Położony w Wielkopolsce 25-tysięczny Wągrowiec słynął dotychczas z dobrego ośrodka piłki ręcznej. W tym roku szczypiornistom pozazdrościli piłkarze i zrobili małe zamieszanie w Pucharze Polski. Gdy cztery tygodnie temu Nielba wyeliminowała z rozgrywek Śląsk Wrocław, w mieście zapanowała euforia. Prasa pisała o piłkarskim raju, a bohaterem Wągrowca był niespełna 21-letni napastnik Tomasz Mikołajczak. To on strzelił wówczas zwycięskiego gola. Zanim został piłkarzem, do piątej klasy podstawówki ćwiczył piłkę ręczną. Dziś jest najbardziej obiecującym zawodnikiem Nielby. Na stadion w Wągrowcu przyszło 2,5 tys. osób, a to tłumy, których nie widziano na malowniczo położonym obiekcie od czasu baraży o wejście do ówczesnej trzeciej ligi.
Polonia podeszła do tego meczu poważnie. - Wystawiliśmy niemal podstawowy skład, bo chcemy awansować w pucharze, a na dodatek chciałem dać miejscowym kibicom i piłkarzom satysfakcję zmierzenia się z silnym zespołem - tłumaczył trener Polonii Jacek Zieliński. W pierwszej jedenastce zagrali m.in. Radosław Majdan i Piotr Świerczewski oraz strzelec dwóch goli w ostatnim ligowym spotkaniu z Ruchem Chorzów Krzysztof Gajtkowski.
Zawodnicy Nielby mieli satysfakcję z gry tylko do 22. min. Wtedy to sędzia Dariusz Giejsztorewicz wyrzucił z boiska obrońcę gospodarzy Bartosza Kotarskiego. Dał mu żółte kartki za faule na Krzysztofie Gajtkowskim. - Dwa lata temu jako zawodnik Znicza grałem w pucharze przeciwko Groclinowi i wiem, że gra się wtedy na dodatkowej sprężarce. Dlatego rozumiem zaangażowanie zawodnika, który dostał czerwoną kartkę - wspominał Radosław Majewski. - Były ewidentne, dwa razy atakował mnie od tyłu - zarzekał się napastnik Polonii. - Decyzja sędziego była zbyt pochopna - mówił Mikołajczak. - Gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu, być może bylibyśmy w stanie sprawić kolejną niespodziankę.
Czerwona kartka zmieniła wszystko. Zawodnicy Nielby, którzy dotychczas bardzo mądrze się bronili i odgryzali kontratakami, trzymali się tylko do 56. min. Wtedy stracili przypadkową bramkę - wybijający piłkę sprzed linii Patryk Halaburda trafił w Szymona Kaźmierowskiego i piłka wylądowała w siatce. - Po tym golu uszło z nas powietrze - powiedział Mikołajczak. - Po kartce cała nasza taktyka legła w gruzach - analizował Halaburda. - Szkoda, bo to było dla nas wielkie wydarzenie. Wyjątkowo się zmobilizowaliśmy, dawaliśmy z siebie wszystko. Wszystkie atuty były po stronie Polonii, mogliśmy jej przeciwstawić tylko ambicję.
Gdy walczącym ofiarnie gospodarzom zabrakło sił, Polonia strzeliła dwa gole. Po trzecim trafieniu - pięknym strzale Gajtkowskiego z 20 m - po trybunach rozszedł się pomruk. Gol był rzeczywiście piękny, ale wcześniej napastnik Polonii zmarnował kilka świetnych okazji. - Trochę wymęczone to zwycięstwo - przyznał Gajtkowski.
Już przy stanie 3:0 Nielba miała najlepszą okazję do strzelenia bramki. Rezerwowy Krzysztof Gryszczyński przeprowadził efektowny rajd zakończony silnym strzałem. Majdan popisał się efektowną paradą i odbił piłkę, a strzelec dostał burzę braw. Podobnie jak wszyscy gracze Nielby, gdy po przegranym meczu schodzili do szatni.
Piłkarze Polonii po tym meczu nie wracają do Warszawy. Dwie najbliższe noce spędzą w Tarnowie Podgórnym. W piątek grają w Gdańsku z Lechią.
Nielba Wągrowiec - Polonia Warszawa 0:3 (0:0)
Bramki: Kaźmierowski (56.), Lato 0:2 (79.), Gajtkowski (81.)
Nielba: Wicher - Figaszewski, Halaburda, Kotarski ŻCz, Leśniewski - Gąsiorowski, Bartkowiak - Kalu, Klawiński (78. Riebandt), Fillinger Ż (65. Gryszczyński) - Mikołajczak (86. Maciejak).
Polonia: Majdan - Lazarevski, Jodłowiec, Skrzyński, Telichowski Ż - Świerczewski Ż (46. Kaźmierowski), Kozioł Ż - Mąka (57. Piechniak; 71. Piątek), Majewski Ż, Lato - Gajtkowski.
Sędziował: Dariusz Giejsztorewicz z Suwałk
Widzów : 2,5 tys.
5
tyle bramek strzelił od początku rundy Krzysztof Gajtkowski. Jest najskuteczniejszym piłkarzem Polonii w tym sezonie
Zostaliśmy przyjęci z dużą życzliwością, ale nie mogliśmy sobie pozwolić na odwdzięczenie się za to na boisku. Chcieliśmy wygrać i grać dalej w pucharze. Na pewno na przebiegu gry zaważyła czerwona kartka. Po niej grało nam się zdecydowanie łatwiej, choć mieliśmy problemy, by przebić się przez skomasowaną obronę. Było jeszcze wiele okazji, by podwyższyć wynik. Gramy dalej, i to się liczy. Gratuluję gospodarzom ambitnej postawy.
Po decyzji Zbigniewa Drzymały o wycofaniu z pucharów ciężko było się zmobilizować, wejść do szatni i powiedzieć piłkarzom: trudno, gramy dalej. Teraz odbudowujemy się i powoli powstaje nowy zespół. Zrobimy wszystko, by znów zagrać w pucharach. Jesteśmy liderem, ale nie faworytem ligi. Najkrótsza droga do pucharów wiedzie przez PP.
Ogromnym wydarzeniem było goszczenie Polonii. Przez ten mecz potraciliśmy punkty w lidze, mobilizacja ogromna, przeżycie dla zawodników. Zdawaliśmy sobie sprawę, kto jest faworytem. Polonia przewyższała nas kulturą gry. Szkoda, że nie mieliśmy możliwości dłuższej gry 11 na 11. Nastawiliśmy się na kontrataki, a czerwona kartka dla lewego pomocnika podcięła nam skrzydła. W drugiej połowie mogliśmy już tylko się bronić i liczyć na kontrataki. Polonia po golu panowała i dołożyła jeszcze dwa. Bardzo dziękuję zawodnikom, bo włożyli w ten mecz mnóstwo sił. Zrobili, co mogli.
Trochę wymęczone to 3:0. Sam miałem kilka świetnych okazji, ale je zmarnowałem. Wcale nie grało nam się łatwo, tak to już jest z takimi przeciwnikami z niższych lig.