Łukasz Piszczek: Noga już nie boli

Po dobrym początku sezonu (m.in. 3 bramki w Pucharze UEFA) Łukasz Piszczek doznał kontuzji i nie wystąpił w ostatnim meczu Herthy Berlin. Zawodnik chce jednak wrócić na boisko. - Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu wrócę do treningów - mówi w wywiadzie dla Sport.pl.

Mariusz Rabenda: Mecz z Arminią oglądał pan z trybun. Długo jeszcze będzie się pan leczył?

Łukasz Piszczek (pomocnik Herthy): Mam nadzieję, że szybko wrócę na boisko. W poniedziałek mam testy nogi. Czy boli z obciążeniem, bo kiedy chodzę, to już żadnego bólu nie czuję.

To kontuzja z meczu z Eintrachtem z pierwszej kolejki.

- Na 10 minut przed końcem pierwszej połowy meczu we Frankfurcie przy jednym ze starć poczułem ból w nodze. Pograłem jeszcze do przerwy. Myślałem, że przejdzie, ale w szatni już bolało strasznie. Nie było szansy na grę. Naderwany mięsień czworogłowy w prawej nodze.

Nie trenował pan w minionym tygodniu?

- Nie, chodziłem tylko na zabiegi. Mam nadzieję, że poniedziałkowe testy wypadną pozytywnie i wrócę w przyszłym tygodniu do treningów.

Hertha powinna wygrać w sobotę z Arminią.

- Mieliśmy zdecydowaną przewagę. W pierwszej połowie dwie stuprocentowe sytuacje - niewykorzystane. Do tego na początku drugiej połowy dwie kolejne. A Arminia miała jeden strzał na bramkę w całym meczu. Inna sprawa, że Artur idealnie zachował się, strzelając tego gola. Ale punktu szkoda, bo za tydzień jedziemy do Bayernu Monachium i o kolejne punkty będzie niełatwo.

Bayern na początku sezonu traci punkty. Jak chce pan poznać sposób na nich, niech pan zadzwoni do Kuby Błaszczykowskiego.

- Widziałem, strzelił im bramkę. Fajnie, że Polacy zdobywają gole w Bundeslidze.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.