkt. Większość uważa, że kryzys jest skutkiem fatalnej polityki transferowej Calderona i Mijatovicia, który nie dość, że nie sprowadzili latem Cristiano Ronaldo (został w MU), to jeszcze stracili Robinho (uciekł do MC). Poza tym Schustera usprawiedliwiała nieco plaga kontuzji w Realu. Van Nistelrooy i Diarra będą pauzować do końca roku, kilku kluczowych graczy leczy lżejsze urazy.
Zaskakujące, że aż 58 proc czytelników dziennika "Marca" głosujących w internecie opowiadało się przeciw zastępującemu Schustera 54-letniemu Juande Ramosowi. Rzeczywiście trener, który wyniósł Sevillę na wyżyny, poniósł ostatnio całkowitą klęskę w Tottenhamie. Gdy go zwalniano, klub był na ostatnim miejscu w Premier League bez zwycięstwa (2 pkt w ośmiu meczach), od tamtego czasu w kolejnych ośmiu spotkaniach jego byli piłkarze zdobyli punktów 16 i są na 16. miejscu w tabeli. Próbując uspokoić fanów z Madrytu, jeden z dziennikarzy "Marki" wyciąga z tego wniosek, że najwyraźniej piłkarze Tottenhamu grali przeciw Ramosowi, bo zakazał piwa i frytek. Przypomina się również, iż hiszpański trener nigdy nie nauczył się angielskiego, co w Madrycie nie będzie mu przeszkadzać.
- Dziś rano Real zaprosił mnie na śniadanie. Negocjacje były krótkie, choć bardzo ciekawe. Nie wahałem się, bo dla każdego trenera praca w Madrycie to spełnienie marzeń - powiedział Ramos na swojej prezentacji. Potem poprowadził pierwszy trening.
Real zatrudnia Ramosa jako "strażaka", umowa jest ważna tylko do czerwca 2009 roku z opcją przedłużenia. Po prostu Ramon Calderon, którego głowy domagają się kibice, uznał, że sytuacja dojrzała do wstrząsu.
Już w środę zobaczymy, jaki jest efekt wstrząsowej kuracji. Pewny awansu do 1/8 finału Ligi Mistrzów Real podejmuje Zenit Sankt Petersburg. Ale już w sobotę hit z Barceloną. 12 lat temu Juande Ramos prowadził drużynę rezerw klubu z Katalonii. Tam się na nim nie poznano, odszedł do Lleidy, a dekadę później trafił do Sevilli, z którą dwa razy zdobył Puchar UEFA. W Superpucharze Europy jego drużyna pobiła 3:0 Barcelonę.
Gdy 15 miesięcy temu Schustera zatrudniono w Realu, drogi obu trenerów natychmiast się skrzyżowały - w Superpucharze Hiszpanii drużyna Ramosa dwa razy pokonała "Królewskich". Ale to oni zostali potem mistrzem Hiszpanii, a Ramos wyjechał do Londynu.
Piłka nożna: Cashback 55 PLN od BetClick.com - poleca Mateusz Borek ? - reklama