Włoszczowska wywalczyła srebro w upale

Maja Włoszczowska wywalczyła pierwszy od 20 lat medal dla Polski w kolarstwie. W wyścigu MTB lepsza od niej była tylko Niemka Sabine Spitz.

Nurowski odchodzić nie chce. Uparcie wierzy jeszcze w medale

- Przejeżdżałam rocznie 15 tysięcy, czyli przez cztery lata okrążyłam ziemię półtora razy. Upadków było sporo, blizn na kolanach i łokciach kilkanaście. Do tego wiele straconych spotkań z rodziną i przyjaciółmi, bo 260 dni w roku spędzam poza domem - mówiła przed igrzyskami Włoszczowska. W sobotę Polka wreszcie przekuła lata przygotowań na olimpijski medal. Świetnie poradziła sobie z niezwykle trudną trasą i jako druga minęła linię mety.

Zawodniczki jechały w palącym słońcu, wyścig kończył się niemal w samo południe czasu pekińskiego. W dodatku wytyczona przez organizatorów trasa, nie dość że bardzo trudna technicznie, w znacznym stopniu była odkryta. Tylko na krótkich odcinkach zawodniczki mogły schować się w cieniu drzew. Morderczych warunków nie wytrzymało kilka utytułowanych zawodniczek. Na drugim okrążeniu wycofała się Kanadyjka Marie-Helene Premont, a niewiele dłużej na trasie pozostała mistrzyni świata - Hiszpanka Marga Fullana.

W tych warunkach jeszcze większe wrażenie robi wyczyn zwyciężczyni wyścigu. Sabine Spitz prowadziła niemal przez cały dystans. Już w połowie pierwszego okrążenia oderwała się od reszty zawodniczek. Samotnie przedzierała się przez naszpikowaną pułapkami trasę i po pierwszym okrążeniu miała już około pół minuty przewagi. Włoszczowska znalazła się w grupie pościgowej, razem z Rosjanką Iriną Kalentiewą, Margą Fullaną i Kanadyjką Catherine Pendrel. Zawodniczki dobrze współpracowały zmieniając się na prowadzeniu. Różnica między czołówką a resztą stawki stale się powiększała, ale straty do Niemki nie udawało się odrobić. Spitz narzucała sobie ostre tempo. Jadąc samotnie utrzymywała, a nawet powiększała przewagę nad goniącymi rywalkami.

Jeszcze w trakcie drugiego okrążenia z sił opadła Fullana, a w grupie goniącej zastąpiła ją Chinka Liu Ying. Tempa Włoszczowskiej nie wytrzymała jednak długo i na trzecim okrążeniu Polka zyskała nad nią już około 30 sekund przewagi. Dwa ostatnie okrążenia czołowe zawodniczki pokonywały już samotnie. Na dogonienie Spitz Polce nie starczyło sił. Dystans do Niemki nie zmniejszał się, ale nie zmniejszała się także przewaga Włoszczowskiej nad goniącymi Pendrel i Kalentiewą. Spitz wygrała zdecydowanie, a reprezentantka Polski minęła linię mety 41 sekund za nią. Trzecia była Kalentiewa.

Bardzo dobrze zaprezentowała się także druga reprezentantka Polski Aleksandra Dawidowicz. Debiutująca w igrzyskach zawodniczka zajęła 10. miejsce.

Włoszczowska przed igrzyskami: Tybet? Myślałam o zgoleniu głowy... ?

Na kotletach stewardesy do finału 4x400 m

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.