FIFA nie wycofuje się z gróźb pod adresem Polski, ale minister stawia FIFA ultimatum ?
- Dosyć tego bałaganu. Najwyższy czas zaryzykować. Jeżeli minister Drzewiecki wytrwa w stanowczości, ma moje poparcie - mówił premier w piątek rano. Po takich słowach sensowność pojednawczych rozmów ministra sportu Mirosława Drzewieckiego z zawieszonymi działaczami PZPN stanęła pod znakiem zapytania. Doszło do nich dlatego, że w środę - w odpowiedzi na wprowadzenie dwa dni wcześniej przez Trybunał Arbitrażowy przy PKOl kuratora do związku - FIFA zagroziła Polsce zawieszeniem kadry w eliminacjach mundialu 2010 (najbliższe mecze 11 i 15 października z Czechami i Słowacją).
Rozmowy jednak się odbyły. W zastępstwie Drzewieckiego prowadził je szef gabinetu politycznego ministra Adam Giersz. Ustalono, że PZPN w ciągu dwóch tygodni rozwiąże problemy, przez które do związku został wprowadzony kurator. Teczkę z porozumieniem minister Drzewiecki zabrał do Donalda Tuska. Według naszych informatorów premier miał powiedzieć, że dopóki FIFA nie wycofa się z szantażu, nie ma mowy o żadnym porozumieniu. O zmianę stanowiska światowej federacji ma zadbać PZPN. - Nie pozwolimy, by UEFA szantażowała demokratyczny kraj - powiedział w TVN 24 Stefan Niesiołowski z PO.
Zachowanie wicemarszałka Sejmu, premiera Tuska, a także wicepremiera Grzegorza Schetyny, który stwierdził, że sytuację w PZPN trzeba w końcu wyczyścić, oznacza prawdopodobnie, że rząd obrał kurs na starcie z FIFA. - Wiem, że szczególnie wśród tej kibicowskiej części opinii publicznej pojawia się pytanie: a co, jeśli będziemy zmuszeni do wycofania z rozgrywek jakichś drużyn? Nie wierzę w czarny scenariusz, ale znam życie i wiem, że jeśli potrzebne jest twarde stanowisko, to czasami musi to kosztować. Co nam po eliminacjach, które będziemy przegrywali, po klubach, które będą masowo odpadały, co nam po piłce, gdzie strach wejść na trybuny? Tak nie może być, dlatego uważam, że lepiej podjąć twarde i radykalne decyzje w tej kwestii, bo inaczej będziemy w półmroku, udając zadowolonych. Czasami Lech pokona Austrię Wiedeń albo wejdziemy do finałów mistrzostw Europy - mówił Tusk do dziennikarzy w Sejmie.
A co z wnioskiem PZPN o wycofanie kuratora, który związek w czwartek złożył do trybunału? Według niektórych opinii jego pozytywne rozpatrzenie byłoby w miarę honorowym wyjściem z sytuacji dla Drzewieckiego. To jednak niemożliwe. - Wniosek PZPN będzie rozpatrzony 21 października - ujawniła "Gazecie" Romana Trocka-Sosińska, sędzia trybunału. Jaka jest więc droga, by spełnić ultimatum FIFA? Trocka-Sosińska: - Minister sportu musi po prostu wycofać własny wniosek. Wtedy nie musimy nawet przeprowadzać rozprawy, wystarczy formalne zatwierdzenie. W razie czego jesteśmy cały weekend pod parą.
Wsparty słowami Tuska silniejszy poczuł się też niewątpliwie kurator Robert Zawłocki, który wczoraj zwołał konferencję prasową. Zgodnie z zapowiedziami miał na niej przedstawić harmonogram prac naprawczych w PZPN i podać nowy termin wyborów. Nie zrobił tego, a winą obarczył działaczy związku. - Zostali przeze mnie zawieszeni, a zbierają się nadal. Łamią prawo i nie pozwalają mi pracować - stwierdził. Obecny na konferencji Michał Tomczak, od poniedziałku nowy szef departamentu prawnego PZPN, podtrzymał swoje słowa, by nie poddawać się dyktatowi FIFA i kuratora nie odwoływać.
Donald Tusk: Trzeba zaryzykować, nawet za wysoką cenę ?
Mam zbyt duży szacunek dla władzy i dla pana premiera Tuska, żeby krytykować jego stanowisko. Rozumiem, że premier chce naprawiać sport, ale trzeba się zastanowić, czy koszty, jakie możemy ponieść, nie będą za wysokie. Moim zdaniem sprawy, o które teraz się spieramy, można załatwić w pięć minut, ale ambicja każdej ze stron bierze górę nad merytorycznymi argumentami.