Błaszczykowski: Gram, to błyszczę

- Musimy myśleć pozytywnie. Nie możemy założyć porażki, chować ogona pod siebie. Przekonanie o tym, że jesteśmy w stanie wygrać, jest najważniejsze - mówi specjalnie dla Sport.pl i Gazety Wyborczej skrzydłowy reprezentacji Polski Jakub Błaszczykowski.

Boruc: rezerwowym już byłem ?

Robert Błoński: Jest pan obecnie najbardziej chwalonym polskim piłkarzem...

Jakub Błaszczykowski: Bo gram w klubie. Koledzy mają z tym problemy. Nie mają gdzie pokazać swoich umiejętności. Ale bez paniki. Mamy w kadrze dobrych i doświadczonych zawodników, którzy wiedzą, jak przygotować się na mecz z Czechami.

Ma pan poczucie, że wymagania wobec Błaszczykowskiego są coraz większe?

- I oby nie za dużo tych pochwał. Z formą bywa różnie, jestem tak dobry jak mój ostatni mecz. Jeden słaby występ może zmienić oceny. Zgadzam się, tragicznie z moją dyspozycją nie jest. W San Marino pilnowało mnie trzech zawodników, nie bardzo sobie pograłem. Nie siliłem się na indywidualne akcje, bo była asekuracja. Koledzy mieli za to więcej miejsca. Ostatnio grałem w klubie co trzy dni, więc byłem trochę zmęczony i poobijany. Ale to nic poważnego. Odpocząłem dwa dni we Wronkach i znowu chcę grać.

Niewykorzystany karny w Udine siedzi panu jeszcze w głowie?

- Nie. Byłem trochę zdziwiony, że trener Klopp mnie wyznaczył, bo czułem ogromne zmęczenie. Wcale nie paliłem się do karnego. Jednak pudłowali nie tacy jak ja, więc się nie załamałem. W życiu miałem cięższe momenty, z których wychodziłem. I teraz dam radę.

Beenhakker: Październik miesiącem polskiego piłkarza ?

W kadrze jest dwóch napastników - Paweł Brożek i Łukasz Sosin. Oni żyją z podań pomocników. Czy wie pan już, jakim podaniem otworzyć im drogę do czeskiej bramki?

- Z Łukaszem nie grałem nigdy. Pawła pamiętam jeszcze z Wisły. Umiemy grać ze sobą na pamięć. Jeden wie, jak zachowa się drugi. Ale nie powinienem mieć kłopotu ze znalezieniem w polu karnym ani jednego, ani drugiego.

Czeski bramkarz gra w Chelsea, a czescy obrońcy - w Milanie, Atletico, Lazio i Juventusie.

- Spokojnie, na wszystkich jest sposób. Na nich też znajdziemy. Jestem dobrej myśli.

Na czym opiera pan swój optymizm?

- Musimy myśleć pozytywnie. Nie możemy założyć porażki, chować ogona pod siebie. Przekonanie o tym, że jesteśmy w stanie wygrać, jest najważniejsze. Nie zapomnieliśmy, jak się gra w piłkę. Nie będziemy się bali Czechów. Są mocni, ale nam niech pomoże choćby magia Stadionu Śląskiego. Musimy szukać każdego pozytywu.

Mecz jest tego samego dnia co z Portugalią. I nawet sędzia ten sam co wtedy.

- Fajnie. Zagrajmy więc tak samo i tak samo wygrajmy. Wszyscy narzekali na nasze pierwsze dwa mecze, ale cztery punkty dały nam pozycję lidera. Grą i zaangażowaniem chcemy udowodnić, że jesteśmy kolektywem. Tylko w ten sposób możemy zwyciężyć.

Jaka jest atmosfera wokół zespołu?

- Nie wypowiadam się na inne tematy oprócz piłki.

Jak pan się odniesie do opinii, że po meczach z Czechami i Słowakami Leo Beenhakker może zostać zwolniony?

- Wygłaszają je ci, którzy źle życzą reprezentacji i polskiej piłce. Jak ktoś tak mówi, to nie myśli o dobru naszego futbolu tylko o...

...własnym interesie?

- Pan to powiedział, a ja nie skomentuję.

Zobacz po czym się nie załamał i dlaczego błyszczy na Z Czuba.tv ?

Błaszczykowski: Myślałem, że mi mięśnie wystrzelą ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.