Wisła bez zmian, idzie na mistrza i po puchar

Choć w rozegranym awansem pierwszym meczu tego sezonu Vive rozgromiło w Kielcach Stal Mielec 44:25, nikt w Płocku nie stracił rezonu. A właściwie na wczorajszej konferencji prasowej jasno zostało powiedziane, że płoccy szczypiorniści znów mierzą w dublet

Jako przedstawiciel drużyny chciałbym w imieniu chłopaków zapewnić, że w każdy mecz włożymy serce, bo interesuje nas mistrzostwo i puchar - ślubował bramkarz szczypiornistów Wisły i olimpijczyk Marcin Wichary. - Zdajemy sobie sprawę, że będzie parę ciężkich spotkań, głównie z Vive, ale taka nasza praca. Musimy wygrywać u siebie i w każdym meczu walczyć - dodał. Nie zabrakło też sympatycznej "prywaty": - Dziękuję kibicom z całej Polski za wsparcie, jakie dostaliśmy w Pekinie. Szkoda, że nie udało się zdobyć medalu, ale na pocieszenie wywalczyliśmy 5. miejsce. Dobre i to.

Nafciarze do sezonu przystąpią właściwie w najsilniejszym składzie. - No z wyjątkiem prawego skrzydła mamy po dwóch wartościowych zawodników na każdą pozycję - mówi Marek Witkowski, dyrektor sportowy Wisły ds. piłki ręcznej. - Obrona tytułu? Nie używam takiego terminu, bo z racji mistrzostwa nie mamy żadnego handicapu. Od nowa musimy walczyć o złoto. Biorąc pod uwagę wzmocnienia rywali i spore przetasowania w klubach, w tę walkę może się włączyć 4-5 zespołów.

Wzmocnienia Wisły - duński bramkarz Morten Seier, rosyjski rozgrywający Andrej Frołow i wracający do Płocka leworęczny Michał Matysik - też przez działaczy i trenerów są wysoko ocenione. - Morten to chłopak o bardzo profesjonalnym podejściu nie tylko do treningu. On wie czego chce - opisuje podopiecznego były znakomity bramkarz i II trener Wisły Artur Góral. - U niego wszystko jest podporządkowane treningowi. Nie ma rzeczy, których by nie zrobił. Broni innym stylem niż Andrzej Marszałek i Przemek Witkowski. Będzie wzmocnieniem i zaskoczeniem dla rywali.

Dlaczego Góral nie wymienił Marcina Wicharego i do niego nie porównał Seiera? - Bo pozycja Marcina w bramce Wisły jest niepodważalna. To nasz numer 1 - wyjaśnia wątpliwości trener Bogdan Kowalczyk. - Morten walczy w tej chwili z resztą o miano tego drugiego. Ale i tak mogę powiedzieć, że już jest wzmocnieniem, bo to zawodnik, którego na treningach trzeba wręcz hamować, co się praktycznie nie zdarza. Warto było go sprowadzić choćby po to, żeby inni zobaczyli, że są takie przypadki. Innych trzeba zmuszać do ciężkich treningów, a on chce jeszcze więcej i jeszcze ciężej. I jak tu się dziwić, że Dania sięgnęła po Mistrzostwo Europy? Jeśli chodzi o bramkarzy, to Andrzej Marszałek musi dojść do siebie po kontuzji. A Przemek Witkowski zaskoczył mnie na plus. On w meczach, kiedy był próbowany, osiągał 40-procentową skuteczność. Dlatego nie bałbym się go wpuścić na parkiet już teraz.

Michała Matysika kibicom nie trzeba przedstawiać. Co innego Andrej Frołow, który miał wypełnić lukę po Zoranie Radojeviciu, a który na początku pobytu w Płocku nie zachwycił. - W sytuacji, w jakiej znaleźliśmy to gracz niezbędny - ucina dyskusje Kowalczyk. - Michał Zołoteńko ciągle boryka się z kontuzjami. Dlatego na lewej połówce musimy mieć gracza może nie najwyższej klasy, bo o takich trudno, ale... Frołow na warunki ligowe jest graczem kompletnym. Gra na niezłym poziomie w ataku i więcej niż dobrym w obronie. ma świetne warunki fizyczne, wiele widzi na boisku. Po trudnych początkach jest już graczem mocno akceptowanym przez drużynę. Nie ulega wątpliwości, że będzie wzmocnieniem. Ja już czuję do niego przekonanie.