Włoszczowska: Mama przepowiedziała mi medal

Upał w Pekinie był tak wielki, że Mai Włoszczowskiej gotował się płyn hamulcowy. Polka jednak zachowała spokój i dojechała do mety na drugim miejscu. - Próbowałam zachować siły na końcówkę, ponieważ przy takiej pogodzie jak w Pekinie, w ostatniej fazie wyścigu mogło się dużo wydarzyć - mówiła srebrna medalistka w wywiadzie dla TVP.

Magister inżynier Maja Włoszczowska - sylwetka ?

Igrzyska w Pekinie Z czuba i na żywo ?

Maja Włoszczowska:

Spełniło się moje największe marzenie. Przed startem mama przepowiedziała mi medal. Mógł być złoty, ale po upadku Margi Fullany musiałam zejść z roweru, wtedy odjechała Sabine Spitz i odjechało złoto. Pojechałam bardzo skoncentrowała. Wolałam nie atakować na początku, żeby nie tracić sił, tak jak na mistrzostwach świata, kiedy po pogoni za czołówką zabrakło mi sił. Na początku jechałam z tyłu, na kole rywalek. Próbowałam zachować siły na końcówkę, ponieważ przy takiej pogodzie jak w Pekinie, w ostatniej fazie wyścigu mogło się dużo wydarzyć. Miałam problemy z rowerem, bo przy wysokiej temperaturze gotował się płyn hamulcowy i uciekała mi klamka, więc przy każdym hamowaniu było niebezpiecznie.

Zmiana godziny startu, z 15 na 10 rano, była bardzo niepoważna. To się nie powinno zdarzać na tak ważnej imprezie. Ale podeszłam spokojnie do tej zmiany. Każda zawodniczka miała te same warunki i jak się okazało rano tez można szybko jeździć.

Poziom kolarstwa górskiego bardzo się podniósł i szanse na medal nie były takie duże. Ubiegły rok był nieudany. Bardzo chciałam jechać szybko i przypłaciłam to wieloma kraksami i upadkami. W Pekinie udało mi się zdobyć medal dzięki spokojowi. Dziękuję trenerowi Andrzejowi Piątkowi, który miał już rezygnować z pracy z kadrą, ale został. Ma nadzieję, że ten sukces pomoże w rozwoju mojej dyscypliny.

Trener Włoszczowskiej: Czułem, że Maja jest w formie ?

System Małysza zadziałał...

- Większość kolarzy je przed startem makaron, ale na śniadanie to jakoś nie pasuje - mówi Maja Włoszczowska. Wraz z Olą zjadłyśmy musli z odrobiną gorącej wody i jogurtu, a do tego kawałek białego pieczywa z bananem imiodem. Można powiedzieć, że system Małysza poskutkował również w kolarstwie - zaśmiała się Włoszczowska.

- Na wyścig miałyśmy specjalnie przygotowane, rozcieńczone żele energetyczne w bidonie. Przywiązywałam do picia wielką uwagę. Odwodnienie, to coś co może zawodnika zabić. Jak to mówimy w slangu kolarskim - odcina prąd i z drugiego miejsca spada się na dwunaste. Piłam więc gdzie tylko było to możliwe, nawet jeśli nie czułam pragnienia. Dzięki temu starczyło mi sił -podkreśliła.

Włoszczowska wywalczyła srebro w upale ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.