Igrzyska. Tenis: Kolejny cios dla Federera

- Ogromne rozczarowanie - mówił Roger Federer po porażce 4:6, 6:7 z Jamesem Blakiem w ćwierćfinale singla. Ale klęska na igrzyskach to nie koniec nieszczęść. W poniedziałek Federer straci pierwsze miejsce w rankingu ATP

Fyrstenberg i Matkowski odpadli w ćwierćfinale

Dla Szwajcara olimpiada miała być sposobem na odbicie się od dna, jakkolwiek dziwacznie to nie brzmi. Półfinał Australian Open, finały Rolanda Garrosa i Wimbledonu, ćwierćfinał igrzysk - to jego tegoroczne wyniki. Wielu tenisistów wzięłaby je w ciemno. Ale Federer przeżywa traumę, ma najgorszy sezon od 2002 r., gdy zaczął wspinać się na tenisowy tron. Po raz pierwszy od sześciu lat nie wygrał żadnego turnieju Wielkiego Szlema. Próba wyrównania rekordu 14 zwycięstw Pete'a Samprasa, jeszcze osiem miesięcy temu tak realna, oddaliła się po porażkach z Novakiem Djokoviciem (Melbourne) i Rafaelem Nadalem (Paryż, Londyn). Federer utknął na 12 triumfach.

W poniedziałek 18 sierpnia spadnie na niego najdotkliwszy cios. Po 237 tygodniach straci pozycję numer jeden na świecie. Wyprzedzi go Nadal, ale nie dzięki igrzyskom (w tym roku są na nich punkty), tylko imprezie sprzed kilku tygodni w Toronto, gdzie Hiszpan wygrał, a Federer wcześnie odpadł. Ze względu na zmiany w kalendarzu, punkty za kanadyjski turniej zostaną uwzględnione na liście ATP dopiero w poniedziałek.

Medal z najcenniejszego kruszcu miał, choć w niewielkim stopniu, osłodzić Federerowi ten pełen nieszczęść rok. - Igrzyska są dla mnie tak samo ważne jak Wielki Szlem. Chcę mieć w kolekcji olimpijskie złoto - mówił na konferencji, gdy przyleciał do Pekinu. Wyprawa po medal zakończyła się jednak jeszcze większą katastrofą niż Wielkie Szlemy. Federer przegrał już w ćwierćfinale i to z rywalem, który dotąd na osiem prób, nigdy nie zdołał go pokonać. Amerykaninowi trzeba oddać, że walczył rewelacyjnie, ale Federer pomógł mu popełniając aż 56 niewymuszonych błędów. Złościł się na korcie, jak w czasach juniorskich, gdy słynął ze słabej odporności psychicznej. Grono tenisistów, którzy mają na swoim koncie wygrane z Federerem, powiększyło się w tym roku znacząco. Jeszcze kilka lat temu ten klub był niezwykle ekskluzywny, teraz dołączyli do niego m.in. Gilles Simon, Ivo Karlović, Radek Stepanek i Mardy Fish.

- Co mam wam powiedzieć? Jestem bardzo rozczarowany. To kolejny cios - głos Federera po porażce z Blakiem brzmiał smutno. Szwajcar chwalił Amerykanina za świetną grę, dodał, że brakowało mu ogrania na twardych kortach, bo wcześnie odpadał w Cincinnati i Toronto, ale tak naprawdę nie umiał wytłumaczyć, co się z nim dzieje. Nikt nie umie.

Dziennikarze tenisowi, którzy jeżdżą za Szwajcarem po świecie, snują między sobą już najbardziej spiskowe teorie. Spekulują nawet o kryzysie w jego związku z Mirką Vavrinec - mija właśnie osiem lat od kiedy się poznali na igrzyskach w Sydney. Ale nie ma odważnych by o to spytać, a sam Federer nie daje żadnych podstaw, by szukać przyczyn zapaści właśnie w życiu osobistym. Wytłumaczenie, że Nadal i Djoković po prostu prześcignęli mistrza, wydaje się dla wszystkich zbyt banalne.

Nikt nie ma ochoty autorytatywnie stwierdzić, że to koniec ery Federera, kres jego panowania, choć każdy turniej daje kolejne powody. Po upokarzającej porażce w finale Rolanda Garrosa, gdy Federer urwał Nadalowi raptem cztery gemy, media na całym świecie ostrzegały, że trzeba poczekać na Wimbledon. Po przegranej w Londynie, wyczekiwały igrzysk. Teraz wszyscy czekają już na US Open, a jeśli Roger przegra i tam, będą pewnie wyglądać nowego sezonu. Nikt bowiem nie chce jeszcze żegnać króla Rogera.

Cokolwiek wydarzy się za cztery tygodnie w Nowym Jorku - wtedy kończy się US Open, jedno jest chyba pewne już teraz. Federer medalu na igrzyskach nie zdobędzie. Mało kto wierzy, że Szwajcar dotrwa do 2012 r. Jego kariera musiałby przeżyć nagły zwrot i znów wystrzelić mocno do góry, żeby w wieku 31 lat pojawił się w Londynie.

Tenis: odpadli Federer i Serena!

Copyright © Agora SA