- Bardzo się cieszymy z tego zwycięstwa, choć nie spodziewaliśmy się, że wywieziemy stąd trzy punkty i taki wynik - mówił po spotkaniu Roman Murdza, trener mielczanek.
Faworytem spotkanie były bez wątpienia gospodynie, choć ze składu, który w tamtym roku zdobył brązowy medal mistrzostw Polski, zostało naprawdę niewiele zawodniczek. Przyszły natomiast nowe siatkarki, które chyba jeszcze nie do końca rozumiały się na boisku. - Takiej tragedii żadna z nas chyba się nie spodziewała. Nic nie wskazywało na to, że zagramy tak katastrofalnie - podsumowała spotkanie Anna Woźniakowska, kapitan Calisii.
Gospodynie przez całe spotkanie grały źle. Mielczanki natomiast mądrze wykorzystywały słabe punkty rywalek, szczególnie w polu zagrywki. - Wszystkie zespoły mają jakąś osobę, która słabiej przyjmuje. Trzeba ją znaleźć i serwować na nią, wykorzystując ten słaby punkt. Nam dzisiaj się to udało - wyjaśnia Murdza. Jego podopieczne w całym meczu zdobyły aż 15 punktów z zagrywki, a niemal połowę z nich (siedem) Ewelina Dązbłaż. Mielecka środkowa wyprowadzała na początku każdego seta swój zespół na kilkupunktowe prowadzenie, które przyjezdne systematycznie powiększały, kontrolując sytuację.
Jedyny przestój przydarzył się im pod koniec drugiej partii. Przy stanie 22:9 miejscowe zerwały się do ataku, odrabiając aż dziewięć punktów. Na szczęście w tym samym czasie mielczanki zdobyły trzy "oczka" i zakończyły seta. - Bardzo chciałyśmy tu wygrać, dlatego cały czas byłyśmy mocno skoncentrowane i skupione. Pracowałyśmy na ten sukces przez cały tydzień, dlatego zwycięstwo nas bardzo cieszy - stwierdziła Karolina Olczyk, kapitan Stali, która została wybrana najlepszą zawodniczką meczu.
Calisia: Woźniakowska, Godos, Chojnacka, Sieradzan, Toborek, Wojcieska oraz Kuhen-Jarek (libero), Wawrzyniak.
Stal: Ściurka, Olczyk, Łukaszewska, Skorupa, Niedźwiecka, Dązbłaż oraz Banecka (libero), Związek.
Wyniki pozostałych spotkań i tabela w "Gazecie Sport".