Cancellara: Źle dla kolarstwa, że Armstrong wraca
Niemiec nic sobie nie robił z ekstremalnych warunków pogodowych. Zimno i deszcz ze śniegiem spowodowały radykalne skrócenie etapu prawie o połowę do zaledwie 118 km. Z sześciu górskich premii I kategorii zostawiono zaledwie trzy, odwołano też pętlę wokół Zakopanego. - Warunki były takie same dla wszystkich, mój organizm świetnie funkcjonuje w takiej pogodzie - przyznał Voigt.
Czesław Lang komplementował zawodników. - To był ciężki i morderczy etap. Skrócenie było konieczne, bo połowa kolarzy nie dojechałaby do mety.
Czwarty na mecie był Marek Rutkiewicz, najlepszy z Polaków. Miejsce na podium przegrał z Franco Pellizottim. - Od początku byliśmy bardzo aktywni, bo chcieliśmy zmęczyć konkurencję. Szkoda 12 sekund z poprzedniego etapu w Rzeszowie, byłbym piąty, a może nawet wyżej?
Ostatni etap z Rabki do Krakowa Rutkiewicz zna doskonale. Od pewnego czasu mieszka w Myślenicach, u swojej narzeczonej Anny Szafraniec, zawodniczki MTB. - Znam tę trasę na pamięć - przyznał Rutkiewicz. Znakomity występ przybliżył go do startu z mistrzostwach świata w Varese.
Pogoda nie odebrała kolarzom woli walki, a wręcz zachęciła. Już dziesięć kilometrów po starcie z peletonu uciekło siedmiu kolarzy, w tym Adam Wadecki i Marcin Sapa, lider klasyfikacji najaktywniejszych. Jeszcze na lotnej premii w Krościenku n/Dunajcem był pierwszy, a później osłabł.
- Jestem pełna podziwu dla kolarzy, że jeszcze tylu ich jedzie i do tego nie rozchorowali się - mówiła Maja Włoszczowska, wicemistrzyni olimpijska. Srebrna medalistka igrzysk olimpijskich w Pekinie w kolarstwie górskim została na czas wyścigu reporterką TVP.
Naciskana przyznała, że jej faworytem jest Andy Schleck z Luksemburga, reprezentujący tą samą grupę co Voigt. Włoszczowska ściskała kciuki z dobrym skutkiem za Rutkiewicza i Dariusza Baranowskiego, uważanych przez Włoszczowską za liderów polskiej grupy.