Kusznierewicz i Życki bez medalu w Pekinie
Mistrz świata na 500 m w jedynce Twardowski nie miał szans w półfinale. Spróbował, na pierwszych dwustu metrach, pociągnął mocniej jeszcze kilkadziesiąt metrów. Ale gdy zobaczył, że mimo to płynie na piątej pozycji, odpuścił. Na ostatnich metrach zwolnił całkowicie, mając w głowie półfinał w dwójce.
Z Adamem Wysockim w jednej osadzie znalazł się przez przypadek. Na treningu przed eliminacjami kontuzji doznał partner Wysockiego Tomasz Mendelski. Wysocki namówił Twardowskiego na wspólny start. Nie pływali razem na dwójce od roku, ale kiedyś była to osada na medal. W 1999 roku zdobyli tytuł mistrzów świata na 500 m.
Po jednym krótkim treningu wystartowali w eliminacjach, ale jeszcze nie czuli się dobrze. Kajak, wywrotna, czuła łódka, bujał się pod koniec wyścigu, zawodnicy tracili siły w niezgranych idealnie pociągnięciach. I w czwartek musieli popłynąć w półfinałach. Tym razem było dużo lepiej. Rozumieli się jak dwaj kumple, którzy się dawno nie widzieli i nie muszą nic mówić, aby dobrze spędzić czas. Po starcie długo powadzili. Zajęli drugie miejsce i za metą Twardowski walnął pięścia w wode z radości. - Jak nie drzwiami, to oknem - powiedział o swojej drodze do finału.
Trzeba jednak pamiętać, że w czwartek Twardowski rywalizowali ze słabszymi osadami, które były w takiej samej sytuacji jak Polacy, czyli nie awansowały bezpośrednio z przedbiegów. - Nie liczyliśmy na tą osadę, a teraz być może wszystko się obróciło na dobrą stronę. Ta dwójka dobrze chodzi, tylko musiała sobie przypomnieć, jak to razem było. W finale będzie walczyć i wszystko może się zdarzyć - mówił optymistycznie, szef wyszkolenia PZK Witold Pawelec.
Niestety, Polacy mają skrajny tor. W kajakach nigdy nie jest to korzystne. Nie znam ani jednego przypadku, aby osada ze skrajnego toru odniosła sukces w kajakowym wyścigu. Zwykle w finale triumfują osady ze środkowych torów, które zwyciężały w swoich biegach eliminacyjnych. Polacy nie wygrali ani jednego.
Reprezentacja wywalczyła w sumie osiem miejsc w 12 finałach. Cztery brakujące osady to jedynki, czyli najbardziej prestiżowe osady.
W piątek popłynie w finale na 500 m czwórka kobiet z szansami na brązowy medal, bo złoto i srebro zarezerwowane jest właściwie dla Niemiec i Węgier. O medal walczyć też będą wicemistrzowie świata Adam Seroczyński i Mariusz Kujawski w K2 1000 m. Popłynie również męska czwórka na 1000 m - właśnie ta, na której bolesnego naciągnięcia mięśni brzucha doznał Mendelski. Ona również w normalnych okolicznościach może walczyć. Prowadzić ją będzie Twardowski.
W sobotę startuje jedyny jedynkarz, który przedarł się do finału - kanadyjkarz Paweł Baraszkiewicz. W półfinałach popłynął znakomicie, ale w finale ma skrajny tor.