Eddie "Orzeł" Edwards nie rezygnuje ze skoków narciarskich

Na olimpiadzie w Calgary w 1988 r. zajął 56. miejsce (na 57 startujących, jeden z zawodników został zdyskwalifikowany) na dużej skoczni. Skoczył 71 m. Teraz studiuje prawo, ale nie zrezygnował z kariery narciarskiej. Może zobaczymy go na skoczni w Salt Lake City?

Eddie "Orzeł" Edwards nie rezygnuje ze skoków narciarskich

Na olimpiadzie w Calgary w 1988 r. zajął 56. miejsce (na 57 startujących, jeden z zawodników został zdyskwalifikowany) na dużej skoczni. Skoczył 71 m. Teraz studiuje prawo, ale nie zrezygnował z kariery narciarskiej. Może zobaczymy go na skoczni w Salt Lake City?

Brytyjczyk Eddie "Orzeł" Edwards, z którego śmiał się przed laty cały narciarski świat, intensywnie przygotowywał się już do igrzysk w Nagano cztery lata temu. Na treningach w Finlandii zanotował swój jak dotychczas najlepszy skok - 117,5 m. - Marzę o kolejnym występie na olimpiadzie - deklaruje Edwards. - Może już w przyszłym roku, może w 2006 r., oczywiście jeśli znajdą się sponsorzy.

37-letni Anglik od zeszłego roku studiuje prawo na uniwersytecie De Montfort w Leicester. - Z Eddiego the Eagle [Eddiego "Orła"] zrobił się Legal Eagle [Orzeł Prawnik] - żartuje Edwards. - Korzystam z uciech studenckiego życia, to fantastyczne!

Wykłady są na pewno bezpieczniejsze niż inne rzeczy, które Eddie robił w przeszłości. - Skakałem z wieżowców, wystrzeliwano mnie z armaty i wreszcie skakałem na nartach - wspomina Eddie, który dzięki występowi w Calgary stał się gwiazdą mediów.

Jeśli nawet Eddie nie wróci na skocznie i tak mamy szansę obejrzeć jego loty. Wkrótce powstanie film o jego wyczynach. - W moją postać powinien się wcielić Brad Pitt, ewentualnie Tom Cruise - mówi "Orzeł" ze śmiertelną powagą. - Są przystojni, choć do mnie im trochę brakuje.

Czy Eddie znów poszybuje, czy nie, Adam Małysz może spać spokojnie. Nasz orzeł lata zdecydowanie dalej.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.