Wiceliderzy w aktualnym rankingu ATP Races Daniel Nestor i Nenad Zimonjic, triumfatorzy ostatniego w zasadniczym sezonie turnieju w Paryżu Jonas Bjorkman i Kevin Ullyett oraz czesko-hinduski duet Lucas Dlouhy - Leander Paes to rywale Polaków w złotej grupie Masters Cup w Szanghaju.
- Losowanie nie jest złe, wygrać możemy z każdym, ale w tym turnieju nie ma słabych par - ocenił grupę szczeciński tenisista Marcin Matkowski. - Jedziemy do Szanghaju wygrywać i wierzę, że wyjdziemy z grupy.
Wszystkie deble, z którymi nasi będą grali w pierwszym etapie powstały w tym sezonie. Polska eksportowa para trenuje i gra od wielu sezonów. Nie oznacza to, że rywale będą ustępować doświadczeniem w grze podwójnej. Daniel Nestor w ubiegłym roku grał w parze z Markiem Knowlesem i wygrali Masters Cup 2007. Nenad Zimonjic jeszcze z Francuzem Fabrice Santoro pokonali Polaków w Masters Cup 2006, a rok wcześniej Serb tworzył parę z Hindusem Leanderem Paesem dochodząc do półfinału turnieju kończącego sezon. Paes zresztą od trzech lat regularnie kończy grę w Masters Cup na półfinałach. Po rozstaniu z Zimonjicem dwukrotnie dokonał tego z Martinem Damem. Teraz zagra z innym Czechem. Szwed Jonas Bjorkman ma za sobą przebogatą karierę - wygrał 51 deblowych turniejów z różnymi partnerami. W 2006 r., gdy nasi debiutowali w Masters Cup Bjorkman, wygrał cały turniej grając z Białorusinem Maxem Mirnym. Jego obecny partner - Kevin Ullyet przez dwa ostatnie sezony grał z Hanleyem docierając do półfinałów Masters Cup. Łącznie, przez kilkanaście lat gry w debla, wygrał z różnymi partnerami 30 turniejów.
Nasi, największe doświadczenie mają w potyczkach z najwyżej rozstawioną parą w grupie: Nestorem i Zimonjicem.
- Wygraliśmy z nimi dwa mecze, jeden przegraliśmy. Nie mogę powiedzieć - raczej nam leżą - uważa "Matka".
Ważne! Polacy wygrali na początku roku w Sydney i dwa tygodnie temu w Madrycie. Oba mecze rozegrane były na kortach twardych - takiej nawierzchni, jaka jest w Szanghaju. Jedyną porażkę ponieśli na ziemi w Rzymie.
Było wiadome, że nasi muszą w losowaniu trafić na jedną z dwóch najlepszych par rankingu ATP Races. - Teraz może nawet lepiej byłoby grać z braćmi Bryanami - zastanawiał się przed losowaniem Fyrstenberg.
- Ja wolę jednak grać z Nestorem i Zimonjicem. Wiem, że ich celem jest awans na pierwsze miejsce w świecie i mają na to spore szanse, ale nie obawiam się ich starań - uważa szczecinianin.
Z Bjorkmanem i Ullyetem Polacy grali w tym roku raz. W Monte Carlo w kwietniu nasi przegrali na korcie ziemnym po supertiebreaku 7:10. - Są bardzo doświadczonymi graczami i zawsze trudno z nimi wygrać - mówi Matkowski.
Równie pochlebne zdanie "Matka" ma o parze Dlouhy-Paes, z którą nasi jeszcze nie grali.
- Różnica między tymi dwoma deblami jest taka, że ci drudzy grają ze sobą od połowy roku [od French Open - red.], a Bjorkman z Ullyetem - cały sezon - wyjaśnia szczecinianin. - Ponadto Dlouhy ostatnio nie jest w najlepszej dyspozycji. Chyba leczył jakiś uraz. Teoretycznie powinni być najsłabsi.
Turniej rozpoczyna się w niedzielę. W pierwszej fazie - grupowej - gra się systemem każdy z każdym. Mecze rozgrywane są od ubiegłego roku nowym systemem liczenia - bez przewag do dwóch wygranych setów. W przypadku remisu 1:1 grany jest supertiebreak. Po dwie pary, z każdej z dwóch grup, awansują do półfinału. Od fazy półfinałowej gra się toczy tak jak w tradycyjnych turniejach tenisowych. Zwycięzcy grają w finale, pokonani kończą rywalizację. Za start w Masters Cup debel inkasuje 50 tys. dolarów, za każde zwycięstwo w grupie 15 tys. dolarów, za awans do finału kolejne 25 tys. dolarów, a za wygranie całego turnieju jeszcze 100 tys. dolarów.