Tkaczyk przyznaje: Kara dla mnie zasłużona

- Nie wiem, jak mogło do tego dojść. Cały czas byliśmy zespołem lepszym... - mówił po porażce z Hiszpanią 29:30 kapitan reprezentacji Polski Grzegorz Tkaczyk.

Polska - Hiszpania: relacja Z czuba >

Relacja z Pekinu: Wściekli zawodnicy, Wenta obwinia sędziów >

Jakub Ciastoń: Dziesięć minut przed końcem prowadziliście pięcioma bramkami. Co się stało, że oddaliście wygraną?

Grzegorz Tkaczyk , kapitan i rozgrywający reprezentacji: - Jesteśmy wściekli, bo przegraliśmy wygrany mecz. Na własne życzenie. Nie wiem, jak mogło do tego dojść. Moim zdaniem cały czas byliśmy zespołem lepszym i mieliśmy przewagę, ale kompletnie zawaliliśmy końcówkę.

Trener Wenta mówił przed meczem, że decydująca będzie obrona. I przez długie momenty w defensywie spisywaliście się bardzo dobrze. Co więc zawiodło?

- Atak. Hiszpanie kontratakowali i zdobywali gole, a my nie potrafiliśmy na to odpowiedzieć. Rzucaliśmy na bramkę albo za wcześnie, albo akcje były trochę nieprzemyślane. Zabrakło też trochę szczęścia, bo chyba ze dwa razy był słupek, a raz poprzeczka. Z takim rywalem jak Hiszpania, trzeba wykorzystywać każdą okazję do zdobycia gola, bo może to się źle skończyć. Niestety, tak właśnie się stało z nami.

Będzie pan długo przeżywał ten mecz? Ten niecelny strzał w poprzeczkę, a potem faul, po którym dostał pan karę i musiał zejść z boiska. To wtedy straciliśmy prowadzenie.

- Kara dla mnie była zasłużona. Wyszedłem trochę zbyt agresywnie, trafiłem rywala w twarz. To jest sport kontaktowy, to się zdarza. Poprzeczka to był zwykły pech. Nie będę jednak długo tego pamiętał. Trzeba się otrząsnąć i walczyć dalej. Turniej dopiero się zaczął.

W czwartek mecz z Brazylią, po Chinach to najsłabszy zespół w grupie A.

- Zwycięstwo jest obowiązkowe. Wygrywając ten mecz, zapewnimy sobie minimum czwarte miejsce w grupie i ćwierćfinał. Osiągniemy cel minimum, jakim było wyjście z grupy, ale to nie koniec. Będziemy jeszcze szukać punktów z Chorwacją i Francją. Chcemy awansować z jak najwyższej pozycji.

Zarówno pan, jak i Karol Bielecki nie jesteście chyba jeszcze w pełni formy po kontuzjach. Tych bramek zdobywanych przez liderów było trochę mniej niż kiedyś.

- Zgadzam się. Nie jestem zadowolony ze swojej gry. Karol też nie jest jeszcze do końca sobą. Rzucił dwa gole, to jest znacznie poniżej tego, do czego przyzwyczailiśmy wcześniej. Ale w następnych meczach zrobimy wszystko, by zaprezentować się lepiej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.