Ciąża słonia trwa ponad 600 dni.
Wielki Kryzys trwał ponad siedem lat.
Rządy George'a W. Busha - osiem.
Mizeria nowojorskich Knicks - już prawie dekadę.
580 dni, które nowojorczykom przyjdzie jeszcze poczekać na szansę odrodzenia swej drużyny, to z tej perspektywy chwilka. Ważne, że szansa jest.
Isiah Thomas zostawił NYK w stanie pożałowania godnym. Zespołowi brak było spójności, wizji, zadziorności i w ogóle czegokolwiek. A na dodatek fatalne, wieloletnie kontrakty słabych graczy przejęte przez Knicks w ostatnich latach właściwie uniemożliwiały szybką przebudowę.
Nowy menedżer Donnie Walsh zapowiedział, że sprzątanie nieco potrwa i że celem klubu jest oczyszczenie budżetu na lato 2010 roku, kiedy wolny rynek transferowy obrodzi jak nigdy dotąd - pojawią się na nim Dwyane Wade, Chris Bosh, Amare Stoudemire. A przede wszystkim LeBron James.
W piątek Walsh słowa dotrzymał. Najpierw sprzedał do Golden State obrońcę Jamala Crawforda w zamian za skrzydłowego Ala Harringtona. A po kilku godzinach pulchnego skrzydłowego Zacha Randolpha wyekspediował do Clippers w zamian za dwóch weteranów: Cuttino Mobleya i Tima Thomasa.
Analizowanie bieżących konsekwencji tych wymian nie ma najmniejszego sensu, bo gdyby Knicks mogli oddać Randolpha w zamian za dwa używane manekiny, to pewnie też by się zdecydowali. Pod warunkiem że kontrakty manekinów wygasałyby w 2010 roku.
Wartość obu wymian dla NYK polega na tym, że pozyskali graczy, którym kontrakty kończą się już za dwa lata. Według stanu na dziś na sezon 2010-2011 Knicks mają zakontraktowanych tylko czterech zawodników, z łącznymi pensjami ok. 24 mln dolarów. A dozwolony budżet płac wynosić będzie pewnie ok. 64 mln dolarów.
To zaś oznacza, że nowojorczycy będą mieli wtedy naprawdę furę kasy. I za 580 dni, w lipcu 2010 roku, będą mogli zaproponować maksymalne kontrakty nie jednemu, ale dwóm supergwiazdom NBA wchodzącym na wolny rynek.
Nowojorczycy zaczęli już spekulacje. LeBron i Bosh? LeBron i D-Wade? A może w ogóle LeBron, Amare i Steve Nash? Przecież u steru Knicks stoi ukochany coach Nasha Mike D'Antoni? Kto nie chciałby dołączyć do takiego ensemble'u?
Stop. Nie tak prędko. Około 15 drużyn będzie miało za dwa lata pieniądze, by gwieździe Cavs złożyć najwyższą dozwoloną ofertę. Owszem, trudno sobie wyobrazić, by człowiek określający sam siebie mianem "globalnej marki" zechciał przenieść się do jakiejś dziury; pewnie nawet brudne, robotnicze Detroit nie ma szans.
Ale do Nowego Jorku LeBron też nie pójdzie, jeśli nie będzie wierzyć, że ma tam realne szanse na mistrzostwo. Żadne tam Piąte Aleje, Times Square'y i Central Parki nie wystarczą. Forsy ma już LeBron jak lodu, popularności mu nie brakuje, jego ambicją jest być legendą. A legendy mają cztery, pięć, sześć tytułów mistrzowskich.
Na razie więc faworytem w wyścigu o względy LeBrona są wciąż Cavaliers. Nie tylko dlatego, że LeBron wychował się w Ohio i po prostu lubi ten stan. Ale przede wszystkim dlatego, że - pomimo różnych błędów menedżerskich - Cavs awansowali już do finałów NBA i są jedną z potęg na Wschodzie. A Knicks muszą zbudować konkurencyjny zespół w półtora roku, przy tym uważając na każdy wydawany grosik.
