Honor został uratowany

Felieton Wiesława Pawłata

Zakończyły się igrzyska olimpijskie w Pekinie. Niestety, nasi sportowcy nie wypadli w nich tak, jak tego oczekiwano. Mimo najliczniejszej w historii ekipy Polacy wywalczyli w Chinach 10 medali, czyli tyle, ile przed czterema laty w Atenach. Fachowcy wyliczyli, że na przygotowania jednego zawodnika wydano milion złotych, a było ich ponad 260. Z tego wynika, że medal kosztował prawie 30 mln zł. To chyba zbyt wygórowana cena.

Olimpijczycy z Lubelszczyzny też zawiedli. Pojechało ich do Państwa Środka dziesięcioro, ale nic nie zwojowali. Gwoli przypomnienia, ostatni medal dla naszego regionu - srebro - wywalczył przed 20 laty w Seulu zapaśnik Andrzej Głąb. Od tego czasu nikt nie stanął na podium. Przed czterema laty bardzo bliscy zdobycia medalu byli pływaczka Paulina Barzycka i zapaśnik Krystian Brzozowski, ale oboje zajęli tak nielubiane przez sportowców czwarte miejsca. Teraz nikt nawet nie zbliżył się do tego wyniku.

Myślę, że w tej sytuacji na Lubelszczyźnie największym wygranym tych igrzysk jest trener kadry narodowej zapaśniczek Jan Godlewski, który niedawno z gwarnego Lublina przeniósł się do pobliskiego zacisznego Nasutowa. On przed wyjazdem liczył na medal i tak się stało. Jego zawodniczka Agnieszka Wieszczek wywalczyła brąz. Można powiedzieć, że oboje uratowali honor polskich sportów walki, bo nikt więcej żadnego krążka nie zdobył, choć nadzieje były spore.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.