Carlos Costly - Faul z frustracji

Trener Paweł Janas nie lubi Carlosa Costly'ego, ten nie chce już grać w Polsce. Ale jego odejście nie jest wcale takie pewne, bo trzeba znaleźć kogoś, kto zapłaci pół miliona dolarów.

Do ostatniego tegorocznego meczu ligowego Costly nie zrobił praktycznie nic, żeby zostać w pamięci kibiców i fachowców. Rozegrał 12 spotkań, w których strzelił tylko dwa gole Odrze Wodzisław, ale zmarnował przynajmniej kilkanaście okazji. Koledzy z drużyny żartowali, że potrzebna mu jest druga piłka, bo bardzo rzadko dostrzegał ich na boisku. W końcu Janas nie wytrzymał i posadził Costly'ego na ławce rezerwowych. Rozżalony zawodnik przestał angażować się na treningach i co chwila deklarował, że chce odejść. Dobrze spisywał się tylko w meczach reprezentacji Hondurasu.

W sobotnim spotkaniu z Legią niespodziewanie pojawił się na boisku już w pierwszej połowie, zmieniając kontuzjowanego Dawida Nowaka. Raz po jego główce piłka trafiła w rękę Miroslava Radovicia, ale sędzia nie zdecydował się podyktować rzutu karnego. W końcówce zrobił coś, przez co przejdzie do historii sezonu - brutalnie sfaulował Jakuba Rzeźniczka. Od razu dostał czerwoną kartkę i kilka uderzeń od piłkarzy Legii. Nawet jego koledzy niezbyt go bronili. - Takie zachowanie było wynikiem frustracji - tłumaczą piłkarze GKS. - Carlo nie ukrywa, że chce odejść, uważa, że powinien więcej grać.

Podobno ma ofertę z jednego z klubów meksykańskich, ale trzeba za niego zapłacić ok. pól miliona dolarów, bo tyle GKS wyłożył na jego transfer.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.