Kampania dopiero się zaczęła.
Jeśli jednak LeBron James odejdzie z Cleveland, kibice Cavs nigdy nie wybaczą sobie nocy-gdy-buczeli-o-chalupy. Chalupa to takie taco, które każdy kibic dostaje za darmo, jeśli Cavs przekroczą 100 punktów w meczu. Kilka dni temu - Cavs grali z Milwaukee - mieli 99 punktów, a LeBron, zamiast rzucić ostatniego kosza, który dałby gospodarzom 100 punktów, a wszystkim widzom po przekąsce, dokozłował piłkę do ostatniej sekundy. Publiczność buczała. A LeBron się wściekł: "Nie wierzę, że ludzie, którzy kupują bilety na cały sezon, podniecają się cholernym, p. taco za dolara".
Mamy pierwszą trenerską dymisję. PJ Carlesimo wyleciał z hukiem - albo raczej z grzmotem - z Oklahoma City Thunder. Po drużynie, która w dość haniebny sposób przesiedliła się z Seattle, nikt niczego wielkiego się nie spodziewał - ale też nie prognozowano ledwie 1 zwycięstwa w 13 meczach. Następcą PJ'a został asystent Scott Brooks.
Maskotka Denver Nuggets wpadła na dość dziwny pomysł - w przerwie meczu zaczęła rozdawać kibicom malutkie żywe kotki. Zaprotestowała PETA, organizacja obrońców praw zwierząt: "Rozdawanie kociąt jak cukierków każdemu kibicowi, który kotka chce wziąć, jest dla zwierzątek wirtualnym wyrokiem śmierci".
Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych zarzuca właścicielowi Dallas Mavericks Markowi Cubanowi, że grając na giełdzie, korzystał z poufnych informacji. W 2004 roku, wykorzystując wiedzę niedostępną publicznie, sprzedał akcje pewnej wyszukiwarki internetowej i uchronił się od straty 750 tys. dolarów. Cuban twierdzi, że nic złego nie zrobił. A decyzję podjął słuszną, bo ta wyszukiwarka to nie było Google, tylko mało udany twór o nazwie Mamma.com.
Marcin Gortat wypadł z meczowej dwunastki Orlando Magic, co nie zmienia faktu, że umie dudkować z linii rzutów wolnych jak Juliusz Erving. Zapraszamy na nasz blog Supergigant.blox.pl, gdzie można zobaczyć Marcina, gdy jeszcze tego nie umiał.
Dirk Nowitzki zarobi w tym roku dokładnie o dolara więcej niż Paul Pierce. Pensja Pierce'a to 18 mln 77 tys. 903 dolary, a Nowitzkiego - 18 mln 77 tys. 904 dolary. Za rok różnica się podwoi: Pierce dostanie 19 mln 795 tys. 712 dolarów, Dirk - o dwa dolary więcej. Teoretycznie powinni zarabiać tyle samo - obaj podpisali kontrakty w tym samym momencie i dostali maksymalne dozwolone w NBA podwyżki. Ale najwyraźniej księgowy w Bostonie coś źle zaokrąglił. Ciekawe, prawda?
"Jestem szogunem. Nim zmierzysz się z szogunem, musisz pokonać wielu Ninja. Musi więc pokonać Dwighta Howarda, Yao Minga, ale gdy tego dokona, mnie już tu nie będzie" - o tym, czemu nie porozmawiał i nic nie doradził Gregowi Odenowi, z którym w sobotę po raz pierwszy spotkał się na boisku. Suns wygrali 102-92, Shaq miał 19 pkt i 17 zbiórek. Oden 5 pkt, 1 zbiórkę i 5 fauli.
"Dzięki, Cleveland. Oczywiście wiecie, że kocham was wszystkich. Kocham Ohio i nigdzie się nie wybieram. Będę tu" - LeBron James podczas wiecu wyborczego w październiku 2008