- Liczę na zwycięstwo mojego zespołu - mówi prezes Zaksy, Kazimierz Pietrzyk, przed pojedynkiem z Delectą Bydgoszcz. - Szanujemy każdego rywala, ale moim zdaniem mamy większy potencjał niż bydgoszczanie, gramy u siebie, początek sezonu mieliśmy bardzo udany. To tylko sport i różne rzeczy mogą się zdarzyć, wkalkulowane są także porażki, ale... Jeśli zagramy z takim sercem i zaangażowaniem jak w Rzeszowie, o wynik jestem spokojny - mówi Pietrzyk.
Problemem kędzierzynian jest kontuzja Kanadyjczyka Dana Lewisa, który ma kłopoty z kolanem i przez najbliższe kilka dni nie będzie trenował. Co gorsza, przed sezonem Kanadyjczyk leczył kolano, teraz boli go to dotychczas zdrowe. - Oszczędzał podświadomie chore kolano, to drugie nie wytrzymało dodatkowych obciążeń. Dan będzie gotowy do gry w połowie listopada - zapowiada Pietrzyk.
Szkoleniowcem Delecty jest Rastislav Chudik, były trener kędzierzyńskiego zespołu. - Przyjeżdżamy do Kędzierzyna głównie po to, by pokazać dobrą grę, dużo lepszą niż w meczu z Rzeszowem u siebie - mówi Chudik. Jego zespół w trzech setach dostał tęgie lanie od Rzeszowa, w sumie bydgoszczanie ugrali zaledwie 48 punktów. - Może uda się wywalczyć w Kędzierzynie-Koźlu jakiś punkt? Liga bardzo się wyrównała, kiedyś takie ekipy jak Radlin, Wrocław czy Nysa ledwie wiązały koniec z końcem i już na starcie ligi łatwo było wytypować spadkowicza. Teraz nie ma chłopców do bicia. Trzeba walczyć i zdobywać punkty - twierdzi Chudik. W jego zespole jest kilku graczy mających za sobą występy w kędzierzyńskim klubie: Martin Sopko, Piotr Lipiński czy Artur Augustyn.
Sobota, Kędzierzyn-Koźle, hala Azoty, godz. 17.