Kto przeszkodzi Serenie i Venus ?
Drugi mecz w Nowym Jorku z zupełnie anonimową w światku Marianą Duque Marino nie miał sprawić Radwańskiej żadnych problemów. Kolumbijka występowała w US Open jako "lucky loser", bo wcześniej poległa w drugiej rundzie eliminacji.
W spotkaniu z Polką nie mogła już liczyć na szczęście. W pierwszym, zalewie 24-minutowym secie nie ugrała nawet gema. Chwila dekoncentracji krakowianki w drugiej partii wystarczyła, by niepozorna 19-latka wyszła na prowadzenie 5:3. Najlepsza polska tenisistka ma stalowe nerwy, co udowodniła w zwycięskim tie-breaku.
W cieniu rywalizacji singlistów w Nowym Jorku rozpoczęła się też gra podwójna. Rozstawieni z numerem ósmym Fyrstenberg Matkowski pożegnali się z w kompromitującym stylu. Ugrali zaledwie pięć gemów w starciu z rosyjsko-niemiecką parą Igor Andrejew - Misza Zwieriew. Rywale znają się od dawna, ale to był ich pierwszy oficjalny mecz. Nasi debliści równie szybko odpadli z Wimbledonu pod koniec czerwca, a to oznacza, że na dwóch wielkoszlemowych imprezach stracili 225 punktów rankingowych z ubiegłego roku.
Celem pary na ten sezon był udział w prestiżowym Turnieju Mistrzów, który kończy sezon. - Cały czas walczymy, nie poddajemy się - zapowiadali po zwycięstwie w Warszawie. Matkowski z Fyrstenbergiem zajmują na razie 8. miejsce w rankingu ATP Race, ale po blamażu w Nowym Jorku mogą spaść o kilka pozycji. Cały czas czują na plecach oddech kilku par, które już awansowały do drugiej rundy, jak choćby Czesi Martin Damm i Pavel Vizner.
Zaskoczyły natomiast polskie deblistki Klaudia Jans i Alicja Rosolska, które odprawiły z kwitkiem Natalie Dechy i Cassey Dellacqua, rozstawione z nr. 9. Zarówno Francuzka, jak i Australijka stawiają jednak na singla. Rywalki wygrały pierwszego seta 6:1, a mimo to Polki potrafiły pokonać je w kolejnych dwóch partiach. W następnym pojedynku zmierzą się z Rumunkami Soraną Cirsteą i Monicą Niculescu. W deblu występują jeszcze siostry Agnieszka i Urszula Radwańskie oraz Marta Domachowska z Dunką mającą polskie korzenie Caroline Wozniacki. Ich mecze zakończyły się jednak po zamknięciu wydania.
Tymczasem wśród singlistów na pierwszy plan wrócił Jo-Wilfried Tsonga. Po zaskakującym finale Australian Open Francuz zajmował już 11. miejsce na świecie. W maju jego karierę przerwała jednak poważna kontuzja kolana. Na kort wrócił dopiero w Nowym Jorku i zebrał owacje od fanów.
- Takie jest życie. Raz jesteś szczęśliwy, innym razem nie - podsumował Tsonga. W wygranym meczu z Hiszpanem Santiago Venturą wyraźnie doskwierało mu kolano. Mimo to Francuzi liczą, że poradzi sobie z Carlosem Moyą lub Maratem Safinem. Tymczasem Brytyjczycy oszaleli na punkcie Anne Keothavong, która awansowała do trzeciej rundy żeńskiego turnieju. To pierwszy taki sukces damskiego tenisa na Wyspach od 17 lat.