Marcin Komorowski - bohater kolejki salutował kibicom z płotu

Lewy obrońca Polonii Bytom strzelił w spotkaniu z Lechią Gdańsk aż trzy gole! Po zdobyciu trzeciego gola zawodnik gospodarzy wpadł w taką euforię, że aż wdrapał się na stadionowy płot i zaczął miejscowym kibicom... salutować.

Wyniki czwartej kolejki ekstraklasy ?

Hat-trick w wykonaniu zawodnika, który występuje na boku defensywy to ewenement w futbolu. Taki wyczynem popisał się Komorowski, którego niedawno słabo kojarzyli nawet kibice w Bytomiu! - W życiu zawodowym, tak jak prywatnym, trzeba mieć trochę szczęścia. Akurat dziś padło na mnie - śmieje się bohater bytomskich kibiców.

Do Polonii trafił niedługo przed rozpoczęciem sezonu. - Już trzy lata temu chcieliśmy go pozyskać. Był u nas na testach, sprawdził się i chcieliśmy podpisać z nim umowę. Okazało się, że nie było nas na niego stać. Udało się go ściągnąć dopiero teraz i wygląda na to, że się opłaciło. Ile za niego zapłaciliśmy? Zero złotych. Polonii nie stać na kupowanie piłkarzy, bierzemy tylko zawodników z kartą na ręce - przypomina Damian Bartyla, prezes bytomskiego klubu.

24-letni piłkarz, choć ma za sobą występy w ekstraklasie w barwach GKS-u Bełchatów, ŁKS-u Łódź i Zagłębia Sosnowiec, to do tej pory niczym wielkim się nie wyróżnił. Strzelił w lidze tylko dwa gole, zaliczył też ważną asystę w meczu Zagłębia z Legią Warszawa w poprzedniej rundzie, który sosnowiczanie sensacyjnie wygrali 2:1. - Zawsze go ceniłem. To inteligentny człowiek i dobry piłkarz. Chciałem go zatrzymać w klubie, ale nie było nas na to stać - mówi Krzysztof Szatan, właściciel Zagłębia.

Latem wydawało się, że piłkarz trafi do Arki Gdynia lub Wisły Płock. W pierwszym klubie zrezygnowano z niego, gdy Bogusława Kaczmarka na trenerskiej ławce zastąpił Czesław Michniewicz. Z kolei w Płocku nie porozumiał się w sprawie warunków kontraktu. Niespodziewanie trafił do Bytomia, gdzie miał być zmiennikiem Walerija Sokolenki. Po nieudanym początku sezonu Polonii, trener Marek Motyka postawił na kilku nowych piłkarzy m.in. Komorowskiego.

W meczu z Lechią najładniejsze było pierwsze trafienie Komorowskiego. Piłka po potężnym uderzeniu z 20 metrów wpadła w samo okienko bramki Lechii. Gol padł, gdy poloniści wykonali przy rzucie rożnym zmodyfikowaną wersję słynnej szarańczy, którą zaszczepił na polskich boiskach trener Motyka. Piłka - zamiast do zawodników biegających tuż przed bramką - trafiła jednak do Komorowskiego, który stał przed polem karnym. - Przygotowaliśmy taką małą zmyłkę, wszystko było ćwiczone. Ten wariant nie ma swojej nazwy, ale może niech będzie "szarańcza 2" - uśmiechał się zawodnik.

Drugi gol bytomskiego obrońcy był już bardziej konwencjonalny. Po kilkudziesięciometrowym prostopadłym podaniu Jacka Broniewicza, Komorowski wpadł w pole karne Lechii i pewnym strzałem pokonał Pawła Kapsę.

W drugiej połowie bytomski obrońca postanowił udowodnić, że poza strzałami z dalszej i bliższej odległości, świetnie radzi sobie także w grze głową. Po dokładnym dośrodkowaniu Jacka Trzeciaka, wyskoczył wyżej od Tomasza Midzierskiego i skompletował hat-trick. Po zdobyciu trzeciego gola zawodnik gospodarzy wpadł w taką euforię, że aż wdrapał się na stadionowy płot i zaczął miejscowym kibicom... salutować.

Dlaczego defensor Polonii znajdywał się tak często w polu karnym rywali? Choć Komorowski rozpoczął mecz na bocznej obronie, to bardzo często zmieniał się pozycjami ustawionym na pomocy lewym Sokolenką. Gracze z Gdańska byli tak zdumieni faktem, że ich bramkę atakuje obrońca, że często zostawiali mu dużo swobody.

Zmienionego w 73. minucie spotkania piłkarza pożegnała owacja na stojąco. - Pierwszy raz mnie to spotyka. Trener zdjął mnie z boiska tak wcześnie, bo zaczęły łapać mnie skurcze. Nie wiem zresztą, co jest grane, bo nigdy wcześniej mi się to nie zdarzało. Może to z emocji? - zastanawiał się zawodnik.

Podstawowy zawodnik Santosu na testach w Wiśle ?

Boruc puścił cztery gole w derbach Glasgow ?

Piłka nożna: Cashback 55 PLN od BetClick.com - poleca Mateusz Borek ? - reklama